|
|
Pamiętniki Piotra z Alkantary Chełmickiego
Wstęp
Pamiętniki Piotra stanowią reprint, co oznacza, że nie zawierają żadnych zmian w treści i układzie w stosunku do oryginału z 1810 roku. Pisownia i słownictwo pozostało niezmienione. Mimo dawnego języka, składni i pisowni, tekst jest na tyle zrozumiały i ciekawy, że czyta się go lekko i z przyjemnością. Pamiętniki Piotra są dokumentem kulturalno – ekonomiczno - obyczajowym epoki, która minęła. Ukazują czas miniony w taki sposób, jak to widział i czuł autor. Obejmują okres od zdania przez Piotra egzaminu maturalnego aż do ukończenia przez niego studiów prawniczych na Uniwersytecie Lipskim. Są nie tylko fotografią czasów studenckich, opisanych z zachowaniem klimatu życia studenckiego, ale i niezwykłym przewodnikiem po dziewiętnastowiecznym Lipsku. W Warszawskim Liceum Piotr miał szczęście zetknąć się z najsłynniejszymi postaciami XIX wieku, gościnnie odwiedzającymi szkołę z okazji różnych uroczystości: Stanisławem Staszicem – członkiem Izby Edukacyjnej, Julianem Ursynem Niemcewiczem – Sekretarzem Stanu, generałem Karolem Otto Kniaziewiczem, Feliksem Łubieńskim – ministrem sprawiedliwości, który wprowadził do Polski Kodeks Napoleona i wieloma innymi osobami, które wymienia w pamiętniku. Rektorem szkoły, nazywanej często także Instytutem, był Samuel Bogumił Linde, znany leksykograf i autor „Słownika Języka Polskiego”. Linde piastował wówczas godności: Członka Honorowego Dyrekcyi Edukacyyney, Rady Dozorczey Szkoły Prawa, Prezesa Towarzystwa do Xiążek Elementarnych, Członka Towarzystwa Królewskiego Przyiaciół Nauk w Warszawie, Korespondenta Akademii Praskiey i Göttingskiey; wszystkie te godności zaczerpnięte zostały ze strony tytułowej, wydanego w 1812 roku pierwszego tomu „Słownika Języka Polskiego”. Liceum Warszawskie, które w 1810 roku ukończył Piotr, założone zostało w 1804 roku i było najlepszą szkołą średnią w Królestwie Kongresowym. Szkoła posiadała charakter humanistyczny, uczono w niej greki, łaciny, polskiego, niemieckiego, francuskiego, filozofii, etyki, ale także przedmiotów matematyczno-fizycznych i technicznych oraz muzyki, jazdy konnej i tańca. Liceum było sześcioletnie. Początkowo szkoła mieściła się w wynajętej od saskich Wettinów prawej (północnej) oficynie Pałacu Saskiego. Opłata roczna za naukę wynosiła 168 zł. Uczniowie mieszkali na stancjach, gdzie opłaty roczne były bardzo wysokie m.in. za stancję u Feliksa Cocheta płaciło się 2160 zł. Na kształcenie dzieci stać było tylko bardzo zamożne rodziny. Jak pisze Zofia Stajewska w tomie „Romantycy i Warszawa” na stancjach panował rygor, i tak m.in. chłopcy poddawani byli ścisłej kontroli. To guwerner odprowadzał ich do szkoły. Nie wolno im było wałęsać się po mieście. Guwerner nie opuszczał uczniów w trakcie przechadzek, na wycieczce czy spektaklu w teatrze. Ograniczeń tych było więcej. Uczeń nie mógł wydawać własnych pieniędzy bez kontroli opiekuna, zabraniano mu chodzić po stancji bez pantofli, stać przy piecu, drzemać, a tym bardziej spać w czasie na to nieprzeznaczonym, mówić przy stole po polsku, tam obowiązywał język francuski. Zakazów było wiele a za wykroczenia płaciło się kary od 2 do 10 groszy. Ponadto na niektórych stancjach, jak na stancji Cocheta, licealiści przyjeżdżający na stancję musieli być wyposażeni przez rodziców m.in. w komplet srebrnych sztućców, sześć serwet, obrus i we własne drewniane łóżko. Wszystko musiało być nowe. Wszystko też przechodziło na własność pensji. Konserwatywne, z dzisiejszego punktu widzenia rygory, dotyczące wychowania uczniów prawie nie uległy zmianie przez kolejne 120 lat, gdyż te same kanony obowiązywały uczennice w prywatnym Gimnazjum Żeńskim Jadwigi Chomiczówny im. Królowej Jadwigi w Radomsku, gdzie maturę zdawała w 1926 roku Zofia Chełmicka c. Edwarda (po Adrianie), o czym świadczą pozostawione przez nią dokumenty, między innymi dowód osobisty nr 393 datowany 19 marca 1926 r, z przepisami dla uczennic, obowiązkami religijnymi, obowiązkami dotyczącymi uczęszczania do gimnazjum oraz obowiązkami poza szkołą. W pierwszym roku istnienia Liceum Warszawskiego, naukę w niej rozpoczęło 900 uczniów, w tym ośmiu młodzieńców z rodu Chełmickich. Jak pisze kronikarz rodu Ignacy w części II „Kronik Domu Chełmickich” cyt.: „…skończyłem 10 lat, gdy wszyscy siedmiu braci w 1804 r., za czasów Pruskich, odwiezieni zostaliśmy do szkół publicznych do Warszawy, zwanych Liceum…” Byli to jego bracia stryjeczni, pięciu po stryju Onufrym: Sylwester, Marek, Antoni, Alojzy, Adam, szósty Roman po stryju Tadeuszu, siódmym był Ignacy syn Stanisława autor „Kronik Domu Chełmickich” a ósmym Piotr syn Jakóba – autor poniższych pamiętników. Piotr i Ignacy pozostawili po sobie cenną spuściznę. Piotr wspaniałe pamiętniki a Ignacy „Kronikę Domu Chełmickich”, z całą pewnością wpływ na tę twórczość miało Liceum Warszawskie, które obaj ukończyli w 1810 roku. Po wielu latach ich losy spotkały się za przyczyną małżeństwa dzieci, linia poznańska rodu połączyła się z linią okalewską; syn Piotra - Julian ożenił się z Karoliną - córką Ignacego. Piotr Chełmicki rozpoczyna pamiętniki inwokacją, która brzmi, jak żarliwa modlitwa, po czym następuje szczegółowy opis matury, która składała się z czterech egzaminów: promocyjnego, publicznego na popisie, maturalnego i tzw. kwalifikacyjnego, decydującego o przyjęciu na studia. Po maturze – Piotr otrzymał od rektora Linde listy polecające do profesorów Uniwersytetu w Lipsku. Tak wyposażony, rozpoczyna swoją podróż z Warszawy, najpierw do Żydowa do domu rodzinnego a później do Lipska. Jednocześnie zapisuje z fotograficzną dokładnością wrażenia, których doznaje. Mijane miasta opisuje na wzór przewodnika turystyczno – historycznego. Po przybyciu do Lipska Piotr składa wizyty i przekazuje profesorom Uniwersytetu listy polecające, jakie otrzymał od swojej Matki i rektora Linde. Z pamiętnika wynika, że semestr zimowy na Uniwersytecie trwał od dnia św. Michała (20 października) do dnia Wielkiej Nocy. Przerwa od Wielkiej Nocy do 20 maja, zaś semestr letni od 21 maja do 28 września. Rektor obierany był na czas jednego semestru. Plan zajęć Piotra wskazuje, że nauka wypełniała mu cały dzień od godziny 7 rano do 10 wieczór każdego dnia, w semestrze letnim nawet od godziny 5 rano. Program studiów ustalano indywidualnie i niewiele odbiegał on od współczesnego, który obecnie jest wzbogacony o dodatkowe przedmioty na miarę obecnych czasów. W niedzielę najczęściej chodził do teatru, opery, na koncerty lub balet. Regularnie odwiedza muzeum Beyganga, które jak pisze Piotr, składa się z pism periodycznych i biblioteki. Piotr detalicznie opisuje wszystkie swoje zajęcia a nawet wspomina pobyt w jednym z pierwszych domów publicznych w Lipsku (15 maja 1811r), jednakże dyskretnie, bez podania szczegółów. Tekst pamiętnika obfituje w opis rozmaitych obyczajów studenckich, m.in. pojedynków piwnych. W czasie pobytu w Lipsku utracił cenną, pamiątkową (otrzymaną od Matki) spinkę brylantową do kaftana, bardzo boleje nad tą stratą, lecz zaraz po tym, aby rozweselić swój umysł, poszedł na balet. Wiele miejsca poświęcił jarmarkom, które w Lipsku odbywały się na św. Michała i Wielkanoc i były zaczątkiem późniejszych słynnych na całą Europę – targów lipskich. W Lipsku spotkał kuzyna Eustachego, który na czele 4-tego regimentu piechoty polskiej, po czterech latach wojaczki w armii napoleońskiej, powracał z Hiszpanii w aureoli sławy, odznaczony krzyżem francuskiej Legii Honorowej za bohaterską obronę fortu Fuengirola. Z tym spotkaniem wiąże się zabawna historia, bowiem Eustachy nie poznał Piotra, gdyż od kilku lat nie widzieli się a Piotr wydoroślał i fizycznie zmienił się. Po zakończeniu semestru letniego, zatęskniwszy za Matką i rodzinnym domem, udał się pieszo do Żydowa. Po powrocie do Lipska był na polu bitwy pod Lütun, oglądał zabitych, umierających z głodu i od ran żołnierzy. W tydzień po bitwie pod Lipskiem, która miała miejsce 16 – 19 października 1813 roku między wojskami francuskimi pod dowództwem Napoleona a wojskami koalicji antyfrancuskiej (złożonej z Austrii, Prus, Rosji i Szwecji) Piotr ze smutkiem ogląda zwłoki księcia Józefa Poniatowskiego, które znalezione 26 października z wszelkimi honorami pochowane zostały. W pamiętniku zamieścił napis wykuty w kamieniu ku czci księcia Józefa. Tę największą bitwę w kampanii Napoleona nazywa Piotr potyczką wojenną. Opisuje Lipsk i okolice w kontekście historycznym od XII wieku i pokazuje, jak zmienia się życie mieszkańców w ciągu roku kalendarzowego. Niezwykle szczegółowo omawia zabytki miasta, style architektoniczne budowli, malowidła, pomniki a nawet trasy spacerowe i ogrody. Pamiętniki obejmują okres od 1810 do 1813 roku, jednak najprawdopodobniej pisane były w okresie późniejszym, gdy Piotr był już człowiekiem dojrzałym, dobrze wykształconym, swobodnie władającym obcymi językami, stąd w pamiętnikach wiele wtrąceń słów i całych zwrotów łacińskich i niemieckich. Piotr z Alkantary Felicjan Chełmicki urodził się w Lesznie 11.11.1792 r., był synem Jakóba i Teofili z Przyłubskich, ożenił się około 1820 roku z Pauliną Franciszką Anną Müntzberg ur. 18.06.1803r. w Gnieźnie, z którą miał trzynaścioro dzieci, w tym dziesięciu synów i trzy córki. Paulina Franciszka Anna Müntzberg zmarła 4.11.1877r. w Poznaniu w wieku 74 lat, przeżyła swego męża zaledwie pół roku. Piotr był dziedzicem majątków w Żydowie, Gurowie, Pomarzanach i innych. Jak podaje Adam Boniecki w „Herbarzu polskim” Piotr po ukończeniu studiów prawniczych sprawował godności: tajnego radcy sprawiedliwości i syndyka generalnego Ziemstwa w Poznaniu.
Paulina i Piotr Chełmiccy
Gazeta Wielkiego Ksiestwa Poznańskiego, w dziale Kronika miejscowa, w numerze 120 z dnia 24 maja 1865 roku zamieściła następujący artykuł: „Tajny Radca Sprawiedliwości Pan Piotr Chełmicki obchodził w zaciszu wiejskim Jubileusz 50 – letni swego urzędowania publicznego w dniu 9 maja 1865 roku, gdyż tego dnia roku 1815 wstąpił do służby publicznej. Tegoż dnia zebrani urzędnicy Ziemstwa (Władz Towarzystwa Kredytowego Poznańskiego) przybywszy do mieszkania tegoż Jubilata, obok wynurzenia stosownych Życzeń, ofiarowali Mu tabakierkę złotą z napisem następującym: „Tajnemu Radcy Piotrowi Nałęcz – Chełmickiemu jednemu z pierwszych założycieli Ziemstwa w dzień 50 – letniej rocznicy wstąpienia do Służby Publicznej, ofiarowują w dowód uznania, Urzędnicy obydwu Dyrekcyi”. Zmarł 11.06.1876 r. przeżywszy 84 lata, pochowany został w Gurowie.
Pamiętniki Piotra z oryginału własności Wojciecha Chełmickiego, przepisała i wstępem opatrzyła Zofia Sztajer córka Zofii Natalii Sztajer z d. Chełmickiej (w drzewie genealogicznym - linia po Adryanie 1) w Koszalinie, grudzień 2009 r.
Uwaga: Pliki PDF oryginalnych pamiętników najlepiej przeglądać w Goglach Chrome oraz Mozilli Firefox.Sztandarowa przeglądarka Microsoftu - Internet Explorer nie radzi sobie z otwieraniem tak dużych plików PDF.
![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
Część I
O czasie! Który bystrym lotem opuszczasz siedliska, do wieczności tylko dążysz, a nigdy z niey nie wracasz, oświeć słaby móy umysł i wskaż mi, iak mam postępować, abym nie miał sobie na przyszłość do wyrzucenia, żem Cię nadaremnie starcił. Wyrzut podobny w naypomyślnieyszych nawet chwilach, nie dozwolił by mi prawdziwey rozkoszy używać, lecz ciemną pomroką zasępiaiąc dni moie, w ustach moich postać nie może … Czemóż nie mnie raczey zamachem twym niepohamowanym z podziemne by mnie pogrążył sklepienia. Coż by to bowiem była za niewdzięczność, żebym nie miał odpowiedzieć nadzieiom Rodziców…Lecz co mówię Rodziców … Niestety iuż słodki ten wyraz z świata tego nie zgładziłeś? Nie tak by dla mnie było okropną rzeczą ginąć samemu, iak ubolewanie nad śmiercią wiecznie mi drogiego Oyca, i widzieć na twarzach wszystkich krwią z nim połączonych, wyryty smutek. Iednakże Nieba łaskawe zachowały mi najukochańszą Matkę, która prawdziwie macierzyńskie maiąc do mnie przywiązanie, nad własne swe siły na moie wydoskonalenie łoży. Matka! Wywdzięczyć Ci się za obficie na mnie wylane dobrodzieystwa Twoie nie zdołam – lecz święcie Ci przyrzekam, iż naypierwszą zawsze będzie moią powinnością, bym godnie odpowiedział Twoim i Oyczyzny nadzieiom. Na ten to koniec przedsiębiorę z Epoki dla mnie dotychczas nayważnieyszey, gdyż stanowiącey przyszłą mą szczęśliwość, ile możności sobie sprawę zdać.- Lecz nim do tego przystąpię, przytoczę tu ieszcze krótko opis życia mego szkolnego, który w łacińskim ięzyku przeze mnie wypracowany, zowie się w Programie Examinum Lyceum na Rok 1810 wydrukowany. Dalej następuje tekst łaciński Curricculum Vitae etc…
Opis Examinu
Examin móy ostatni w Lyceum dnia 24, 25 i 26 Września odbyty i uroczyście zakończywszy pierwszą Epokę życia mego. Dla ważności iego wart być opisanym. Lyceum z nauki w roku 1809/1810 dawanych, w dniu 24 i 25 Września, od godz. 12 z rana, a od 3 do 6 po obiedzie, w dniu zaś 26 Września od godz. 12 i od 3 do 4 sprawę zdawszy, przystąpiono w ostatnim tam dniu o 4 godzinie do świetnego zakończenia popisu tego.Naprzód deklamował Francuzki Trzciński wycinek Iaśnie Wielmożnego Rezydenta Francuzkiego Comenturi tari de bello Sarmatica, w rękopiśmie Instytutowi łaskawie udzielony, w ięzyku Łacińskim, a tłomaczenie tego po polsku przez Prof. Rutkowskiego, Ferdynand Walewski – Imieniem zaś piąciu uczniów to iest Iózefa Minasowicza, Franciszka Trzcińskiego, Ferdynanda Walewskiego, Marcelego Królikiewicza i Piotra Chełmickiego, odchodzących do Lipska na Uniwersytet, samem pożegnał Instytut i łaskawie zgromadzoną Publiczność w ięzyku Łacińskim, w ięzyku zaś Polskim Iózef Minasowicz. Po tym Wielmożny Rektor zabrawszy głos wyłożył naprzód przeznaczenie tego Instytutu, iż dla niego iest ogólne ukształcenie przygotownicze młodzieńca, aby ten obrawszy sobie stan iakowy lub szczególny przedmiot nauki i zatrudnień na Uniwersytecie z pożytkiem mógł się dalszemu doskonaleniu poświęcić. Daley wystawiwszy nam, którzyśmy ten Instytut żegnali, z uczuciem Oyca rozstającego się z dziećmi, ważność naszego przedsięwzięcia, nadziei, która Kray w nas pokłada, iako też wszystko, co iesteśmy winni Oyczyźnie, Rodzicom żądał w obliczu całey Publiczności i od każdego z osobna uroczystego przyrzeczenia, iż nigdy z drogi cnoty i religii zbaczać nie będziemy lecz wszelkich sił na Uniwersytecie dokładać będziemy, byśmy imieniowi swemu chwałę i Oyczyźnie zaszczyt przynosili. Niech to każdy z nas ścisnąwszy rękę iego powiedział – „Święcie przyrzekam i na to rękę daię”. Po tym tak dla nas ważnym akcie, przeczytawszy nam ieszcze Szanowny Rektor zdania o nas Nauczycieli, przystąpił do rozdania, w przytomności rozczuloney tkliwością, zacnego męża publiczności, patronów od Instytutu nam udzielonych.- O Szanowny Mężu, ile razy mi na myśl przyidziesz, tylikroć łzy wdzięczności ronić będę, za Twoią, bowiem, pomocą i starannością nabyłem tego światła, którym Niego i Oyczyźnie będę się mógł stać użytecznym. Tobie się więc należy wdzięczność, która głęboką będąc w moim sercu wyrytą, do grobu ia z sobą poniosę… Popis ten uświetniony został przytomnością Iaśnie Wielmożnych Łubieńskiego Ministra Sprawiedliwości, Łuszczewskiego Ministra Spraw Wewnętrznych, Potockiego Ministra Policyi, Hebdowskiego Generała Brygady, Zastępcy Iaśnie Oświeconego Xięcia Ministra Woyny i Członków Izby Edukacyjney, Iaśnie Wielmożnych Staszica, Prażnowskiego, Kopczyńskiego, Diehla i Iaśnie Wielmożnych Nakwaskiego Prefekta Rektora Departamentu Warszawskiego, Niemcewicza Sekretarza Stanu, Matusiewicza Radcy Stanu, Kniaziewicza Ienerała, Taczanowskiego Prezesa Sądu Appelacyjnego, Sobolewskiego Radcy Stanu i wielmożnych osób znakomitych płci oboiey. Przystąpił po tym Wielmożny Rektor Linde do czytania promocji uczniów, po którey ukończeniu Iaśnie Wielmożmy Minister Łubieński zastępujący Iaśnie Wielmożnego Stanisława Potockiego Prezesa Rady Stanu i Izby Edukacyiney, wystawił uczniom tego Instytutu dobrodziejstwo łaskawego Monarchy troskliwie nad edukacją publiczną czuwającego, daley przełożył, iak wiele młódź Instytutowi temu powierzona we wszystkich naukach korzystać może i ile każde z nich do kształcenia młodzieńca dopomaga i do przyszłych zatrudnień zdolnym go czyni. Na koniec wymieniwszy imiona uczniów, których za godnych publiczney pochwały osądzono, rozdał nagrody z właściwą mu uprzejmością. Po ukończeniu examinu tego, który miłym zawsze będzie przypomnieniem lat młodości moyey, udałem się wraz z przyszłemi memi akademickiemi towarzyszami do Prof. Stocphasiewicza, który nam dał przestrogi iakie sobie mamy na Uniwersytecie tak względem nauki i obyczaiów, iak i względem nowego urządzenia postąpić. W dniach następuiących oczekiwałem z niecierpliwością powozu, który miał z domu po mnie przyiechać, nie mogąc się go zaś doczekać iuż postanowiłem naiąć furmana, acz szczęsliwym zdarzeniem list w południe 3 Października z poczty odebrałem, który to moie przedsięwzięcie potwierdził. Uzgodniwszy się więc z furmanem Chrzanowskim, mieszkającym na rybakach w Warszawie, że mnie z Panem Minasowiczem do Żydowa za 12 dukatów w 4 dni krytą bryką, trzema końmi zawieźli, udałem się na zwyczayny móy obiad do Państwa Kuliników. Po stole nie zostawało mi nic więcey iak upakowawszy rzeczy moie, pożegnać się z temi, z któremi w przeciągu półtorarocznego (to iest od 5 Kwietnia 1809 do 3 Pażdziernika 1810) niego u nich pobytu, rzadko po pensiach zdarzającą się, gdyż prawdziwą przyjaźń dzieliłem. O godzinie 6 wieczorem ze smutkiem się rozstawszy z domem wiele mi miłym, zawiozłem moie rzeczy do Rodziców Kollegi i Przyiaciela mego mieszkaiącego przy Krakowskiey bramie. Z temi to iuż dawniey z niemi zawarłem przyiaźń z powodu temu, z którym podróż odprawić i w Lipsku wspólnie mieszkać przedsięwziąłem. Iest to znana i ze wszech miar szanowana familia. Złożywszy w domu tym swoie rzeczy, wyszedłem razem z moim Kollegą pożegnać się z naszemi Nauczycielami a zważaiąc na to, kiedy którego z nich zastać by można udaliśmy się naprzód do Pana Proffesora Werbusza, potem do Prof. Biechta, do byłego Prof. Walickiego, a ówczesnego Sekretarza Generalnego Izby Edukacyiney, do Prof. Dąbrowskiego, Bentkowskiego, Tymma, Roufsego, Stocphasiewicza, a na koniec do Wielmożnego Rektora Linde, któremu równie iako z wymienionymi Proffesorom, podziękowawszy za Oycowską ich nad nami w szkołach mianą opiekę, przyrzekłszy im za nią wieczną wdzięczność, z rozrzewnieniem godnym Nauczyciela i ucznia z niemiśmy się rozstali. Rozczuleni powróciliśmy o 8 godzinie do pomieszkania Towarzysza mego. Do wieczerzy przystąpił szanowny Oyciec Kollegi mego do przeczytania i oddania mu na piśmie zebranych przez siebie przestróg, które iuż to dla tego, że dla mego Przyiaciela były, iuż że istotne w sobie zawierały prawdy tak wielkie na mnie wrażenie uczyniły, iż czułem, że własny móy Oyciec do mnie przemawia. Szczęśliwy! Trzykroć szczęśliwy, komu Nieba podobnego Oyca dały. Nazaiutrz to iest dnia 4 Października, godni Rodzice Kollegi mego, pragnąc byśmy pomyślnie podróż naszą odprawili, udali się z nami do Kościoła Augustyanów na Piwney ulicy, w którym wysłuchawszy Mszy świętey, dostaliśmy od Xiędza na drogę błogosławieństwo. W czasie, który mi ieszcze przed wyiazdem został pożegnałem się z Dobrodzieiami i Przyiaciółmi moimi, iako to z Iaśnie Wielmożnym Zębrzuskim i godną iego żoną, z Iaśnie Wielmożnym starostą Chełmickim, z Wielmożnym Tomaszem Chełmickim, z Kołaczkowskim, Ostrowskiemi, Szatkowskim i innemi.
Wyiazd z Warszawy
Po obiedzie zaś, gdy iuż wszystko do wyiazdu było gotowe, pożegnawszy się z całym Domem Przyiaciela moiego, wyiechałem z tymże w godzinie 3 w Czwartek 4 Października 1810 z Warszawy. Przedsięwzięciem naszym było stanąć w Mosznach 2 Mile od Warszawy, na nocleg, lecz ponieważ i my dziedzica wsi tey Iaśnie Wielmożnego Pana Pawechalica nie zastali, zaiechaliśmy w 7 godzinie do Utraty ¾ Mili od Moszen odległey karczmy. W porządney tey oberży, gdyż murowaney z pokoikami obszernemi dla Gości, oraz i wygodney (wszystkiego w niey bowiem dostać można) przewieczerzowawszy na spoczynek żeśmy się udali.
Podróż do Żydowa
Nazaiutrz to iest w Piątek dnia 5 Paździeznika ruszyliśmy o godzinie piątej, Błonie 4 Mile, Sochaczew 7 i ½ od Warszawy odległe, były miasta przez któreśmy w tym dniu przeieżdżali, pierwsze porządniey wprawdzie od drugiego zabudowane, lecz obydwa dla mnóstwa Żydów, któremi są napełnione, niechluyności oznaki czuć i widzieć po sobie daią. 5 mil za Sochaczewem przenocowawszy, dnia 6 Października w sobotę opuściliśmy nieco późniey iak dnia poprzedzaiącego mieysce naszego noclegu, a minąwszy iedno z porządnieyszych miasteczek w Polszcze Kutno 16 mil od Warszawy oddalone równie iako Kłodawę 4 mile za tym leżące, nie wiele iak od wsi różniące miasteczko, stanęliśmy na noc w Szlesinie wsi leżącey pod borem Babiackim. Dnia 7 Października w Niedzielę, przejechawszy Bór ten, również iako miasteczko Babiaki (23 mili od W.), Sempolno (26 ½ Mili), Kleczon (29 ½ Mili od Warszawy), na których pochwałe nie więcey iak na inne Polskie miasteczka powiedzieć nie można, zostawiwszy trakt Poznański na lewey stronie udaliśmy się na prawą do Mieczewiczów dwie mile za Kliczewem położoney. Tu przenocowawszy 8 Października w Poniedziałek wyiechaliśmy o 5 godzinie. Przeiezdżaiąc przez Mielżyn miasteczko 33 mil od Warszawy odległe, mieliśmy to nieszczęście bryczkę wywrócić z mostku, którego dyle wszystkie do góry się podnosiły. Szczęściem, że mostu na ten czas koło niego woda była, i żeśmy sobie przez to żadnej szkody nie zrobili, iednakże oburzeni podobnym nieporządkiem udaliśmy się do Profesora miasteczka tego Pana Koszuckiego, by mu o naszym donieść przypadku. Ten nieco przeprosiwszy iż się niedawno wprowadził. Grzecznie się więc z nim pożegnawszy, wsiedliśmy na brykę i mile dobrą uiechawszy między iedenastą a dwunastą w Żydowieśmy stanęli. Nim przystąpię do opisu pobytu mego w Żydowie, uwagi tu niektóre nad odprawioną podróżą zamieszczę. Pogodę mieliśmy przemienną iuż to bowiem deszcz padał, iuż słońce świeciło, iuż nam wiatr w oczy piaskiem sypał. Sama zaś droga nie wszędzie była równa – od Warszawy do Sochaczewa i od Kleczewa do Żydowa grunt jest twardy, od Sochaczewa do Kłodawy piaszczysty i kamieniami napełniony, od Kłodawy do Kleczewa na przemian piaszczysty lub twardy, a korzenisty dla wielkich lasów które się w tych stronach znayduią. Przeieżdżaiąc przez miasteczka dowiedziałem się o podatku, który podług mego zdania nie tylko iest uciążliwy, lecz nawet nie zawsze słuszny. Furman bowiem każdy przeieżdżaiący przez miasteczko musi płacić za mostki, przez które wcale czasem nic nie przeieżdżał i za bruki, których może i nie widział, po 3 grosze a gdzieniegdzie po 4,5 od konia. Nie mówiłbym ieszcze nie żeby ten Furman miał za co płacić, lecz kiedy od niego wymagaią pieniędzy w miasteczku, gdzie tylko mostek z kilku dylów iest postawiony, i tu i ówdzie kawałek bruku się znaidzie, by podatek dziesięć razy więcey na rok wynoszący, iak materiały wartnią brać, uciążliwą i niesłuszną to rzeczą nazwać tu mogę. Oznacza to czuyność rządu na dobrem kraiu, kiedy miasteczka są brukowane i mostki stawiane, gdzie potrzebne, - lecz gdy przeciwnie tam znaydziemy, gdzie ich wcale grunt nie wymaga, na ten czas zdać się, że rząd nie przemyśliwa iaki nad wynalazkiem nowych a uciążliwych podatków. Po tym iakiż to nieporządek poczucie przy odbieraniu podatku tego nie ma dość to odznaczoney osoby rządowey, lecz nadążyć, który z karczmy wybiegnie żądać go może. Zdarzyło mi się przeto w Babiaku, iż iednemu Żydowi zapłaciwszy podatek, daley iadąc drugi go znowu ode mnie żądał. Zaiste ze smutkiem mi wyznać przychodzi, iż na porzadku wiele nam ieszcze Polakom zbywa. Miasteczka nasze iakże są nieregularnie budowane iak nikczemnie i do tego wielkim niechluystwie zachowywane. Gdybym z cudzoziemcem iakim iechał, wstydziłbym się ie nawet wsiami nazywać. To ieszcze rządowi wybaczyć można, może się bowiem tym tłomaczyć, iż nagleysze potrzeby krayu o tym co dawniey źle zrobiono, myśleć nie dozwalaią. Lecz że na karczmy nasze oka swego nie zwróci wydziwować się dosyć nie mogę. Iakże bowiem kto o nas dobre może mieć wyobrażenie, kiedy w miasteczku nie tylko należytey wygody nie dostanie lecz zmuszony będąc z drogi dla zapachów żydowskich, które po całey się izbie rozszerzaią, spocząć przyzwoicie nie może. Niechże Rząd przynaymniey Żydów z karczem wypędzi a iuż lepiey będzie, oni bowiem poprzez swoie niechluystwo czynią nieprzyiemność, a przez to iż w Szabasy i inne swoie święta nic robić nie mogą, niewygodę podróżnemu sprawiaią. W Bogu mamcież nadzieię, iż się to wszystko u nas przemieni i że czyny kiedyś Rząd wszelkimi środkami to osiągnie iż Kray nasz, któremu wiele ieszcze zbywa by się mógł co do cywilizacji z Francyą i Niemcami równać na naywyższym oświeceniu stanie.
Pobyt w Żydowie
Przybywszy do Żydowa serce moie uczuciem prawdziwey radości przeięte zostało iuż to dla tego żem wszystkich w zupełnym zdrowiu i wesołości zawitał, iuż to że ten któremu póki tylko kropla krwi w żyłach moich płynąć będzie, nayżyczliwszą wdzięczność iego rady i niezliczone dobrodzieystwa mieć będę. Dziadulo móy nayukochańszy J. W. Kantor Niewieściński w domu Matki moiey się naydował. Nie chcę się tu rozwodzić nad opisem przyiazdu mego, gdyż w podobnych okolicznościach serce moie więcey czuie, iak i ustami mówić zdołaią. Podczas pobytu moiego w Żydowie oddaiąc wizyty sąsiadom i przyiacielom moim, dnia 13 Oktobra poiechaliśmy do Gniezna z Matką, Dziadulem, Bratem oraz Kolegami moiemi Panem Minasowiczem i Panem Trzcińskim, który do Żydowa przybył by się razem z nami do Lipska zabrał. Miasto to iedno z naydawnieyszych w Polsce otrzymało swoie imię, iak nas bowiem Historya uczy do gniazda orła białego, które w tem miejscu znaleziona była. Stolicę tę niegdyś Królów naszych ród Izraela w moc ową dostawszy tak dalece przekształcił, iż mało co z owey starożytności zatrzymało. Ulice w mieście tym wąskie, rynek smutny, budynki z cegły lecz poczęściey także z drewna stawiane. Iedyną ozdobą miasta iest Kościół Katedralny, który strukturę Gotycką będąc stawiany, bogactwem, wspaniałością i wielkością swą pierwszeństwo nad inne Kościoły w Polsce otrzymał. W nim się to znayduie Ciało Św. Woyciecha złożone w trumnie z czystego srebra zrobioney i wyrżnięciem na niey czynów tego Świętego, ozdobioney. Trumna ta stoi w środku Kościoła zdobi i ołtarz, przed którym zawsze msza święta odprawia się. Wewnątrz naokoło Kościoła znayduią się kapliczki, w których zwłoki naszych naydawnieyszych królów, spoczywayą. Świątynia ta srebrem, marmurem, adamaszkiem będąc napełniona, ciekawemu który by od razu chciał wszystko widzieć, nawet na siebie spoglądać nie da, lecz mamiąc wzrok, tysiączne swoie przed nim ukrywa ozdoby. W mieście tym oddaliśmy wizytę Panu Treterowi z całey okolicy naysławnieyszemu Doktorowi, który mile nas przyiąwszy, był nam tak łaskaw pokazać piękny, rzadki i kosztowny swój gabinet historii naturalnej.- Gabinet ten składa się z następujących rzeczy:
Pobyt i wyiazd z Żydowa
Tak przyiemnie a poczęściey i użytecznie przepędzaiąc chwile w domu Matki moiey, niespodzianie przyszedł dzień 19 Października, dzień przeznaczony na wyiazd do Lipska, dzień Imienin moich, o których się dopiero na samym wyieździe dowiedziałem, że gdzie się rozstać z temi, do których naywiększe przywiązanie się czuie, których Natura sama kochać nakazuie. Opis wyjazdu mego, nie tylko moie lecz nawet ust naywymownieyszych siły przechodzi. Któż bowiem wyrazić zdoła rozczulenie moie, gdy przystąpiwszy do łóżka chorey Matki iey macierzyńskie od niey odebrałem Błogosławieństwo. Kto żałosne uczucia przy pożegnaniu moim z Bratem, Babką, Lenusią, która od młodości w Domu Matki moiey będąc wychowaną, braterską we mnie miłość zaszczepiła. Smutny mi był zawsze wyjazd z Domu Rodziców lecz smutniejszego nad ten nie doznałem. Sama myśl, iż oddalony od Domu w cudzey krainie zostawać będą mocnem nie było do tego powodem.
Wyiazd z Żydowa
Pomnąc iednakże, że całe życie ludzkie ze smutkiem iest połączone, i że tylko po smutku prawdziwa radość nastąpić może – uspokoiłem się i usiadłszy wraz z Dziadulem Dobrym i Kollegami memi, wyiechałem z Żydowa w Piątek o trzy kwadranse na 10 Dnia 19 Października. Niespokoynym wzrokiem spoglądałem na coraz bardziey oddalaiące się siedziwo kochaney Matki moiey – lecz las Czernieyewski długo dzielić tego smutnego widoku nie dozwolił. Przeiechawszy bór ten równie iako porządne zabudowania z pięknem Pałacem P. Lipskiego, przyozdnione miasto Czernieiewo, i mile za tym miasteczko Nakło, ziechaliśmy do oberży w Szrodzie na popas. Miasteczko to 4 mile od Żydowa odległe, iest małe, lecz pamięyne dla Seymików, na które się w nim wszystkie województwa Wielkopolskie zieżdżały. 4 Kościoły się w nim znayduią, z których ieden strukturą Gocką stawiany opodal wiedzieć się daie. Przed miasteczkiem stoi Strzelnica zabytek dawnych zwyczaiów. Imem się więcey ku granicy Szląskiey zbliżał, tymem więcey Młynów spostrzegał. Słuszna zaś tego przyczyna, gdyż kiedy kto zboże wymieli, nic tyle za nie weźmie iak za mąkę. Chcąc zanocować, zapuściliśmy się w wąską drogą w bór. Lecz iak zazwyczaj w podobnych okolicznościach bywa, błąkając się długo nadsuwszy poiazd, który się ledwo razem z nami obalił, musieliśmy z niego wysieść i piechto do Zaniemyśla, któreśmy iuż przed borem byli minęli powrócić. Odbywszy nocleg w tem małem lecz porządkiem i od samych prawie Gorzelanych zamieszkałem. 1 ½ mili od Szrody odległem miasteczku, ruszyliśmy z rana o 6 godzinie dnia 20 Października w Sobotę. Bór mile drogi maiący, przypadkami wczorayszemi sławny, szczęśliweśmy dzisiay przybyli a zbliżaiąc się do Szremu na prawey ręce Zbrudzewo została.
Podróż do Leszna
Mieysce to urodzenia moiego serce moie radośniem napełniło uczuciem – lubo dawno iuż, noga moia na tey ziemi nie postała, wewnętrzne iakieś przywiązanie do niey odzywa się we mnie. Znać że uczucia w młodości powzięte, ma wielkie wrażenie na umyśle nawzajem sprawuią. Tu mi to Dziadulo Dobry wskazał karczemkę Popielką nazwaną, która lubo iuż podupadła i niepozornie wygląda, jednakże oczom moim dla tego że się I.W. Oyciec móy wybudował, drogim się zabytkiem zdała. Przeiechawszy Irzyn, miasteczko porządne, maiące kilka Kościołów, iako to Farę, Franciszkanów, Dominikanów, Świętego Ducha, i klasztor Panien Franciszkanek, i przeprawiwszy się przez rzekę Wartę, nad którą to miasto zjechaliśmy do Pana Długołęckiego. Tego to szanownego męża pożegnawszy z ukontentowaniem na osobie przyszłą szczęsliwość iego narzeczoney Panny Lenieckiey, urokował. Wyiechawszy z Domu Pana Długołęckiego, spostrzegliśmy piękne okolice, zielone gaiki i niziny przedzielone będąc stawami i ięziorami, przyiemny i zachwycaiący widok sprawiaią. Zostawiwszy na lewey stronie Lubień, równie iako minąwszy porządnie zabudowaną a romantycznie położoną wieś Ierki, ziechaliśmy 3 mile za Irzynem do Krzywienia, lichego miasteczka na popas. Ruszywszy stąd ledwieśmy 3 Ćwiercie mili ujechali aż nam w małym lasku Ćwierć mili przed Osieczną oś pękła. Trzeba więc było rzeczy z koczyka na wóz za nami iadący wypakować i wsiadłszy na niego z wolna gdyż iuż się dobrze ściemniło, nie do Leszna iakeśmy sobie zamierzyli, lecz do Osieczny ziechać. Przenocowawszy z wielkim deszczem nam nazaiutrz dnia 21 Października w Niedzielę o godzinie 6 ½ z rana do Leszna doiechać przyszło. Miasto otoczone iest młynami, których liczba do 99 dochodzi, same zaś iest regularnie budowane, piękne rynki w nim iest równie iako Pałac, w którym niegdyś Xiąże Sułkowski iako dziedzic miasta tego, bardzo iest ozdobny. Kościołów ma 3: Katolicki, w którym iśmy na mszy byli, Luterański i Kalwiński.
Pobyt w Lesznie
Zresztą miasto to było niegdyś, iakże mi mówiono ieszcze wspanialsze, lecz będąc w roku 1790 spalone tak dalece podupadło, iż się dotychczas ieszcze w świetności swoiey i znacznym swoim kiedyś handlu podnieść nie zdołało. Iednakże i teraz miasto to do najpierwszych w Polsce liczonym być może. Handel iego sukienny dość iest znaczny. Kupuiąc sukna u Pana Kilera postrzegłem, iż kupcy tutejsi nieco są rzetelnieysi iak w Warszawie. Przyiechawszy o godzinie 9 do Leszna, stanęliśmy u W.Paprockiego Pisarza przy Komorze, mieszkaiącego na rynku w domu pięknym narożnym pod Numerem 293. Tu nam naięto Furmana, który rachując sobie do Lipska 40 mil, za 20 dukatów nas wszystkich zawieść przyobiecał.
Podróż do Lipska
Zabawiwszy się w Niedzielę u Pana Paprockiego, w Poniedziałek dnia 22 Października o godzinie 9, z nim i żoną iego również iako Kochanym Dziadulem Dobrodzieiem się pożegnawszy z Leszneśmy z wyż. Namienionym Furmanem, bryką kupiecką w trzy konie, wyjechali. Przeieżdżaiąc przez Wschową, miasto dwie mile od Lezna położone, zatrzymaliśmy się przed W. Podprefektem Bronikowskim, od którego Paszport otrzymawszy do granicy Szląskiey zmierzali. Przybywszy nad nią, widokiem wznoszących się białych i czarnych Orłów, wzruszeni rzekł ieden do drugiego. Otóż na tey stronie Oyczyzna ieszcze nasza, a na tamtey ziemia tego drapieżnego Wilka, który nas pozbawiwszy wolności, zabrawszy Kray pragnął wlać w nas Ducha Pruskiego – lecz na próżno. Polak zawsze był, iest ibędzie Polakiem – nie zdołały trzynastoletnie więzy i uciążliwe jarzmo dumnego napastnika, przemienić płynącego Ducha Patriotyzmu w krwi Polskiey. Zaledwie iskierka nadziei zaświtała – iuż liczne roty na obronę Kraiu powstały. Pogłębiony został dumny (…) rodziny naszey. Lecz na cóż się mamy nad temi niegodnemi ludzkości czynami rozwodzić – wszakże przebaczyć przedtem Nieprzyiacielowi, wielkim iest duszy udziałem. Pożegnaymy się raczey z iuż nam znikającą Krayną naszą. Tu głębokie nastąpiło milczenie. Różne myśli opanowały serca nasze. Ia sam do siebie mówiłem „Opuszczam Cię kochana ziemio, na którey Oycowie moi od wieków przemieszkiwali. Na długi wprawdzie czas, gdyż i 3 lata oddalenia od Oyczyzny, cóż nader długie dla czułey się duszy staią, lecz w celu szlachetnym, w celu który od Ciebie naganionym być nie może, kiedy bowiem na twoim łonie wyższych Nauk czerpać nie mogą, udaię się do cudzych kraiów, by nabrawszy tam potrzebnego światła Tobie mógł być prawdziwie użytecznym, czego ode mnie iako niewyrodnego syna swego do ostatniego momentu życia moiego wymagać będziesz mogła. Żegnam Cię więc, żegnam ledwo com wymówił te słowa, aż mnie szybko lotne konie widoku nawet ukochaney Rodziny pozbawiły i nie zatrzymały się aż w Bonemünde naypierwszey wiosce za Granicą Szląską. Zjadłszy tu podróżny obiad, ruszyliśmy dość prędko, by na nocleg do Gruchwite, wioski 4 mile od Wschowy położoney, uiechać. Panowie strażnicy dość często nas zatrzymywali, lecz grzenemi słowy ładnieśmy się ich pozbywali. Co zaś do Panów urzędników przy komorze, ci nas serio rewidować chcieli – my wprawdzie nie maiąc nic co by było zakazanego, lecz nie chcąc czasu nadaremno tracić, radzimy się ich pozbyć. Trząchć więc pieniędzmi w kieszeni, dlatego łakomy Niemiec był zaraz grzecznieyszym. Ia więc widząc u tego Iegomości równie iako na całym świecie prawie złotówki maią wartość, wyskoczyłem z bryki i to do niego rzekłem – nóż mu w garść pieniędzy dać chciałem daley mówić, lecz Niemiec kontent, że na tyluż pieniądze dostał, nie dał dokończyć. On chcąc także odwetować, gdyż za tamtą powiedzianą grzeczność czuł dusery w kieszeni. Szczęściem przecie, że dla dobrey drogi powóz szybko postępował, gdyż inaczey byłby nas może swym piskliwym wrzaskiem zagłuszył. Dobry Patron rzekliśmy do siebie, żeby całe Niemcy podobnych Urzędników miały, możnaby ie z łatwością zakupić. Rozmawiaiąc o tym Iegomościu i iemu podobnych kollegach, nie wiedzieć iak się zmierzchało i do Gruchwieśmy przybyli. Dali więc do Gościńca wchodzimy a tu dymu pełno. Prusaczyska z lulkami w gębie i przy kuflu piwa politykuią. A mości Panowie, dalibyście pokóy, chciałem im powiedzieć – lecz halt, cóż by było z tego wynikło, może mnie te zagorzałe Polityki były – dali nie godzi się mówić. Wolałem więc zamilczyć i spokojnie wieczerze siadłszy na bryczce przenocować. Stawszy z rana o 5 godzinie udaliśmy się do Gościnny, by iey należytość oddać. Ona nam na pieniądze, którycheśmy nie znali zrobiwszy reiestr, nie taki iak trzeba było, możeśmy iey zapłacili, dość że się Niemka rozsiędożyła, zaczęła na nas po prostu powiedziawszy, wymyślać żeśmy ią oszukali. Proszę cóż tu z nią było począć? Dać iey uczuć swą moc, nie tylko że nie wypadało lecz nawet obawiać się trzeba było żeby nas nawzaiem coś podobnego nie spotkało. Szczęściem żeśmy przecie Niemca Furmana mieli, dali więc po niego by się z nią porozumiał i iey sam zapłacił. Dopiero na tenczas Niemce, która iak truśka przy piecu stała, morały dawać zaczęliśmy by się lepiey z gośćmi a osobliwie z Cudzoziemcami obchodzić umiała. Przykazawszy Furmanowi, by nigdy w podobney karczmie nie stawał, ruszyliśmy z mieysca dnia 23 Pażdziernika we wtorek o 6 godzinie. Rozmawiaiąc w drodze o tem zdarzeniu wiechalismy niepostrzegłszy się do wsi Karolath, dwie mile za Gruchwic, która otoczona będąc gaikami, górkami i leżąc nad rzeką Odrą, bardzo piękną okolicę zaymuie. Pałac w niey iest pyszną strukturą, stawiany z ogrodem, który na murze będąc usypany wspaniały się wydaie. Sama zaś wieś bardzo porządnie iest zabudowana i wielką po niey różnicą Niemieckich od naszych wsi widzieć można. Domy bowiem nie są drewniane lecz murowane, i do tego tak ieszcze murowane, że bardzo dobrze ie z nie iedną kamienicą naszą porównać można. Koło domów nie biednie, tylko z iarzynami ogrody się znayduią lecz nawet drzewami owocowymi i kwiatami są napełnione. Czystość do tego wszędzie iak największa panuie, gdyż aż miło spoyrzeć na wszelkie domowe porządki chłopa nie siedzi on przy pięknym wieczorze po ukończoney pracy przed domem na pieńku, tak iak u nas chłop w chatce siedzić musi, lecz ma sobie ławeczki w altance przed domem, i stały i stołki do wygody w Izbie. Mało są wprawdzie znaczące rzeczy, lecz z nich iuż sądzić można o szczęśliwości ludu. Kiedy bowiem chłopek nie przestanie na koniecznych tylko potrzebach, lecz szuka usposabiać się w rzeczy do wygody służące, na tenczas go biednym nazwać nie można. Ubolewać wprawdzie potrzeba, że u nas dotychczas ieszcze wsie w stosunku do innych kraiów w bardzo nędznym są stanie. Rządowi jednak naszemu w podobnych okolicznościach, w iakich zostanie wyrzucać tego nie można, gdyż maiąc wiele ieszcze innych potrzeb do zaspokoienia i tak się nad swoią możność polepszenia stanu chłopów przykłada. Gdy mi te i tym podobne myśli przychodziły, minęliśmy niespodziewanie, przewieźliśmy się przez Odrę, i minęliśmy Zolling małe lecz dobrze zabudowane miasteczko, i ziechaliśmy na popas do wioski 2 mile za Kokolath leżący. Dnia tego zrobiwszy ieszcze 3 mile z akompaniamentem muzyki Pruskiey. Stanęliśmy w hotelu pod Grunen Ludwik na nocleg w Sagau, mieście dość wielkim porządnie i pięknie zabudowanym, z rynkiem okazałym, i z obszernym i wspaniałym ratuszem. W oberży naszey dano nam pokóy z wszelkimi wygodami, iakie tylko można było żądać. Mieliśmy bowiem łuszka z wysoko Niemieckimi puchami usłane, kanapą porządną, stół wielki, lustro, miednicę z kubkiem, chłopca do butów, naczynie do nieuchronnych potrzeb Natury służące. Prócz tego dano nam usługę i kollacyą podług naszey chęci. Czegóż więcey żądać można było? Nieco ochrony kieszeni – lecz darmo, mieliśmy wygodę, trzeba też za nią zapłacić. Z rana dopiero o 7 godzinie, obawialiśmy się bowiem, żeby bramy miastenie były pierwej zamknięte, w Szrodę Dnia 23 Pażdziernika wyiechaliśmy z Sagau. Nie będąc na granicy Saskiey rewidowani, minęwszy Sorau, miasto dość porządne, w którym iakeśmy przeieżdżaiąc widzieli Hotel de Pologne się znayduie, przybyliśmy na popas do Baynsdorf wioski 4 mile od Sagau, a 2 od Sarau odległy. Po ukończonym woiażerskim obiedzie, kontynuuiąc swoią podróż, przejeżdżaliśmy przez Muskau, mieysce nieźle zabudowane, maiące ulicę iedną, która się przez całe miasto ciągnie i za nią most na rzece Neifse stoiący. Z późnym mrokiem przybyliśmy pół mili za Muskau do Kromlau wioski do Szląska należącey, lubo iest w Saxsonii położona. Yuśmy chcieli dla pewności rzeczy, na bryce przenocować, lecz nie można tego uczynić, gdyż deszcz padał a w stayni ledwie dla koni miejsce było. Wielem się wprawdzie zadziwił, gdy mi powiedziano, że to nie tylko w Kromlau, lecz w całey Saxonii znaydę. Iak to mówiłem Saxonia, która za wzór porządku innym Kraiom służyć może, w tym nawet nam Polakom ustępuie, Cóż z tego iest za przyczyna? Wprawdzie nie mogłem sobie tego wytłomaczyć, iak że Panowie Sascy mało że jeździć muszą, swoiemi pojazdami, dla Cudzoziemców zaś są nieużyci. Nie czyniło by to zaszczytu Saxonii, lecz nie wiem, iak mam sobie inaczey wnioskować. Mimo woli naszey musieliśmy przeto w izbie się przespać, a brykę na otwartym powietrzu, pod strażą naiętego Człowieka zostawić. Szczęściem przecie, że nam nic nie zginęło. Nie zrobiwszy dnia tego więcey iak 6 mil. Wstaliśmy nazaiutrz dnia 25 Października o wpół do czwartey godziny by to wynagrodzić. Dorachowawszy się z Gościnnym, który się zdawał być dość ludzkim, w dalsząśmy się podróż udali. Spromberg 2 mile za Kromlau było naypierwsze miasto, z którymeśmy się spotkali: porządne nad rzeką Sprą, od którey imie swe wzięło leżące miasto. W nim równie iako iuż poprzedzayących miastach uważaliśmy, iż mieszkańcy winogrona pod oknami na ścianach zakładaią, co gdy się rozzieleni bardzo przyiemnie domy upiększa. Za Sprombergiem iadąc dobrze dwie mile borem sosnami zarosłym, popasłem w nim znayduiącey się wiosce Bansdorf. Po obiedzie zrobiwszy 3 mile kichaliśmy na noc do Tinstewaldu. W mieście tem, które od Wenedów Grabin, dla świętey obfitości niegdyś rosnącey grabiny, nazwane było, znayduie się Manufaktura Sukna Czarnego koloru. Sukna, które tu w bardzo dobrym gatunku robią, są wywożone do Szwabii, Szwaycaryi. Mieluchy i Browary miały bydź kiedyś w bardzo wielkim znaczeniu, gdyż w 16 i 17 wieku Piwo stąd do Drezna wożono. Powietrze, Hupryci i trzydziestoletnia woyna wielce to miasto spustoszyła równie iako i częste pożary ognia. W 1675 roku przeszło 198 Domów się spaliło. We względzie literarycznym Tinstewalde dla tego iest pamiętnym, że się w nim 10 Sierpnia 1574 Bartłomiey (Schuraw) Szarego czyli Szare, urodził, ieden z naywiększych Lingwistów w swoim czasie, który dla Hebreyskiego i Niemieckiego ięzyka wielce się stał zasłużonym. Dnia 20 Października uiechaliśmy półszustey tylko mili, obiadowaliśmy za Dobrylukiem przeszło mile w nieznanym miasteczku, którego mi iest niewiadome. Okolice, któreśmy dnia tego przeieżdżali były z początku naywięcey w lasy po tym zaś w równiny i ięziora obfite. Na noc stanęliśmy w Torgau. Drogi przed i za tym miastem są na trzy łokcie wysypane, i iuż się na nich milowskazy (Milestunde) widzieć daią. Milokazy są dwoiakiego rodzaiu, pierwsze godziny, drugie półgodziny oznaczaią, obydwa zaś są z kamienia ciosane i maią czterokańciastą piramidową formę, z iedney strony wyrżnięta iest Cyfra Królewska, z drugiey oddalenie miasta najbliższego na godzinę licząc. 2 godziny (Stunde) czynią Niemiecką milę. Torgau, dla znaczney liczby wież, z których trzy z 14 wieku na Cytadellach się znayduią. Miasto to było od dawney Familii Turgowe zamieszkane i bez wątpienia od Serbów założone. Położenie tegoż nad Elbą, handlowym go uczyniło i od Targu imię otrzymało. W roku 1379, zostało Torgau, które w Roku 1119 iako wioska znane było od Dietrieha z Torgau Pana w Reichu iako miasto potwierdzone. W 1482 miasto poczęściey było spalone, lecz w krótce piękniey ieszcze wybudowane zostało. Będąc do połowy 16 wieku rezydencyą Xiążąt udzielnych, wielki postęp w kulturze uczyniło, i gdyby nie wypadki wiosenne zapewne by Torgau tym było, co teraz Drezno. Po trzdziestoletniey woynie iuż do swey świetności nie powróciło. Torgau ma 713 domów, 5 Kościołów, Lyceum tuteysze kiedyś naystarownieysze w Saksonii, składa się z 3 Klas. Zamek Harteufel nazwany nad Elbą na skale położony założył Xiąże Albert 1481, gdy tu z dworem zostawać przedsięwziął. Ian Friedrich dumny, powiększył go, przybudowawszy Kaplicę, która od Lutra była poświęcona i upiękniwszy go trzema wieżami. Windą można z piwnicy aż na pierwsze piętro wiechać. Ian Grzegorz I przystawił wieże z dzwonami, lecz cały ten zamek wiele przez trzydziestoletnią woynę został zruynowany. W siedmioletniey woynie na magazyn był od Friedriecha II obrócony, aż nakoniec teraźnieyszy Król Saski Echthaus czyli do poprawy z niego zrobił. Tak więc zniknęła ostatnia szczątku świetności siedliska tego Xiążąt, w historii Saskiey zwłaszcza 16 i 17 wieku, wieku pamiętnego. Tu bowiem, prócz wielu urodzin, ślubów i śmierci Xiążąt w Roku 1526 grunt do małżeńskiego związku przez przymierze między Sasami i Hesami został położony, tu ułożył Luter z Melachtonem 1530 warunki służące za podstawę Konfesyi Augsburskiey, tu dla powietrza 1591 Wittenbergska Akademia przeniesiona była – tu założył Ian Grzegorz IV z Xięciem Brandenbuskim Fryderykiem R 1692 Związek dobrych Przyiaciół, czyli złotego Bracelet, w którym 12 Rycerzy z każdego Dworu się znajdowało. Z końcem 14 wieku zniknęło zupełnie znaczenie zamku tego. Nie ma iuż teraz z dawney iego wspaniałości nic nie pozostało, w tym bowiem iak i gdzie naywiększe uczty Dworskie i zaślubienia były, gdzie się nayważnieysze rady Kraiowe odprawiały, teraz paięczyna się snowi, a na dziedzińcu, gdzie się rycerze w turnieyach popisywali, brzęczą kaydany więzienia, którzy chłosty na przywitanie odbiera. Browary, które w Torgau w wielkim kiedyś znaczeniu były, kwitła tu także Fabryka sukien, lecz dla pobliskości Lipska nie mógł się iey handel stać handlem z Narodami. Miasto to połączone iest z prawym brzegiem Elby mostem drewnianym, który na 4 kamiennych a 3 drewnianych słupach stoi, ma 428 łokci długości a aż 8 do 10 łokci szerokości, umocniony iest prętami żelaznymi i na przejście statków otwieranym być może. Iuż w 14 wieku znajdował się tu most drewniany, który od lodu będąc zerwany, przy Kościołach w naczynia do maselniczek podobne, pieniądze na nowy most zbierano. Z tąd też to powiedzenie, że most przy Torgau z maselniczki iest wybudowany. Po noclegu w mieście tem odprawionem, wyjechawszy z niego dnia 27 Pażdziernika w Sobotę o 5 godzinie, przecież daleyśmy przez Eilenberg, miasto które podług dawnego sposobu budowania tylko ma główną ulicę, Torgauer i Lipager zwane. Będąc w iedney linii stawiane iednym rzutem oka przeyrzyć że można. Tu się znayduią 2 Kościoły. W ostatnim, który na wzgórku przed bramą Lipską stoi, wiele się podziemnych lochów znayduie. Przed kilkoma latami znaleziono w iednym nieznanym ieszcze lochu, ciała w 1631 Roku na tuteyszym zamku zmarłego dziedzicznego Grafa z Mansfeld, wraz z innemi kosztownemi rzeczami. Za wprowadzeniem Reformacyi miał Luter w tym Kościele pierwsze pierwsze Ewangeliczne kazanie. Na zamku, którego teraz szczątki tylko widać, uradzali się Luter z tajemnym radcą Tailiez, iakby Ewagelicką religię w Eilenbergu można wprowadzić. Mieszkańcy tuteysi trudnią się pospolitemi rękodziełami, zwłaszcza zaś szewstwem, pędzeniem wódki i robieniem octu. W mieście tym zawarte zostało w trzydziestoletniey 31 Maia woynie zawieszenie broni, po którym Westfalski Pokóy nastąpił. Prócz tego iest Eilenberg pamiętne w względzie Literarycznym, w nim bowiem umarł 1759 Lisków, w satyrze poprzednik Rabnera. Rozmowy nasze w dniu tym więcey iak zazwyczaj były natężone, zbliżając się bowiem do celu podróży naszey, smutne i wesołe oraz uczucia serca nasze opanowywały. Wyobrażenie, iż nie znane w mieście w cudzym kraiu leżącym przemieszkiwać długi czas mamy smutek, przedstawienie zaś iż w nim Nauki, które iedynie nam szczęśliwość rokować mogą, radość wzbudzała. Przemyśliwaliśmy także nad sposobami iak sobie trzeba będzie postąpić, by się nam wszystko pomyślnie powiodło. W tym, gdybyśmy sobie rady w tey mierze udzielali minąwszy znienacka naprzód wieże, potym zaś Kościoły a nakoniec i domy Lipska ciekawym się oczom ukazały. Vivat – Vivat – niech żyie Lipsk i niech żyie miejsce naszego pobytu zaczęliśmy z radości wykrzykiwać. Furman hałasem naszym omamiony i chcąc także sztuki dokazać, bez odpoczynku 6 mil iadąc o Pierwszey godzinie po południu do Lipska zaiechał. Przeiechawszy koło Bramy Piękney, stanęliśmy podług rekomendacji, któreśmy od Gościnnego w Finsterwaldu dostali, na Garbarskiey ulicy w Hotelu pod Palmbaum. Gospodarz przyiąwszy nas grzecznie dał nam pokoik porządny i niedrogi. Przebrawszy się z sukien podróżnych i ziadłszy obiad, przedsięwzięliśmy się naprzód udać do Panów Knollów, członków Akademii Lipskiey, do którem miał list remendacyyny od Mamy Dobrodzieyki. Nie wiedząc iednak, gdzie nasz Gospodarz, żeby się do Paulinum Domu Akademickiego, gdzie Pedelów Policiantów Akademickich w tey mierze będziem mogli bydź zainformowani. Nie wiele myśląc poszliśmy na to miejsce: lecz nie Pedelowie tylko Iaśnie Pan Kantor Akademii, któregośmy przy wychodnie z koncylium spotkali, w tey nas mierze zaspokoił. Ten był tak łaskaw posłać z nami iednego studenta, który nas do Panów Knollów zaprowadził. Wszedłszy do ich pokoiu, ledwie com list oddał, poznali zaraz żeśmy Polacy i niewymowną nas przeto radością przyięli. Bez tych poczciwych naszych Polaków, których się starszy Stanisław do Dyplomatyki, młodszy Adolf do Medycyny przykłada, nie wiem iak byśmy sobie w Lipsku byli poradzili: mieliśmy wprawdzie do 6 Profesorów Akademii Lipskiey listy, lecz cóż się po znaiomościach ceremonialnych spodziewać można. Dnia 28 Pażdziernika w Niedzielę, wziął nas z sobą starszy Knoll, młodszy bowiem był chory – zaznaiomił nas z swoimi kolegami: Twardowskim i Topolskim – potem zaprowadziwszy nas do Kościoła Katolickiego na mszę, poszedł sam dla nas mieszkanie poszukać.
Dziennik Lipski
Po nabożeństwie udaliśmy się na obiad, a po obiedzie, zgromadziwszy się u Knollów, poszliśmy z starszym do domu Pana Adlera, na Hefeistosstraβe nr 2, z którym to i ia i Pan Minasewicz móy przyiaciel się zgodziwszy, od niegośmy naięli Pokóy z meblami i alkeż do sypiania. Nazaiutrz dnia 29 Października wprowadziwszy się do wyż. wzmiankowaney stancyi, ugodziliśmy się względem usłużenia z Bergerem i żoną iego, którzy w tym samym domu ogród trzymaią. Na wieczór o godzinie 6 udałem się z Topolskim, Trzcińskim i Minasewiczem do Rektora Akademii Iaśnie Wielmożnego Vielada, u któregom z rana od 10 do 12 Prawo Natury i Historyą Rzeszy Niemieckiey pierwszonasze Kollegia słuchał. Ten nas mile przyiąwszy, przeczytał Prawa Akademickie i drukowane każdemu z nas oddał wraz z Patentem zapewniaiącym nam Obywatelstwo Akademickie Matrykiel zwanym. Nie powiem tu nic na pochwałę szanownego tego Rektora, gdyż taki zacny Mąż zasługuje by się późniey obszerniey nad nim rozwieść. Oświadczywszy mu swoią uniżoność udałem się do Domu na spoczynek. Nazaiutrz i w następujące dni, chodząc pilnie zawsze na swoie Kollegia, starałem się pokupować rzeczy mi potrzebne i pooddawać wraz z moimi Kollegami dawnemi P.P. Walewskim, Trzcińskim i Minasewiczem, wizyty tym Proffesorom, do którychśmy od Wielmożnego Linde listy mieli. Dnia 2 Października w Piątek byliśmy u Proffesora Becka, 6 Października w Wtorek u Proffesora Erharda, 10 Października w Sobotę u Breitkopfa i Hertla pierwszych księgarzy w Lipsku, 11 Października w Niedzielę u Prof. Haubolda i Cezara i na koniec 23 Października u Prof. Platnera. Dnia 28 Października poszliśmy do Prof. Dabetona, by go o naszey chęci słuchania od niego Instytucyi Prawa Rzymskiego uwiadomić. W pierwszych więc tygodniach uspokoiwszy się zupełnie z wszystkimi moimi Interesami nad Planem, podług którego godziny w Półroczu od Św. Michała do W.Nocy maią bydź urządzone wraz z moimi towarzyszami i Przyiacielem, myślałem. Po długiey rozwadze, ułożyliśmy go iak następuie. Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek i Sobota: Z rana – od 7 do 10 Czytanie Xiążek w różnych materiach i ięzykach, Od 10 do 11 w Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek – Prawo Natury u Rektora naiważnieyszego Prof. K.E. Vielanda, Szroda i Czwartek Ogólne powtarzanie Kollegiów, 11 – 12 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Historya Rzeszy Niemieckiey u Rektora Prof. K.E. Vielanda, Po obiedzie – Powtarzanie ogólne Kollegiów 1 - 2 Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek Czytanie Pism Periodycznych w Muzeum Beygunga 2 – 3 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Instytucye Prawa Rzymskiego u Proffesora Dabelona Szroda, Sobota Encyklopedia Iurystyczna u Prof. Erhard 3 – 4 Wtorek i Piątek Plulologium Dialogus Taciti de Orat. U Prof. Bock (publ.) Poniedziałek, Szroda, Czwartek, Sobota Czytanie Książek Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek 4 – 8 Powtarzanie i wypracowanie Kollegiów, Czytanie Żurnalów w Muzeum Od 8 do 10 – Zabawy Niedziela Z rana od 7 do 10 – Czytanie Książek Do 11 – na Mszy Świętey Po obiedzie do 3 – w Muzeum czytanie Żurlalów Od 3 do 6 – Zabawy, Wieczorem zaś Teatr lub czytanie Książek. Pod zabawami rozumiem tu zgromadzenie ziomków, na których w różnych materiach Konwersacye prowadzone były. W powszedni dzień Szwarcbirem lub Wufbirem Lipskim, w Niedzielę zaś Niemieckąśmy się kawą częstowali. Ziomy, którychem na Akademii Lipskiey zastał są następuiąci: Stanisław Knoll, Adolf Knoll, Maryan Twardowski (który późniey dopiero z Szwaycaryi wraz Kaufluβem powrócił), Józef Topolski, Lambert, Półpolacy byli Langner i Panwite. Ziomcy zaś i Kolledzy szkolni, z którymi razem na Akademią przyyechał byli: Józef Minasewicz, Franciszek Trzciński, Ferdynand Walewski. W Szrodę dzia 31 Oktobra stanęła ugoda z Iaśnie Panem Szamanem Traktiernikiem, mieszkaiącym na Niuneumarkt, u którego naywięcey się Studentów stołuie. Dnia tego byliśmy na Teatrze tuteyszym obok Romstödter się znayduiącego. W zimowey porze grywa tu Trupa Drezdeńska, która sama tylko Opery daie. Pan Müller i Pani Kramer dla swego śpiewania. Pan Eiling zaś Pan Mollberg dla swoiey Bufonady, za lepszych ieszcze Aktorów uchodzić mogą. W ogólności zaś i oni bardzo są mierni. Tą sławną operą Woziwida Cherubiniego. Dnia 1 Novembra – Ugoda z Praczką. Dnia 4 Novembra – Teatr, Opera Dezerter. Dnia 10 Novembra zapoznał nas Knoll z Drukarzem P.Tenbnirem, mieszkającym w Reichelsgarten. Powracaiąc od niego zastaliśmy Bramę miasta zamkniętą, przez furtkę więc przeszedłszy, grosz eśmy urzędnikowi publicznemu na to tu pilnuiącemu zapłacić musieli. Myta bowiem iest powszechna w Lipsku, iż kto przed zmierzchem po uderzeniu na ratuszu w dzwony do domu nie powrócił, kiedy chce Bramę przeyść grosz zapłacić musi. Padatek ten iak mi mówiono ma służyć na oświecenie miasta. Studenci nadużywaią swoiey wolności, nieraz się przeciwko temu oburzyli. Właśnie dzień przed naszym przyjazdem szturmowali Bramę Peterthal, którą zgrzybiałe Inwalidy choć z bronią przed nacieraiącymi Studentami z Cyganhungerami obronić nie mogły. Dnia 11 Novembra w Niedzielę – Teatr – Opera u nas pod tytułem Henryk 8-my na łowach znana. Dnia 18 Novembra w Niedzielę zwiedziliśmy z I.Panami Knollami pobliższe mieysca publiczne iako to: Blanc Mütze, Funkenburg, Kleine Funkenburg. W Funkenburg miewaią Studenci do pewnych związków należący swoie zeyścia, które Kommers nazywaią. Związki to różne noszące nazwiska iako to (…), iakożkolwiek są prawami Akademickimi zakazane trwaią przecież aż do dzisiejszego dnia. Dnia 15 Grudnia Publicznemu słudze, który do nas przyszedł Adres nasz daliśmy, by ie w kalendarzu Lipskim umieścił. Każdy mu Cwancygera za to zapłacił. Nieszczęściem iednak Niemcy Polskich Imion ani pisać ani wymawiać nie umiejąc, następną karykaturę z Adresu mego zrobili: Peter von Natkez Chełmicki. W Niedzielę dnia 18 Grudnia zaproszeni byliśmy na Ansamble Prof. Erharda, które się zazwyczay po szóstey godzinie zaczynaią. Początek robią Deklamacye z Klasycznych Autorów Niemieckich czytane lub przez iednego z gości. Po 8 godzinie głos Damy z akompaniamentem Fortepianu słyszeć się daie, poczem tańce się rozpoczynaią, które kończą się o 10 godzinie. Całe te Ansamble są bardzo gustowne, szkoda tylko, że na miejscu niezgrabnych Niemek zwinnych Polek oglądać nie mogłem. Dnia 21 Grudnia ciekawością powodowani, udaliśmy się na kiermasz, który iuż od kilku dni w Görlitz, Chłopskiey wiosce się odprawiał. W tumanach unoszącego się dymu, przy kuflu, w zgiełku wielkim ludzie, którzy po części windurwaltornią, przy huczney muzyce, poczęsciey zaś na nasze wesela wychodzą charakterystyczne kiermasze. Dnia 2 Decembra – Teatr – Muzykowanie (…) pod tytułem (…) – iest to przerobiony utwór Moliera. Pan Rollberg główną grał rolę. D. 9 Decembra – Teatr – Opera. D. 14 Decembra dawał P. Duranowski, który w Lipsku Franciszka imię Durand przyjął, koncert w teatrze, którego poprzedziła mała sztuczka w iednym akcie Bromdschatzung (Kontrybucya) – byłem przytomny. Dnia 26 Decembra byliśmy przytomni w Muzeum na Koncercie, któren P.Kauman wynalazca instrumentu nowego, Charmonichard na tymże, dawał porównywaiąc gaz Harmonika, którey harmonią za pomocą strun naśladować tu usiłował. Pierwsza część Muzykalney tey zabawy zawierała Chórał z adagiem przez Szuster – Una Ballada Zumotey śpiewana przez Panią Campagnioli. Caratina przez Haydna - Duetto z (…) exekwowaną przez P.Campeyniach i Pana Klengel. Bilet kosztował 16 Groszy. Druga część składała się z Aryi Haydna zaśpiewaney przez Pana Klengel. Andante przez Szhulz i Tercetu z Urami Himmel do Nadziei. Dnia 23 Decembra – Teatr – Opera pod tytułem (…) sztuka bez początku i końca – poczęściey też wygwizdana. Dnia 24 Decembra iako w dzień wigilii Bożego Narodzenia, złożywszy się z P. Minasewiczem, Trzcińskim i Walewskim, uroczystość tę do późney obchodziliśmy nocy. Po 7 – mey godzinie byliśmy przy Marienstadteather w sali, gdzie różnego gatunku cacek i zabawek dla dzieci równie iako innych galanteryi gustownie ułożonych i iluminacyą oświetlonych widzieć i kupić można. Przy wchodzie każdy daie 4 grosze za bilet, na który sobie kupić co można podług upodobania – ieżeli zaś co więcey iak 4 grosze dodać to powinien. Iest to nieuciążliwy dla nikogo i przy tym piękny sposób zarobienia sobie pieniędzy. W dzień pierwszy Roku 1811 przepędziliśmy wieczór w Blanc Mütze. D. 6 Ianuary – Teatr – Opera z Muzyką Weigla (…). D. 20 Ianuary – Teatr (…) D. 30 Ianuary – Teatr – Don Iuan (…). D. 23 Februar odwiedził nas Kantor Akademii, któremu 2 Talary dałem na wsparcie Studentów z Polskiego Narodu w czasie ich choroby lub nędzy. Małą te ofiare zapisać musiałem w książeczkę, która tytuł (…) nosząc zawiera w sobie wiele bardzo Narodów iako to: Pohlen, Ungarn, Preusen Siebenbürgen, Bosnien, Servien, Bulgarey, Türkey, Rusland. Szlachetna ta gdyż na wsparcie w niedostatku zostających Kollegów naszych, służąca składka, od kilku iuż wieków początek swóy wzięła. Dnia 26 February w ostatni dzień Karnawału z Minasewiczem, Trzcińskim i Walewskim pączkami i poncześmy się regowali. D. 27 February – Teatr (…). D. 3 Marca – (…) Przeieżdżaiący Aktor niby Kamiński, któregom w Warszawie w kilku sztukach widział – pod się tu jakimś imieniem popisywał.D. 6 Marca – Piękną zachęceni pogodą byliśmy z rana na spacerze w Zweinaum Dorf wsi godzinę od Lipska odległey. D. 10 Marca – Po piąty raz odwiedziliśmy Ansamble Pana Erharda. Kosztuie Bilet 16 groszy, abonując się zaś na całą zimę 60 groszy. D. 15 Marca – Z przyczyny Bundestagu Niemieckiego wolny maiąc czas prześliśmy się do Raschwitz piękney godzinę od Lipska odległey wioski. D. 19 Marca – Pan Minasewicz imieniny swe wyprawiał, na których także bytnością swą rozweselali Kompanią ziomkowie z Hiszpanii powracający to iest I.W. Kapitan Kowalewski, Kap. Dziebiński i Porucznik Sobolewski. Gdzie ci Mężowie podczas kilkudniowego pobytu swoiego w Lipsku byli tak łaskawi dozwolić nam, miłe z sobą przepędzać wieczory. Dnia 24 Marca widzieliśmy piękną Operę tłomaczoną z Włoskiego Paer Gind. D. 28 Marca – udaliśmy się do Gewandhaus, gdzie przez całą zimę w Czwartki Koncerta bywaią. Dziś dawane było sławne Oratorium Haydna Siedem Słów Chrystusa, które pięknie exekeowano za każdą razą. Dnia 6 Kwietnia zakończył się pierwszy kurs półroczny Kollegów moich. Profesor Wieland w Kollegiach swoich nie tylko (…) wszystkich moich wspólkollegów nawet nadzieiom godnie odpowiedział. Profesor Erhard szkoda, że Geniusz. Profesor Dabelon nieźle czytał, lecz zostawiwszy (Staatmarth) Pierwszym prawie urzędnikiem przy Xięciu w Cöthen nie dokończył swego Kollegium. W tych dniach stracił Uniwersytet Lipski Profesora praktyczney Filozofii Caesara. Dnia 8 Kwietnia w Poniedziałek wyszliśmy z Lipska na wojaż do Pragi, pożegnawszy się dnia 7 z ziomkami, zwłaszcza z Dobrogostem Twardowskim, z Stanisławem Knollem zaś nie wiedząc, że go z powrotem więcey na Uniwersytecie nie zastaniemy. Dnia 10 Maia powróciliśmy z Podróży do Lipska. Dnia 15 Maia byliśmy w Glasiskafehaus iednym z pierwszych Domów publicznych w Lipsku. Dnia 20 Maia z rozpoczęciem głównych przynaimniey Kollegiów, gdyż u Profesora Haubola i u Prof.Wielanda, następuiący sobie Plan ułożyłem. Z rana Poniedz., Wtorek, Czwartek, Piątek 5 – 8 Czytanie Książek i wypracowanie Dziennika Podróży. Szroda i Sobota 5 – 7 Czytanie Książek 7 – 8 Prawo Narodowe u Prof. Wielanda 8 – 9 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek - Psychologia u Prof. Wendta Szroda i Sobota – Instytucye połączone z starożytności i Historyą Prawa Rzymskiego u Prof. Haubolda 9 – 10 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Sobota – Instytucye połączone z Historyą Prawa Rzymskiego u Prof. Haubolda 10-11 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Wyiaśnianie textu Instytucyi u Prof. Haubolda w łacińskim ięzyku (publ.) Szroda i Sobota – Powtarzanie Instytucyi 11-12 Wtorek, Czwartek, Piątek – Instytucye połączone z Historyą Prawa Rzymskiego Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek 1 – 2 Po obiedzie – Czytanie Pism periodycznych w Muzeum Beiganga do domu przysyłanych 2 – 3 Poniedziałek, Piątek – Przepisywanie Wtorek, Czwartek – Łaciński ięzyk od Pana Szteimnitza brałem Szroda i Sobota – Piękności Horaciusza u Prof. Wendta (publicz.) 3 – 4 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek – Przepisywanie Szroda i Sobota – Encyklopedia Iurystyczna u Prof.WEnka (publicz.) 4 - 6 Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek i Sobota Czytanie Książek lub wypracowanie Dziennika Podróży 6 – 9 Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek – Powtarzanie Kollegiów 9 – 10Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota – Spacer Niedziela 5 – 10 Czytanie Książek i Wypracowanie Dziennika Podróży 11 Kościół Po obiedzie – Przepisywanie i spacer Dodatek – W poniedziałek i Czwartek słuchałem pare tygodni od 5 – 6 Historyą Francuzką u Magistra Becka, który ią w Francuskim ięzyku dawał. Nie wiele korzyści z Kollegium tego odnosząc, przestałem na nie chodzić. O początku Augusta aż do początku Septembra czytałem od 8 do 10 wieczorem Höpfnera z Panem Trzcińskim. Na Półrocze os W.Nocy do Św. Michała Roku 1811 został Prof. Haubold rektorem. Dnia 23 Maia wyszedłem z Panem Minasewiczem, Trzcińskim, Topolskiem na spacer do Machern 4 godziny od Lipska odległej wioski. Powróciłem zaś dnia następującego wieczorem. D. 31 Maia – Tatr – Drama. Na lato zjechali do Lipska Aktorowie z Drezna, same Drama i Komedie tylko grywaią. Naylepsi z pomiędzy nich są Pan Hellwich i Pan Weidner, pierwszy w roli Amantów, drugi w roli zdrayców, równie iako Pani Hartwig i Panna Schirner w roli Amantek i Bohatyrek. Przewyborną tą trupę w Auguście powiększył, nie tylko co do liczby lecz i co do dobroci Pan Burmeister w różnych rolach celujący. W Pannie Burmeister, która razem z wyż.namienionym Aktorem do Teatru wstąpiła, piękną i zachwycającą figurę chwalić można. Trupa, która przez zimę w Lipsku bawiła, na lato do Drezna poiechała, gdzie na małym Teatrze na przedmieściu grywa, zamiast co ta która teraz w Lipsku zostanie, przez zimę na Wielkim Teatrze w Dreznie reprezentuje. D. 5 Iunii – Teatr – Wald bei Hermanstadt Drama w trzech Aktach – Pani Wolf pierwsza Aktorka z Teatru Weimarskiego podróżną rolę, grała. Miły organ, naturalne gusta i do tego piękna figura wiele iey poklasków od publiczności zjednały. Dnia 6 Iunii – Teatr – Don Carlos w 5 Aktach. Pani Wolf, równie iako Pan Wolf doskonały Aktor w sztuce się tey popisywali. Dnia 11 Iunii – Pochowaliśmy iednego z naszych rodaków Pana Lauberta ( nie z Akademickimi honorami, gdyż w Lazarecie umarły). Dnia 26 Iunii – Byłem na sztukach, które pokazywał z ogniem Pan Latour w Blanc Mütze w wielkiey saly. Naprzód żelazkiem, po tym zaś patelnią rozpaloną do czerwoności po rękach, nogach, twarzy i po ięzyku powoli przeciągał, potem po rozpalonym szynie żelaza stąpał, palącą się oliwą, piół równie iako ołów roztopiony, po którym także chodził, zatrzymuyąc zawsze przy tym swą wesołość i żadnego po sobie spalenia nawet i włosów nie daiąc widzieć. Na końcu w poszrodku spadaiących skierakietów usiadł, i zapalił lampę, którey światło bardzo piękny efekt zroliło, a podług zapewnienia Pana Laroura kilkanaście tysięcy woyska w nocy oświecić może. Dnia 1 Iulii widziałem prócz z wyż. wspomnianych sztuk Pana Latoura to, iż w piec do 90 gradusów rozpalony weszedł, i w nim kilka iay ugotował. Niepalność ta podług zapewnienia Pana Laroura naywięcey za pomocą namaszczania ciała swoiego pewnemi ziołami pozyskana bydź może. Za małą nagrodę w stosunku do wielkości sekretu, każdego był gotów sposobu tego nauczyć, wyiąwszy tych, którzy by z tego żyć na przyszłość chcieli. D. 9 Iulii byliśmy w Szwarzbrot Akademickiey Frakterni na Kollacii, gdzie za bardzo pomierną cenę ieść można. Lokale same wielce ma Burszkowską powierzchowność. Markierowie maiąc zawsze z Studentami do czynienia zbyt są czasem poufali. Dnia 17 Iulii byłem na tak nazwanym Vogelschuβ w Blanc Mütze. Zabawa ta w okolicach Lipska bardzo iest powszechna, lecz w mieyscu tym z wielką się co rok odprawia świetnością. Z rana bowiem iuż o 9 godzinie strzelaniem z armatek uroczystość ta ogłoszona zostaie. Po pysznym zaś obiedzie, na którym puchary przy wystrzałach spełniane zostaią, następnie koło piątey godziny strzelanie z proc Tureckich do Pawia, który z drewna zrobiony na słupie w znaczney zaś odległości iest umocniony. Na głowie ma Koronę, na boku chorągiew, a koło nóg (…). Przed strzelaniem zważony zostaie Ptak cały, i podług okładki, którą Kompania strzelać go maiąca zrobiła, na łuty oszacowany bywa. Na pewno zaś części Ptaka Premią są oznaczone. Za każdym odstrzeleniem części Ptaka Muzyka gra na Wiwat, armatki się zaś daią słyszyć, gdy znaczne kto Premium otrzymał i na koniec, gdy cały Ptak odstrzelony zostanie. Gospodarz w Blanc Mütze pan Heine różnemi sposobami Publiczność bawić się stara. W lecie bowiem przócz Vogelschuβ, iluminacye robi i w Czwartki małe, raz zaś wielki Koncert daie. W zimie znowu w każdą Niedzielę u niego Tańce bywaią. Przy wszystkich zaś tych okolicznościach za pomierną cenę przewybornie u niego wieczerzać można. W lecie tu bardzo porządni goście bywaią, w zimie zaś na tańce miernego tylko stanu ludzie przychodzą. Entrée na Vogelschuβ, Koncert mały i iluminacja. Grosz Saski kosztuie, na wielki zaś Koncert 4 Grosze. Na Tańce zaś każdy przyyść może bezpłatnie, i za muzykę tylko pierwsza para płaci. D. 22 Iulii – Teatr – Szachmaschine. Pan Beschard przeieżdżaiący Aktor z Berlina pięknym się swym talentem popisywał. D. 24 Iulii – Teatr Mündel Inflanda. D. 29 Iulii – Zrobiłem Spacer z P.P. Minasewiczem, Trzcińskim i Gospodarzem moim nowym Panem Schwartzem (do któregom się 14 Iunii wprowadził) do Hally 10 godzin od Lipska odległego miasta. Pan Adler u któregom z Panem Minasewiczem mieszkał w wielu okolicznościach przykrym nam się stawszy, przymawiał nas byśmy go opuścili i nowe sobie poszukali pomieszkanie, któreśmy też szczęśliwie u Państwa Schwartz na Reichstrasse Numer 103 mieszkanie znaleźli. Państwo Sczwartz Fabrykami laku równie iako z sobą, tak też i z nami w zgodzie. Za stacyą na trzecim piętrze z dwoma oknami z pięknemi meblami 60 im talarów płacimy. Dnia 31 powróciliśmy o 3 godzinie z rana dyliżansem, który nas za pomocą Pana Schwartza iako Blindpassażerów nic nie kosztował. Dnia 5 Augusta – Byłem w Grüne Scherke 20 minut od Lipska odległego mieysca,gdzie ludzie dla dobrego Weissbier i tańca processyą w Niedzielę ciągną i po przyiacielsku żyią. Dnia 8 Augusta – Teatr – Graf von Essex. Pan Baier, któregom w Pradze widział rolę Essexa pięknie wydał, równie iako role Othella w tragedyi toż samo nazwisko noszący, na którey dnia 21 Augusta byłem. Dnia 22 Augusta byłem na koncercie w Schleiβicy wiosce godzinę od Lipska odległey, do którey piękna promenada przez łąki i lasek prowadzi. Entrée kosztowało denara. Dnia 11 września – byłem na wielkim Koncercie w Blanc Mütze, na którym Batalię pod Austerlitz pięknie exekwowano. Dnia 21 Września byłem w Blanc Mütze na tak nazwanym Mathematischen Kunststück, glänze oder Maskonzerte, Indianischen Wolterem Lustopiel. Zabawa ta nowo wynaleziona iest prosta lecz piękna. Zamiast długiego opisu, który by może nie dość był iasny, mały planik tey zabawy umieszczę.
W punktach słupy stały, na nich wielkie numera równie iako na kółku małe się znajdowały. Dnia 24 Września mieliśmy to ukontentowanie widzieć grono rodaków powiększaiące się przybyciem Pana Daszkiewicza i Damowicza na Uniwersytet Lipski, którzy się Prawu poswięcić przedsięwzięli. Dnia 20 Września zakończył Prof. Wendt Kollegia swoie. Prof. Haubold, Wieland i inni 28 Września. Porę Wakacyiną to iest 28 Września do 20 Pażdziernika przeznaczyłem na powtarzanie Kollegiów i czytanie Książek. Z smutnym uczuciem wymienić mi tu przychodzi imiona tych osób, które w roku bieżącym z świata tego zeszły.Professor Wolski w Liceum Warszawskim, późniey zaś Sekretarz Izby Edukacyiney, Nauczyciel Machet, Professor Tymm, Antoni Chełmicki Sekretarz I.W. Prefekta Łomżyńskiego, Antoni Tymoski (umarł w Paryżu na Edukacyą tam będąc wysłany), Lambert Student Lipski, Beckman Student Lipski. Zginęliście Nauczyciele, Krewni, Przyiaciele i Kolledzy moi, a z wami i nadzieie rodziców i Kraiu całego. O śmierci wstrzymay swe zapędy i lituy się nad Oyczyzną naszą, która podobnych ofiar znosić nie byłaby w stanie. Dnia 29 Września byłem w Abtnendorf od Lipska odległey wiosce. Piękny i obszerny ogród z różami, Statuami w porze wiosenney wiele tu dla siebie gości przywabia. Należy on do Bankiera Freya w Lipsku. Dnia 30 Września wyszedłszy na ulicę, rozumiałem się zrazu do Polski bydź przeniesionym – gdyż się pełno Żydów po ulicach kręci szachruiąc nieustannie przyrodzonym sobie sposobem i gdzie niegdzie chłopców mówiących Polskim ięzykiem słyszałem – lecz budy na szrodkach ulic w iednym rzędzie się ciągną, a towarami napełnione również iako tło ludzi przypomniał mi iż się w Lipsku dnia tego Iarmark zaczął. Żydzi i lubieżne kobiety naywięcey dokazywać się zdawały, gdyż iedno albo drugie przy każdey budzie targujące się widzieć można było – lecz tylko też targujące, kupić bowiem Izraelita ledwo co chciał u 20 budy, a dama która w oczy tylko drugim wpaść chciała, aby sama mogła towar swóy przedać nigdzie. Turcy, Grecy i Moskale dumniey w tey mierze postępowali. Uderzył mnie zapach pierników. W Auersbachhof zaślepił moie oczy blask robót Iubilerskich i innych drogich rzeczy. Na innych zaś ulicach zalatijący odoru, sukna i skór, byłem przymuszony udać się na spacer przez Perershof, by świeżego znowu nabrać powietrza. Lecz iakież moie było zadziwienie, gdy zamiast spokoiności używać w nowem zgiełk ludzi weszedł. Na tak nazwanym Rossplatz bowiem, na którym się targ na konie odprawiał – nowe budy spostrzegłem, przy których pomalowani i iako Arlrekini przebrani a z całego widowiska swe ogłaszaiący ludzie stali. Pociągniony ciekawością, do naypierwszeieyem wszedł Budy – dokole w niey nie dość było nawet czysto, lecz rzecz sama warta widzenia. Dziki bowiem człowiek, niezmierney wielkości, rodem Francuz, iadł kamieniaszczki, które mu się w brzuchu za poruszeniem odzywały, równie iako gołębia z pierzami. Kobieta znowu Francuzka także rodem, małey postaci, niezmierney swey siły próby dawała podnosząc na włosach sztaby żelaza łokieć długiego a pół szerokiego. Kończąc w ten sam ciężar, pod który się położyła młotem bić – i na koniec trzem ludzim na sobie stanąć. Taż sama niepalność swą pokazała, liżąc ięzykiem (rozpalone żelazo) deptaiąc nogami i równie iako piiąc palącą się oliwę. Z tąd do drugiey udałem się budy, w którey Mechanik zręcznością się swoią popisywał. Naprzód Papir, który wziął do ręki w kwadransie w kilkadziesiąt form przeistoczył, iuż to z niego kielich, prom, wachlarz, kolebkę, żelazko do prasowania, miarę na buty, iuż też kapelusz, kaszkiety, namiot, kukardy różnego gatunku. Po tym ziadłszy dym ogień z gęby wyziewał i stąszki rozmaitego koloru z niey wyciągał – szpilkę iednym okiem wpuściwszy, drugim wydostawał – w zęby sobie guźdż robić kazał – z iednego że wazonu przez iedną rurkę różne gatunki piwa, wina i wody wydostawał – pieniędzmi w butelce z taktem skakać kazał – wybraną i naznaczoną kartę z całego iaika wyciął – gołąbkowi szyię ukręciwszy znowu mu ią przyprawił – zegarkiem i pierścieniem nabiwszy z pudełka i oddanego iednemu z widzów wyiął tak, iż się nawet pod szkiełkiem zegarka pierścionki znaydował. Zrobił z próżnego naczynia kwiat wyrósł równie iako, że karły po ziemi chodziły – gołąbkowi trąbić kazał – ręce swe zawiązane przez iednego z widzów sznurkiem szarpnięciem uwolnił i w momencie znowu podobnie że iak pierwszy, umocnił dwom chłopcom stąszki w gębę włożywszy gardłem i wyciągnął, kazać im z gęby kamienie wyrzucać – na nos i na czoło postawiwszy sobie girlandę z zapalonemi lampkami kładąc i wstaiąc na różne się strony z iak naywiększą gracyą przechylał – na koniec zdiął chłopcu głowę z zasłoną lecz mu iey nazad nie włożył mówiąc iż to nie w ludzkiey iest mocy. Prócz ostatniey tey sztuki, którą dla tego pokazał, że na afiszu stała i wielu mu ludzi przywabiała, z nadzwyczyną zręcznościa wszystkie inne pokazał. Do trzeciey budy nadzwyczaynym krzykiem Błazna przywołany będąc, sprawdziło mi się przysłowie „Dlaczego dzwon głośny – bo próżny”. Wszedłszy do budy kilkanaście niezgrabnych Figur woskowych, do niego podobne dziecko Syna Napoleona przedstawiać maiące widziałem. Boiąc się bym w innych budach podobnie nie został uwiedziony, przypatrzyłem się ieszcze nieco bilardowi, kręgielni równie iako innym grom, w które się pospólstwo tutay bawiło, po tym zaś zmęczony chodzeniem i hałasem w kurzawie do domu powróciłem. Dnia 31 Września równie iako we wszystkie dni iarmarku, różne gatunki Muzykantów po domach grać chodzili pobudzając przez to niby kupców, by wesoło swe interesa rozpoczynali. Dnia 12 Października na Akademię Lipską z Poznania dawny a szanowny móy Kollega Pan Bieńkowski, równie iako Pan Kowalski i Tyksicki zacni Młodzieńce, których tu dopiero miałem honor poznać. Dnia 14 Pażdziernika zawarłem znaiomość z Panem Witaiewskim, który rodem z Warszawy 2 lata na koszt publiczny w Akademii Berlińskiey zostawał przykładaiąc się do Chemii, Fizyki i innych filozoficznych nauk, teraz zaś przez Lipsk do Paryża piechty szedł, by się tam wydoskonalić i prawdziwie bydź Oyczyźnie użytecznym. Przyiemnego w obcowaniu i talentami obdarzonego Młodzieńca tego, po publicznych miejscach Lipska oprowadzałem. Dnia 14 Października byłem z nowo przybyłemi Kollegami memi w Traktyerni na rynku u Elizabeth na Kollacyi i bardzo porządnie i delikatnie zrobioney. Dnia 18 Października – Teatr Iohanna von Orleans Friedricha Schillera. Dnia 20 Października dawana była na Teatrze sztuka Iflanda „Hausfrieda” iako ostatnia, którą grała Pani Hartwig piękny miała Epilog z pożegnaniem do publiczności. Dnia 21 Października – widziałem tak nazwaną Wasserkunst za bramą – Św. Piotra prostą a wielce użyteczną machinę. Dnia 27 Października zaczęły się naprzód kiermasze w Raszwiz, po tym odprawiały się w Golicach i w innych pobliskich wioskach Lipska, na zakończenie zaś w Kohlgarten w tak nazwaney Grüne Schenke. Dnia 10 Listopada – Teatr Achenbradel z francuzkiego tłomaczona opera. Dnia 11 Listopada – gdy się iuż 21 Października Kollegia zaczęły – następuiący Plan Godzin na Półrocze od Św. Michała do Wielkiey Nocy ułożyłem. Z rana od 6 – 8 czytanie książek we wszystkie dni oprócz Niedzieli. Od 8 – 9 – Pandekty u Prof. Haubolda Od 9 – 10 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek,Piątek – Polityka u Prof. Wielanda Szroda i Sobota – Literatura Cywilistyczna u Prof. Haubolda Od 10 – 11 – Pandekty u Prof. Haubolda Od 11 – 12 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Historya Rzymian u Prof. Wielanda publicum Szroda i Sobota Czytanie Książek w domu Od 12 – 1 – Obiad, spacer lub fechtowanie Po obiedzie Od 1 – 2 Powtarzanie Instytucyów Pars Generalis Od 2 – 3 Poniedziałek i Piątek – Powtarzanie Instytucyów Pars Generalis Wtorek – Czwartek – Sobota – Instytucye z historyą Prawa pomieszane u Prof. Haubolda ieszcze z przeszłego półrocza pozostałe Szroda – Czytanie książek w domu Od 3 – 4 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek – Policya u Prof. Arndta – publicum Szroda i Sobota Od 4 – 5 Czytanie książek w domu Od 5 – 6 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Łacińska godzina u Pana Szteimütza Obywatela Akademii Lipskiey Od 5 – 11 ½ Wypracowanie Dziennika i powtarzanie Kollegiów całodniowych Niedziela Od 6 – 10 Przeczytanie Pandektów z całego tygodnia Od 10 – 11 Kościół Od 11- 12 Obiad i fechtowanie Od 12 – 2 Czytanie książek Od 2 – 4 Powtarzanie Pandektów z Panem Trzcińskim Od 4 – 10 Spacer – Teatr – Zabawa na Blanc Mütze lub wyprawa do Golis albo toż odwiedziłem chorego Wielanda. Dodatek: do Nowego Roku powtarzałem z wyż. namienionych godzinach Instytucyów Pars Generalis, późniey zaś przeznaczyłem czas na czytanie książek. Na półrocze od Św. Michała do Wielkiey Nocy otrzymał Prof. Czyrner dostoyność Rektora Akademii. Dnia 14 Listopada – powstał ogień w Lipsku na przedmieściu Grymskim, lecz po wkrótce przytłumiono. Dnia 6 Grudnia byłem w Teatrze na Szweicerhürtenmächen Operze w 2 Aktach. Pan Müller ieden z naylepszych aktorów Trupy operydaiący, zimy przeszłey dla tego, że na Studentów miał się z nieprzyzwoitym słowem wymówić, wygwizdany został – dziś zaś po pierwszy raz gdy go ta kara poprawiła, z aplauzem wywołany został. Dnia 17 Grudnia – pierwszy raz byłem na Wielkim Studenckim Koncercie, który Epokę w Akademii Lipskiey stanowić może dla okoliczności, z którey od Rektora pozwolonym został, a którą naprawić tu chcę w krótkości namienić nim do Opisu samego Koncertu przyjdę. Od dawnych iuż czasów a prawie od założenia Akademii w Niemczech formowały się w tychże, tak nazwane Käuzchen, Verbrüderungen, Landsmernchaften albo tez Orden między Studentami, z których pierwsze ma tylko Akademicckie, drugie zaś na całe życie wiązały, wszystkie zaś nic więcey nie były iak związki pewney liczby uczniów, które własne swe ustawy, własnych dla utrzymania porządku urzędników, Seniora, Subseniora i Sekretarza mieli, równie iako i skarb przez siebie utrzymywany, który na pożyczkę w potrzebie i wsparcie ubogich i chorych – na rapiry – i zasłużył – nade wszystko zaś ten cel miały, by członki ściśle ze sobą złączone i gotowe były w każdym momencie i na każdym mieyscu nawzajem się bronić. Święte te i prawdziwie chwalebne przepisy wkrótce jednakże nadużywane zostały – nie ieden bowiem z Członków ustawy znieważać – nie ieden Senior moc swą nadużywać zaczął. Skarb na Birbantye i hulanki przeznaczony został – a żywego temperamentu Młodzieńcy zaufani w siłę swych Kollegów burdy z innemi rozpoczynali – którzy – którzy do związku nie należeli. Złe słowo drugiemu dane równie iako wszystkie niezgody i kłótnie między Uczniami, pojedynkiem mogły bydź ukończone. Nieszczęśliwe skutki, które z tego dla całych kraiów wynikały, zwróciły czujne oko rządu. Królowie Sascy chcąc złe to w Lipsku od dawna zaszczepione wykorzenić, surowe nadali prawa, które pod karą kilkuletniego Festunku wszelkie związki równie iako pojedynki zakazały. Iednakże złe kiedy nie otwarcie potajemnie się utrzymywało – baczność Monarchów uwodziło – na koniec Wiekom się oparłszy, nieskruszonym się bydź zdała – aż z zwrutą, którą Kraie w jarzmo Nieprzyiaciół pętane były. Niezgodą upaść musiała właśnie bowiem z przyjazdem moim do Lipska zaczęła Szlachta Saska osobny związek formować, chcąc się to od Studentów niższego urządzenia różnić. Lecz Ci liczniejsi i więcey daleko maiący odwagi, różnemi im sposobami dokuczać zaczęli, a gdy na to Panowie Szlachta drżąc ze strachu przed pałaszem nic nie mówili, lecz się zewnątrz blamować dali, od przeciwnych związków Akademii Lipskiey, Luzatów i Tureńczyków równie iako od Akademii Götingskiey, Ieneńskiey, Halskiey i Hiedelberskiey (…) deklarowali i Herfnytribun przezwani zostali. Podobną hańbę okryci iskierką dumy szlacheckiey w sobie przytłumili, ci żeby się tylko zemścić mogli niskiego urodzenia i podłego charakteru ludzi byle tylko drągów – do związku swego przyjmować zaczęli. Winsfinisch, w znaczeniu w którym tu iest uięty, iest pogarda, w którą Student dla haniebnego iakiego uczynku naywięcey zaś kiedy się nie chce podporządkować albo kiedy przed Koncilium na drugiego skargi w oczach drugich popada. Kto nie Winsfinisch od związku iakiego iest deklarowany, od nikogo Satysfakcyi dostać nie może, lecz nawet kiedy on drugiego obrazi Dummen iunge, za które to słowo każdy honete Bursze piedynkować się musi a przeto nie wyzwanym zostaie, lecz Hocpeiczą czyli Harupnikiem odebrać po skórze powinien. Podobny Winsfinisch iak go zowią, nigdzie się z drugimi uczciwemi Studentami ani w Kompanii ani na publicznym miejscu pokazać nie może, ieżeli nie chce, żeby go wypchnęli albo żeby ieszcze co więcey nie oberwał. Kto się z nim z Uczniów wdaie, także In Winsfinisch zostanie zadeklarowany. Dwa mu tylko na tenczas refugia pozostaną albo na inną się Akademię udać, albo się wybić z Winsfinisch. Drugi ten sposób pewniejszy iest daleko od pierwszego. Akademia bowiem, na którą się chce udać może mieć komunikacją z tą w którey on (…) deklarowany został, a przez to równą hańbę na niby iak na tamtey cierpieć – wybiwszy się zaś z Winsfinisch to iest pojedynek z iednym z związkowych, iako dowód odwagi i szacunku honoru własnego – i przyrzekłszy, iż się na przyszłość zawsze iako uczciwemu Burszowi przynależy sprawować będzie – hańba starta i wszelkie prawa Studenckie przywrócone zostaną. Lecz nie tylko student - ale nawet Traktiernik, Gospodarz domu lub inny iaki Człowiek In Verschiss przyiść może, ieżeli z Studentami nie trzyma albo którego jakimkolwiek sposobem obrazu. Na temczas żaden Student z Człowiekiem tym nic nie może mieć do czynienia, ieżeli sam in Winsfinisch nie chce bydź deklarowanym. Gdy się więc na taki sposób Związek Szlachecki powiększył – znowu Zuchów role grać zaczęli – deklarowany także wraz z Wittemberczykami, z któremi konekcyą, Luzatów i Tyreńczyków In Winsfinisz. Obydwie więc Partye wzaiemnie sobie nie mogąc Satysfakcyi dawać, innem sposobem za urazy mścić się musieli. Pewien Scheinhart Luzat od Karlowic obrażony zostawszy, nie wiele co myśląc poszedł do domu po Hocpeicze, którą go publicznie przed starym Paulinum, gdy z Kollegium od Haubolda powracał, wykropił. Obydway na to posiedziawszy w karcerze Akademickim, który zresztą bardzo iest łagodny, gdyż wszelkie w nim wygody podług upodobania mieć można a nawet piękny widok na Alee. Scheinhart do tego relegowany został, Karlowicz zaś (…) nigdzie się prawie nie pakazuiąc ieszcze się do dziś dnia w Lipsku znayduie. Zdarzeniem tym obydwie Partie rozgniewane – zemścic się na sobie szukały. Dnia 5 Kwietnia koło 4 godziny po obiedzie zeszedłszy się do traktierni na Peterstrasse wkrótce do kłótni – z kłótni zaś do batalii przyszło, która na ulicę się wytoczywszy cygenhungerami się odprawiła. Cygenhungery są to kiie z bardzo twardego sękatego drzewa, które grubsze czasem iak pięść będąc niezmierne rany nawet śmiertelne nieiednemu zadawszy, po Batalii 3 Kwietnia, zakazane Studentom do noszenia zostały. Iednakże lubo iuż nie tak grube, wszyscy ie prawie noszą. Iednakże, gdy iuż nie ieden skaliczony został, wszyscy iednak mężnie ieszcze walczyli, nadeszli Pedele (Policianci Akademiccy) z Karcerkinechlami, wszystkich do Karceru zapakowali. Nim się sprawa skończyła, 2 miesiące przeszło w Karcerze siedzieć musieli, po zapadnięciu zaś dekretu iedni relegowani, drudzy Koncilium Abend dostali, trzeci zaś 4-6 miesięcy Karcer wskazani zostali. Ostatnim późniey kara zmnieyszona została. Przy całey tey sprawie obydwie Partye nie dość były ostrożne, gdyż imona swe podawszy iako związki się giczowały. W ogólności 3 tylko karom Studenci mogą bydź podlegli – aresztowi miastowemu albo Karcerowi Concilium Abendowi – i relegacyi. Areszt i Karcer wolność osobistą ograniczaią – dla pierwszego bowiem z miasta, dla drugiego nigdzie wyiść nie można. Kto dostał Concilium Abendii w 3 dni z miasta wyjechać musi, nie mogąc więcey do niego powrócić, kto zaś iest relegowany, nie tylko że z miasta zaraz wyiechać musi ale do tego ieszcze nigdzie na Akademii przyiętym nie będzie, gdyż inne iego równie iako przyczyny dla czego relegowanym został, po wszystkich Uniwersytetach na publicznym mieyscu zostanie przybity, które dziś z przyczyny zniesienia związków, krepę czarną obwiązane były. Rząd ich przeto miał wszystkich w ręku i nie potrzebował iak wypełnić karę, która na związkowych zawieszona była, lecz Król nie chcąc tylu Młodzieńców nieszczęśliwymi uczynić – w 6 miesięcy późniey nowe ogłosił prawa, mocą których wszystkich związkowym, który by się sami przed Nowym Rokiem 1812 Rektorowi meldowali z obietnicą nie należenia więcey do związku, przebaczenie przyobiecał, innym zaś którzy by tego nie uczynili relegacyą cum infandia i festunek przyobiecał. Luzaci, Tureńczyki wiedząc o błędzie, który popełnili, a nie chcąc się nieszczęśliwemi uczynić, udali się do Rektora, którym był Czerner. Podpisawszy się za to, że związek swój rozpuszczaią i że do żadnego należyć nie będą, uprosili ieszcze u Rektora Kommerz na 17 Grudnia. Usprawiedliwszy się z wyż. powiedzianych słów, iż ten Kommerz stanowi Epokę w historii Akademii Lipskiey, przystąpię do opisania tegoż. Za odebraniem pozwoleństwa od Rektora przybite zostały na Szwarcbreit, (…) w Kollegiach. Vicie równie iako w Kollegiach cyrkulowały kartki, przez które wszyscy honnete Bursze na dzień 17 Grudnia w Wtorek o 4 godzinie do Prof. Funkenburg zaproszeni byli. Skoro tylko przeznaczony czas nadszedł 400 przeszło Studenta w wyż. namienionym miejscu przy 2 wielkich a iednym mniejszym stole siedzących, widzieć można było. Nim jednak zasiedli, każdy się po sali przechodził, witaiąc się z imieniami swemi ściśnieniem ręki albo też z zastaniem z głośno wymówionymi imieniami po całey sali rozlegające się „Guten Abend”. Koło 3 godziny dopiero, gdy cała prawie sala napełniona była, Prezesowie którzy naywięcey z związkowych obrani byli, uderzywszy pałaszami czyli tak nazwanymi Szlagerami w stół – zawoławszy ad loca – udać się wszystkim na pierwey iuż sobie obrane miejsca kazali – sami zaś przy wielkich stołach po dwóch, przy małym po iednemu na rogach stanęli. 5 Prezesów z iedney strony, gdy się wszystko uciszyło do 5 Prezesów na drugiey stronie zawołali „Schmolis Herr Bruder Prezes”, ci im na to „Fiducit” odpowiedzieli, mówiąc zaraz do wszystkich przytomnych „Schmolis ihr Herrn” na co im znowu wszyscy głośne „Fiducit” słyszeć dali. Po tym powitaniu uderzywszy Prezesowie Szlagerami w stoły, z huczną muzyką śpiewać zaczęli. (…) Po ukończeniu tey piosneczki i po równiey pierwszemu nastąpionemu powitaniu zawołali Prezesowie Colloqium to iest, że się każdy swego mieysca ruszyć może aż dopóki znowu na nie zawołanym nie zostanie. Między iedną piosneczką a drugą się odprawiły Wiwaty. Po Wiwatach szmolisuią Studenci między sobą, albo pojedynki piwne odprawiaią. Szmolisowanie, czyli zabranie przyiaźni, następuiącym sposobem się dzieie: Student, któremu się drugi podobał, przychodzi do niego mówiąc (…), natenczas biorą obydway szklanki z przełożonemi rękami z nich piią, imiona swe sobie powiadaią, ślubuiąc sobie wzajemnie stałą przyjaźń. Od tego czasu ieden drugiego nigdy nie nazywa Vin tylko Ww – gdyż w ogólności się Student (…) do Studenta mówić. Poiedynki piwne, które w samey rzeczy nic nie znaczą, dla rozweselenia iednego lub drugiego na podobnych Komercach, wynalezione zostały. Kiedy bowiem który Student u drugiego coś rażącego upatrzy, mówi do niego (…) a tamten mu nic na to nie powie, pojedynek iedną szklaneczką piwa podług następującego Comand się kończy. Obydway obieraią sobie Sekundantów, z których ieden Bronic to iest piwo w szklaneczkach równa, drugi zaś po tym tak komenderuje:
Który może piwa swe łyka, który bowiem iest pierwszy tego Sekundant mówi drugiemu (…) przegrałeś, na to słowo (…) od drugiego Sekundanta nazwanym zostaie i z nim się pojedynkować musi, podług z wyż. opisanego Comand. Ieżeli który z tych (…) dostanie, znowu się Sekundanci pojedynkować muszą, i tak długo trwa dopóki która partia a tempo to iest razem piwa nie wypiie. Nie zawsze się jednak na iedney szklance piwa kończy, gdyż ieżeli ten który Gelehrt nazwanym został, drugiego za to Doktorem przezwie, 2.Papieżem 4, Hozerem 8 szklanek piwa z sobą wypić muszą. Zresztą piosneczki, które na tym Komersie śpiewano naywięcey na zniesienie związków ściągały. Strofy „Vivat seguentes” po dwóch z każdego rogu stołu koleią śpiewali, który zaś nie chciał lub raczey nie umiał, w stół uderzył daiąc przez to znak, żeby Prezes miejsce iego zastąpił – kolory, które tu są wymienione ściągaią się na znaki, które związkowi przy czapkach, spodniach, kutasach u lulek nosili. Ściąga się na Salfurystów, z których żaden na Komersz przyiść nie ważył gdyż tylko henete Bursze zaproszeni byli. Strofę następuiące wszyscy po dwóch na każdym rogu stołu w koley śpiewali, przebiiaiąc przy słowie (…) kapelusze swe szlegerami, którem w lewey ręce trzymając, prawą ręką przy słowie (…) na koniec tychże kłaniali. (…) Gdy wszyscy strofę tę wyśpiewali, wzięli Prezesowie Szlegery do ręki i każdemu z swoiey strony koleyno Kapelusze, które po przebiciu byli na butelki zawiesili na głowę kładąc i uderzając z Szlegerem w niego, następuiące słowa śpiewali.(..). Na to za każdą razą wszyscy tak dopowiadali (…) Po ukończeniu tego tak nazwanego Burscherischluga różne ieszcze piosneczki, które się w Komensbuch drukowane znayduią, śpiewano i na zakończenie zaś następuiącą (…). Około 10 godziny, gdy się iuż wszyscy naśpiewali i naweselili z muzyką, naprzód idąc po 4 i śpiewając Gaudeamus znaną Akademicką pieśń, równie iako rozkazuiąc wszędzie na przedmieściu świecę gasić, (…) der Manstädter do bramy przyszli, Rektorowi Czyrner Vivat zawołali. Ponieważ się iuż nie raz zdarzyło, iż Studenci nie tylko ż Stadtmeierów – gdyż tak Inwalidy Lipskie nazywane bywaią – wybili, lecz nawet bramą przy podobnych (a nawet kiedy tylko kilkunastu Studentów w okolicznościach) szturmowali, wyrobił Rektor dla Sudentów (…) na przeyście przez bramę chcąc iniknąć wszelkich gwałtów na ten wieczór. Po tym zaś do miasta wszedłszy każdy się w swoią stronę udał i tylko słowo Vivat po wszystkich ulicach słyszeć się dało. Komersz ten nie tylko dla zniesienia związków iest ważny, lecz nawet dla większey iedności i harmonii, która między Studentami panować zaczęła. Witemberczykowie bowiem i tak nazwani Stöpsianery z Luzutami się zgodzili, Lulfuryści zaś w małey liczbie będąc, nic działać nie mogli. Stöpsianery był to nowy związek, który przez Stöpsa uformowany, od niego imie swe otrzymał. Stöps zaś sam niegdyś był w związku Luzatów, lecz rozgniewawszy się na niego wystąpił z tegoż i sam chciał nowy związek uformować – nim zaś ten przyszedł do skutku Stöps (…) deklarowany związek swóy rozpuścić i znowu się z Szlązakami pogodzic musiał. Zresztą związek Luzatów i Turenczyków więcey się na pozór rozwiązał, gdyż w samey rzeczy też same między sobą schadzki mieli. Senior swoią powagą utrzymywał i poiedynki tak się iak pierwey odprawiały. Przy Komersie wspomniałem iż 3 razy Vivat Polakom Studenci zawołali. Naiprzyczyną tego obszerniey się teraz rozwiodą. W czasie niesnask i zaburzeń, które się między Iulfurystami i Luzatami działy byliśmy my Polacy neutralni to iest dla każdego będąc grzecznymi, nie zabieraliśmy z nikim wielkiey znajomości, lecześmy więcey między soba, nie formując żadnego związku trzymali. Iednakże schodząc się nie raz zwłaszcza w niedzielę do siebie na zabawy, równie iako wychodząc czasem razem na spacer, okaśmy nie Rektorami – gdyż ten wielkie w nas zaufanie kładąc drugim nas nawet za wzór pilności i zgody podawał, lecz drugich Studentów, którzy rozumieli, że związek między sobą formuiemy na siebie zwrócili. Luzaci i Sulfurniści przekonawszy się iednak, iż my iako rodacy węzłem tylko przyiaźni z sobą złączeni byli, w neutralności nas naszey rok cały zostawili. Na początku drugiego roku, gdy liczba Iulfurystów wielce się zmnieyszyła, staraniem ich największym była różnemi sposobami Polaków sobie ziednać, by nas przez to zniewolić trzymania z niemi. Pan M.. nie dość będąc ostrożnym i zbyt się z niemi wdawszy, in Winsfinisch od Luzatów zdeklarowanym został. My Polacy nie chcąc się od Pana M… odłączyć, ani też wdaiąc się z nim wszyscy wpaść In Winsfinisch – zniewoliliśmy go, żeby się w Winsfinischu wybił, poiedynkuiąc się z Panem T…, który go parę razy pierwszy był obraził. Na ten koniec daliśmy o tym znać Luzatom i Tyreńczykom, którzy pożyczywszy nam Szlegerów i rękawiczek, Seniorów i Podsenierów swych przysłali, aby byli przytomni temu pojedynkowi, który się także w oczach wszystkich Polaków dnia 24 Lisstopada po 10 godzinie z rana w Francuzkollegium na stancyi Luciusza odprawił. Szlegery na każdy pojedynek informowani bywaią. Kommand była następujące. Naprzód Przeciwnicy zdiąwszy kamizelki z siebie i chustki z szyi, równie iako obnażywszy zupełnie swe ręce, buchate manszartrowe spodnie i na nie Kanony obuli. Sekundanci po tem odznaczywszy im mieysca, w którym stać mieli, równie iako dawszy im Szlegery i krótkie rękawiczki do ręki – sami na przeciwnych strinach między niemi stanęli i następnie komenderowali. 1.(…) nie tylko Przeciwnicy lecz i Sekundanci wyciągnąwszy ręce Szlegerami się zetknęli. 2.M… (…) – jako obrażony 3.(…) – M… bowiem po kadłubie dostał – jednakże bez rany. – Przy słowie Halt Sekundanci między Przeciwników wpadną. Każde uderzenie nazywa się Gang – 6 zaś Takich Gangów przy każdym pojedynku odprawić się musi. Sekundantów iest powinnością dobrze luby parować równie iako uważać kiedy cios upadł. Pan M… z Panem T… zrobiwszy więc 6 Ganków wcale się nie zranili, lecz T… tylko M… 5 razy a M… T… 1 raz uderzył. Zapytany Pan M. czyli ma Satysfakcyą, - gdy na nią przystał i pogodzili się obydway, a iako po pierwszym pojedynku kondycja w Panu T… Stancyi. Wszystkim przytomnym wyprawili. Senior Luzatów Lengnich, Podsenior Luzatów Biener, Senior Tureńczyków Milmann, Podsenior Tureńczyków Krebo równie iako Mudycyner Robi, szmalizowawszy z nami wszystkimi, koniecznie nas do tego pobudzić chcieli i żebyśmy związek między sobą uformowali – lecz my żadnym sposobem tego niechcąc dopuścić przyrzekliśmy tylko z Sulfurystami się nie wdawać, z niemi zaś w przyszłości żyiąc zawsze się iako honnete Bursze sprawować. Z tąd nas sobie Luzatów wielce polubiwszy, Brawe Polen nas nazwali i na wszystkich Komerszach Vivaty nam wywoływali. Uwaga do Poiedynków. Obrażony Student od drugiego, w 3 dni go wyzwać powinien, ieżeli nie chce przyiść In Winsfinisch. Powiedzenie komu „Dümmer Iunge” albo uderzenie kogo Cygenliayszemrem, za naywiększą obrazę na Akademii uważana bywaią. Ieżeli Fuchs się ma pojedynkować, 6 tygodni mu się czasu zostawia, w których się mógł rąbać uczyć. Przypisy, których się w ogólności każdy Student trzymać powinien.
Dla tegośmy Polacy na Kiermaszu w Golis, całą salę Filistrów wypędzili, za to, że nie chcieli nam pozwolić tańcować, mówiąc że to iest (…), tymczasem drzwi były otwarte i każdy wchodził. Studenci nie maiąc Uniformów, innem się sposobami od Filistrów róźnić staraią, iuż to bowiem Kanony – buty palone czwierć nad kolano wystające, iuż też krótkie bardzo Surduty, wyszywane srybrem i złotem Kamizelki i spodnie – równie iako Sztymmery (wysokie stosowane Kapelusze) i z wielkimi daszkami Czapki noszą. Dnia 31 Grudnia na wesołe zakończenie starego a zaczęcie Nowego Roku wydaliśmy Polacy, wraz dwoma innemi studentami równie iako kilkoma Damami muzami, mały Balik u Szwalbe na Nikoleisβtrasse. Doktora Rozberger z żoną swoią Gospodarzyśmy obrali: Panny, które były zaproszone, bardzo były grzeczne i dość pięknie tańcowały. Pana Rozbergera za Gospodarzaśmy dlatego obrali, że sam propozycyą do balu tego podał. Znaiomość zaś z nim u Pana Kowalskiego i Tyxickiegośmy zabrali, którzy u niego w tym samym Domu, co im z Panem Minasewiczem mieszkał. Balik ten każdego po 3 Feny kosztował. Podczas Kolacyi po różnych Vivatach śpiewano, o 12 zaś godzinie każdy sobie nowo zaczynaiącego roku winszuiąc, do 3 godziny się bawił. Wszyscy z tego baliku byli kontenci, nawet damy, które w Lipsku bardzo są grymaśne. Dnia 1 Ianuary Roku 1812 poiechaliśmy sankami do Golis – Pan Tyxicki hura pakiem latarnie przed Bramą Halską stłukłszy, zapłacić za nią musiał, gdyż Sankarsz powracaiąc sam nazad, zatrzymany został. Dnia 13 Ianuary w Poniedziałek wielkie mi się nieszczęście przydarzyło, gdyż spiesząc się z rana do Kollegium, zapomniałem dobrze u Kaftana umocnić szpinką brylantową i przeto ią w śniegu, który na ten czas padał, zgubiłem. Natychmiast kazałem przeto pisane kartki na rogach ulic poprzylepiać, równie iako na ratuszu – w Gazety nakoniec następuiące pismo wsadzić kazałem. „… Wenn im Montag …”lecz do dziś dnia nie wynagrodzona ta dla mnie zguba, gdyż szpinkę tę od Matki na pamiątkę dostałem, nie została mi oddana. Chcąc dnia tego umysł móy wieczorem przynaymniey nieco rozweselić, udałem się na Balet, który przez Familię Francuzką Kobel bardzo pięknie był wiekowany. Opera Kozakermüdchen, która go poprzedziła, na miejscu innym będąc dana, wielkie zaburzenia między Studentami sprawiła. Na końcu jednakże Pan Müller wywołany został. Dnia 15 Stycznia – na bardzo pięknym przez tąż samą Familię dawanym Balecie byłem. Dnia 16 Ianuary – popełnił nieiakiś Student T… uczynek, który niegodny iest pióra mego. Dnia 15 Ianuary poszedłem wraz z moimi rodakami z Teatru na Knaypę Luzatów u Szparycha, gdzie tak nazwani Thomasschüles pieśń na powinszowanie Nowego Roku Madenton śpiewali, i składka na iakiegoś ubogiego Studenta Müllera zrobiona została. W Lutym poznałem się z Kapitanem Górzyńskim, który w nogę wielce będąc ranny w Hiszpanii Abszyl swóy wziął i do Polski się wracał. Dnia 2 Lutego w Niedzielę udałem się wraz z Trzcińskim, Waleskim, Bieńkowskim, Tyxickim, Kowalskim – z Niebieskiey czapki o godzinie 8-ey wieczorem na Bal do Rannstädten Schussgraben. Sala była wprawdzie wielka i pięknie oświecona, równie iako dość dobra Muzyka, lecz meble w niey się znayduiące były przyczyną żeśmy się wkrótce opuścili. Dnia 7 Lutego byłem na ostatnim Balecie przez Familę Kobler w Lipsku dawanym. Dnia 8 Lutego w Sobotę odprawił się Komersz na Frankenborg w równym sposobie iak pierwsza wyż. opisane. Dnia 20 Lutego w Szrodę słyszałem sławnego Mefista w śpiewaniu Strulimeiera, który z teatru weimarskiego będąc grał rolę gościnną w Lipsku w Operze Rozbóyników (Woyelayner). Na Końcu sztuki, iako słuszne, wywołanym został. Tegoż samego widziałem dnia 6 Marca w operze, wykradzenie z Seraiu graiącego. Dnia 16 Marca byłem na Benefisie Pana Müllera. Dnia 20 Marca po większey części pokończone zostały Kollegia i zaczęły się wakacie Akademickie. W pierwszych 3 tygodniach czytałem Książki i powtórzyłem z Trzcińskim Instytucye Prawa Rzymskiego. Dnia 6 Kwietnia byłem na sztuce Niezgodni Bracia i 6 Więzień, która przez drugą trupę Drezdeńską dawana była. Dnia 9 Kwietnia widziałem graiącego Pana Unalmana z Weimaru, w sztuce Iohanna i Monfant. Dnia 10 Kwietnia byłem na śmieszney i zabawney i Komedyi der Iuker zum erstenmal In der Residenz w Berlinie. Dnia 11 Kwietnia w Sobotę udałem się w podróż do Berlina, a dnia 30 tegoż miesiąca powróciłem do Lipska. Dnia 5 Maia w Wtorek rozpoczęły się Kollegia, czyli letni Bieg Nauk. Na to półrocze letnie następujący plan zrobiłem. Z rana 5 – 7 Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek Czytanie Książek i wypracowanie „Dziennika Podróży” Sobota 5 – 6 Czytanie Książek, 6 – 7 Logika u Prof. Wendta 6 – 7 Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota Prawo Kanoniczne u Prof. Müllera 8 – 10 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Czytanie Książek Szroda 8 – 9 Czytanie Książek Sobota 8 – 9 Logika u Prof. Wendta Szroda i Sobota 9 – 10 O Pokrewieństwie i Powinowactwie u Prof. Müllera 10 – 11 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Prawo Kryminalne u Prof. Erharda Szroda i Sobota Postępowanie Kryminalne u Prof. Erharda 11 – 12 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Ekonomia Polityczna u Prof. Wendta Szroda i Sobota Włoska godzina u Magistra Kunze wraz z Minasewiczem 12 – 1 Obiad u Cylea na ulicy Św. Piotra obok Hotelu Bawarskiego Po obiedzie Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota 1 – 2 Przygotowanie na Examinatorium z Instytucyów Prawa Rzymskiego 2 – 3 Postępowanie zwyczayne sądowe cywilne u Prof. Masdorfer – Rossbergera Szroda i Sobota Postępowanie sumaryczne sądowe cywilne u powyższego Doktora 3 – 4 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Historia Rzeszy Niemieckiey do 16 wieku, u Prof. Wielanda Szroda i Sobota Prolegomena do Kodexu Napoleona cywilnego u Prof. Diemana 4 – 5 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek Rąbanie u Kochlera, na Sali Gewantboden Szroda i Sobota Estetyka u Prof. Clodius 5 – 6 Poniedziałek, Wtorek, Czwartek Examinatorium z Instytucyi Prawa Rzymskiego u Magistra Reichel Szroda i Sobota Łacina u Beiera Studenta Piątek Czytanie Książek Od 6 do wieczora - Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota Powtarzanie Kolegiów W Niedzielę czytałem Książki, równie jako na spacery chodziłem. Dodatek: Gdy Doktor Rozbergen dla tego, że pieniądze za Kollegium iego Koncilium zaaresztowane zostały w Auguście Proces czytać przestał, a do tego Prof. Wieland Woynę trzydziestoletnią w tymże samym miesiącu czytać skończył a ia iużem dalszy ciąg Historyi Niemieckiey w pierwszym półroczu słyszał, powtarzałem na miejscu tych dwóch Kollegiów Pandekty z P.Trzcińskim. Dnia 7 Maia Teatr – Preciosa – Melodramma w 5 Aktach – Pani Hartwig na swoie lata w tańcowaniu się bardzo dobrze popisała. Dnia 10 Maia widziałem Pana Sztycha z Berlina w Komendii „Zazdrość” pięknie graiącego. Dnia 24 Maia Teatr Teufelsburg bei Mödlingen. Dnia 25 Czerwca – dowiedziawszy się, że w ten dzień 4ty Regiment piechoty Polskiey, który był w Hiszpanii przez Lipsk ma powracać, wyszedłem z Minasewiczem i Trzcińskim o godzinie drugiey na przeciwko niemu do Lindenau. Z wielką radością poznałem Brata mego Eustachego Chełmickiego, który zdumiony nad niespodziewanem zdarzeniem widzenia mnie w Lipsku, z razu mnie poznać nie mógł. Aż do samego Lipska ciągłem mu wypadki Famili, od którey przez 4 lata żadney nie miał wiadomości, opowiadał – przyszedłszy zaś do miasta, gdy na Kwaterę na rynku Nr VII dostał, on mi dobre i złe prowadzenie się w Hiszpanii, potyczkę, w którey został ranny, awans na Kapitana równie iako otrzymanie Krzyża Francuzkiego w Nagrodę swych zasług, opowiedział. Ziadłszy u Bardzo słusznego Gospodarza Iego Kollacyą, poszliśmy na Blancmütze, gdzieśmy w raz z innemi Oficerami prawie całego pułku wieczór przepędzili (przy Englisch Oil). Tameż poznał ciotecznego Brata mego Józefa Osmiałowskiego Podporucznika, Kollegę Zakroczymskiego, Porucznika Adiutanta Gliszczyńskiego, dawnemi znaiomemi P. Kapitanem Marwickim i Kapitanem Maruszewskim, równiem iakom miał Honor zabrać znajomość z P.Maiorem Zdzitowieckim, z Panami Podpułkownikami Broniszem i Rylskim, Panami Porucznikami Ubyszem i Gąsiorowskim i z wielu innymi Officerami. Dnia 26 Czerwca bawiłem się z rana u Eustachego. Po obiedzie byłem na fustrucyi, którą 4 ty regiment na Russplac przed Maiorem składał. Żołnierze, którzy w Bordeoum byli umundurowani tak dobrze wypadali, iż Niemcy wierzyć nie chcieli, żeby oni mogli bydź w Hiszpanii. Regiment ten często kompletowany będąc z 1500 ludzi się tylko składał. Po Lustracyi poszedłem z Eustachym i innymi Officerami do Golic, z Golic do Blance mütze, a z Blance mütze do Cukierniczki Hohle. Dnia 27 Czerwca odprowadziliśmy Polacy w Lipsku będąci, cały Regiment do Düben gdzieśmy o pierwszey godzinie stanęli śniadaniawszy pierwey w Rotehalm, Karczmie 4 godziny od Lipska odległey. Tam się pożegnał z wszystkimi Officerami, z Eustachym dwie godziny za miastem Kwaterą Porucznikowską poszedłem. Dnia 28 Czerwca rozstałem się z Eustachym, który z regimentem do Witembergii a z tamtąd do Berlina pomaszerował, ia zaś powracając do Lipska spotkałem się w Roteheim z Bieńkowskim, Topolskim, Trzcińskim i o drugiey godzinie z niemi do domu przybylim. Kilku dniami przed przybyciem 4 Regimentu, t.i. dnia 21 Czerwca w Niedzielę bawiłem się z P. Bogusławskim Kapitanem Hułanów w legii Nadwiślańskiey i przyozdobiony Francuzkim i Polskim Krzyżem, a dawnym mym Kollegą szkolnym z Golic – który dnia 22 Lipca z 50 ludźmi wraz z Francuzami do Berlina wyruszył. Dnia 4 – 9 Czerwca odprawiłem wraz z Minasowiczem, Trzcińskim i Tyxieckim, wojaż do Merseburga, Euchstädt, Halle, Petersberg i Worhe. Dnia 30 Czerwca Wyiechali Hudenci, między tóremi także i my Polacy byli, na koniach i w powozach przy Szleterach i w sztyrmerach na Komersz do Zwenke miasteczko 3 godzine od Lipska odległym. Stanąwszy w oberży pod złotym orłem, gdy miejsca w pokoiach nie było, na ulicy się Komersz rozpoczął i skończył. Po Komersie tańcowano Poloneza po ulicach, trzaskano przy tym z harapaków, Wiwat Burmistrzowi zawołano i zgoła głupstwa nad wszelaki opis robiono. Dyrektor Teatru Zwenkowskiego wyszedł naprzeciwko nam i prosił ażebyśmy rozkazali iakie sztuki chcemy ażeby na Teatrze grano. Nachtweichter sam Teatr, równie iako Aktorowie, którzy na nim grali, pod wszelką są krytyką. Głupstwa, które się na Teatrze działy opisać nie iestem w stanie. Pewny Aktor Henke, gdy on porównywał się z Iflandem, ktoś mu na to powiedział: Ifland Henke Berlin Zwenke. Znudziwszy się jednak niemi wyjechaliśmy Polacy o godzinie ósmey z Zwenke i przybyliśmy o godzinie 10 tey do Lipska. Dnia 1 Lipca przyszedł Pułk piechoty Polski z Hiszpanii powracający do Lipska. Poznałem się z Kapitanem Kowalewskim i innemi Officerami, równie iako z dawnemi memi Kollegami szkolnemi: Kapitanem Ćwierczakiewiczem i Porucznikiem Iabłońskim. Byłem z niemi na Teatrze, gdzie Oidipa i Iokasta dawana i odprowadziłem ich nazajutrz kawałek za miasto. Regiment z 1300 żołnierzami wracał, przeszedł przez Lipsk – Regiment siódmy piechoty Polskiey. Dnia 9 Lipca bawiliśmy się z Officerami z Depot idącemi: Kapitanem Sienieckiem, Kapitanem Heldmanem i z Porucznikiem Iasińskim, iuż to byłem, iuż to na Kwaterze Pana Sienieckiego. Dnia 11 Lipca odprowadziliśmy ich do Rotehalm. Dnia 21 Lipca byłem z rana w Schleisik i wodą powróciłem. Dnia 1 Sierpnia, przynieśliśmy Vivat Rektorowi Tytman, iako w dzień Iego Urodzin – Uroczystość ta odprawiła się w następujący sposób. O 8 ½ wieczór zgromadziliśmy się w Schwarce Bret – Adiutanci poszli do Paulinum do Prof. Erharda po chorągiew Akademiczną z tamtąd na Reichstrasse po Chapandhennuns i z nami wrócili się na Schwarce Brief. Tu się następnie cug cały uformował. Na przodku znajdowała się Muzyka i na czele iey stał Schmidt w zielonym Mundurze, z czerwonemi wyłogami, szlify złte balonowe i pióra czerwone. Daley następował Naczelnik całego Cugu (Senior Montanierów), który w Akademickim był ubrany Mundurze, równie iako dwóch Adiutantów przy nim się znayduiących. Daley stało 8 Chupcand honerów w czarno obszytych przyszpodniach, pomiędzy któremi naypierwszy był Longnich dwóch obok niego (…) Marszałków, którzy białą (…) szarfą z bulionowemi tresami przepasani byli. Longnich trzymał poduszkę safianową pąsową, na którey powinszowanie na welinowanym papierze drukowane i w axamit pąsowy oprawne leżało. Za Chupcand honerami znajdowała się Chorągiew, przy którey czterech Adiutantów stało. Wszyscy mieli szlify bulionowe srebrne, dwóch zaś Niemców mundur Saski, a dwóch Polaków Student Bieńkowski i ia Mundur Xięstwa Warszawskiego. Za nami następowali wszyscy Studenci po 3 w rzędzie i po bokach co dwudziestu Adiutand. Na samym końcu szedł szanowny Besshlisser z dwoma Adiutantami. Adiutanci iuż to Akademiczne iuż też Luzackie mieli Uniformy. Wszyscy (…) byli przy pałaszach i (…) z białym piórem mieli kapelusze. Prócz tego było jeszcze dwóch generalnych Adiutantów, którzy na porządek całego cugu zważali, równie iako dwóch Studenckich Policiantów, którzy z przodu Pospólstwo rozganiali. Gdy w podobnym sposobie cały cug rozrządzony został, zapalono dwieście pochodni, które lisy po obydwu stronach Cugu nieść musiały i z odgłosem skoczney Muzyki, udano się (…) przez Ritterstrβe, Brüll, Katherinstraβe naokoło Rynku, na Grymską ulicę przed Füntenkollegium mieszkanie Rektora. Tu się w półkole uformowano, Komendant, Chorągiew i wszyscy Adiutanci naprzód wystapili, a Chupcandhonnery do Rektora się udały. Gdy tenże powinszowanie mu oddane czytał, Komendant po trzykroć Vivat mu w następnych wyrazach wykrzyknął (…). Ostatnie to słowo wszyscy głośno powtórzyli, a Adiutanci za każdą razą szczęk pałaszów robili, i Chorągiew salutowała. Za trzecim wiwatem otworzył Rektor szrodkowe okno, i dwie świce w ręku trzymając podziękował za uczyniony mu honor i temi słowmi zakończył (…). Na te słowa po trzykroć mu znowu Wiwat wykrzykniony został. Po tym udał się cały Cug do Paulinum, gdzie na szrodek pochodnie wszystkie rzuczone i Gaudeamus zaintonowane zostało. Przy tey okazyi przyniesiono także Exrektorowi Czyrner Wiwat, który w Paulinum mieszkając, okna swoie wyiluminować Vivat. Gdy Chorągiew odniesiona została udali się wszyscy z Muzyką do Funkenburg na Koncert. Adiutanci zaś z Komendantem do Rektora poszli, którzy nas w pięknie przedekorowanym pokoiu, gdzie się pełno dam znajdowało, bardzo mile przyiął, i dobrym Weinburgierem równie iako tortami sollennnie utraktował. P.Bieńkowski i ia przez Pana Lengnicha Rektorowi prezentowaliśmy byli, który wielce będąc szarmowany, że Polacy do tey Uroczystości się także przyłożyli z iednego się Kieliszka z nami napił. Między wieloma zdrowiami wypiliśmy także i to „Vivat Academia vivat Profesores”. Na koniec gdyśmy się wszyscy z iednego kufelkowego Kieliszka wypili, pożegnaliśmy się i udaliśmy się do Funkenburg na Komersz o godzinie 11. Prezydowawszy na tymże kilka razy, równie iako przetańcowawszy w pierwszą parę z Bieńkoeski Poloneza po ogrodzie, o 2 się godzinie na spoczynek udał. Dnia 8 Września poznałem się z Porucznikiem Strzałkowskim, który za Abselutem z Hiszpanii przez Lipsk do Polski wracał. Dnia 13 Września przechodził przez Lipsk 7 Regiment piechoty Polskiey z Abszytami powracaiący. Dnia 14 Września przybył z Berlina dawny nasz Kollega szkolny Królikiewicz, z którym się mile 3 dni zabawiwszy, dnia 18 Września aż do krzyżówki na drodze do Konwitz się znayduiącego, odprowadzili. Z Lipska bowiem do Pragi, a z Pragi do Krakowa do domu podróż odprawić przedsięwziął. Właśnie zamiar szlachetny Królikiewicza widzenia swych Rodziców równie iako nadzwyczaynie piękny czas do podróży, zachęciły mnie, bym na Wakacye Matke moią, Krewnych i Znaiomych odwiedził. Raz zaś plan ten sobie ułożywszy niecierpliwy rozpoczęcia Wakacyi, równie iako obawiając żeby się pogoda nie przemieniła, gdybym żadnego Polaka do towarzyszenia w podróży namówić nie mógł, niewiele myśląc włożywszy Sztyrmer na głowę, pałasz na siebie i cygenhugner w rękę, samem dnia 20 Września o godzinie 5 ½ Grymską Bramą z Lipska wyszedł. Minąwszy tak nazwane Flucken Tanche (2 godz. od L.) stanąłem na obiad w Eilenburg miasteczka 3 mile od Lipska odległego. Na nocleg przybyłem do Torgau, Fortecy 6 mil od Lipska odległey, a którą w pierszey mey podróży iużem opisał. Przenocowawszy pod czarnym orłem, wyszedłem z rana o godzinie 5. Dnia 21 Września w Niedzielę minąwszy Herzberg, na obiedem w Hohenbuke, a noc w Lukau stanął. Pierwsze Miasteczko 2, drugie 5, a trzecie 7 mile od Torgau odległe. Dnia 22 Września w Poniedziałek na obiadem do Lüber, a na noc do Lieberose, pierwsze 2a drugie 5 mil od Lukau odległego miasteczka przybył. 23 Września w Wtorek na obiadem do Guben pięknego i nieznanego miasta przyjechał Furmanem, który mnie 2 godziny przed tym miastem z sobą zabrał. Ziadłszy obiad na rynku w Ruthokeller, zabrałem się z synem Gospodarza do Swiebas 6 mil od Guben odległey wioski, kótra lubo z drogi do Kargowy była że iakże 3 mile drogi bliżey iak Guben. Przenocowawszy w Swibas a raczey przespawszy się tylko 4 godziny, gdyż my dopiero o pierwszey godzinie w nocy przyjechali, wyszedłem o godzinie 6, o 11 iadłem oboad, a o 8 wieczorem przybyłem do wioski nad samą Granicą Polską, lecz w Prusach ieszcze anayduiącą. Tumem bardzo ludzkich Gościnnych zastał, lecz mało wygody, gdyż kartofle z masłem ziadłszy na słomie się przepać musiałem. Dzisiay więcey iak w inne dni byłem znużony, gdyż nie tylko żem się nie wyspał i 8 mil zrobił, ale ieszcze do tego przeciwny wiatr z deszczem miałem i nieraz w borze pobłądziłem. Pierwsze trzy dni wielce mi pogoda służyła, lecz im drogę od Torgau nieco miał piaszczystą, gdyż aż do samy (…)prawiem szedł borami. Następuiące dwa dni nieco były chłodne, lecz droga za to bardzo dobra. Dnia 25 Września w Czwartek śniadaniowałem w Kargowie, obiadowałem w Wolsztynie, a na noc przybyłem do wioski 2 godziny za Rukoniewicami położoney. Dnia 26 Września w Piątek minąwszy Cyrkowo, Cyrkówko, Sepno, Sepienko wioski które S.P. móy w dzierżawie trzymał, a które mi lata me dziecinne na pamięć przywadziły, przybyłem do Szrymu, gdzie mnie Państwo Długołęccy mile przyięli. Pare dni przyiemnie u nich przepędziwszy, odesłany zostałem do Poznania – dokąd z rana Dnia 29 Września przybywszy, Alexegom ieszcze w łuszku zastał. Gdym go obudził, nie chciał swym oczom zrazu wierzyć i niemal że mnie we śnie widzi, lecz przekonawszy się na koniec, że ia w rzeczy samey przed nim staię, serdecznieśmy się uściskali. Zabrawszy się z Poznania do Szrody, wyiechawszy z Panem Płonczyńskim o 10 godz. o 6 wieczorem do Gurowa przyjechałem. Dobra Matka nie spodziewawszy się wcale mego przybytu, nie mową lecz łzami radości się ze mną przywitała. W czasie pobytu mego w domu miałem to szczęście widzenia się z Wuiem moim W.Przyłubskim z Wolborza, równie iako W.Izbińskim, którzy na Komisyę do Górowa zjechali. Z okazyi tey Komisyi z W.P. samem Ieską w Niechanowie odbyli, miałem honor poznać I.W.Pannę Mierzyńską. Raz byłem z Matką moią u Państwa Swinarskich, pare razy z Panem Ianem u Państwa Nowskich Profesorów Górowskich wraz z Panią Długołęcką i Babulą (I.W.Niesiołowską) u Państwa Suchockich Profesorów Ielitowa. Na Iarmarku zaś będąc w Gnieżnie widziałem się z Kupcami Górzyńskim, z którymem się (…) oku poznała w Gnieżnie iako Pluckiemdanta przywitał. Po interesach byłem także w Poznaniu, a stamtąd z Alexem do Szrymum poiechał i na powrót przez Poznań do domum się powrócił. Dnia 7 Listopada pożegnałem się z najukochańszą Matką, która mnie swoimi końmi do Poznania odesłała. Przyiechawszy na noc do Kostrzyna do P.( Muc…) Komendanta Felixa Chełmickiego, przymuszony zostałem nazajutrz stawić się i zatrzymać, ażeby bydź na weselu Pana (nieczytelne), kótre Pan Alexy i Ia, równie iako P.Szczawiński i Podczański, których w Poznaniu miałem honor poznać, przyjechali. Przepędziwszy dzień i noc na tem weselu z rana o godzinie 4 z Alexym i P.Podczuskim do Poznania poiechałem. W Poznaniu musiałem się aż do Piątku zatrzymać, gdyż prędzey Dyliżans do Lipska nie odchodził. Załatwiwszy się w Poniedziałek z sprawunkami dla Matki, odesłałem powóz z końmi we Wtorek. Z P.Twardowskim dawnym mym Kollegą Lipskim a teraźniejszym Zastępcą Konsyliarza przy Prefekturze widziałem się u niego w stancyi, równie iakom się bawił iednego wieczora u Brata mego P.Kowałskiego, który także na wakacye do domu przyjechał i widziałem za pierwszą razą w Poznaniu. Obiady zazwyczaj u W.Państwa Kołłodzieiowskich iadałem, którzy są z najprawdziwszych Przyiaciół Matki Moiey. Oddałem także wizytę I.W.Chmielewskiemu, równie iako I.W Państwu Izbińskiemu, Radkiewiczom. W Dafny W.Umińskiego miałem honor iuż za pierwszym moim pobytem w Poznaniu poznać. Zresztą kilka te dni z Bratem moim równie iako iego Przyiaciółmi mile się zabawiwszy - rozstałem się z nim Dnia 13 Listopada – w którym to dniu wsiadłszy na pocztę wozową o godzinie 11-tey, w kompanii dwóch Niewiadomskich, przez Stąszewo (3 mile od P.),, Bronowo (5 mili od P.), Grodzisk (6 mili od P.), Rukoniewice (8 mili od P.), Wolsztyn (9 mil od P.) iadąc o godzinie 3 w nocy do Kargowy ostatniego miejsca nad granicą Polską, a 13 mil od Poznania odległego miasteczka przyjechałem. Przespawszy się w porządney oberży na rynku udałem się do P.Pisarza Komory W.Szuwińskiego, do któregom od dawna pisał listy z Poznania, dobrem u niego ziadł śniadanie, i bardzo z nim przyiemnie pare godzin przypędził. Z Kargowy Pruską pocztą iadąc do Züllicham (2 ½ mili od K.) i do Krafsen (8 ½ mili od K.), przyjechałem 15 Listopada w Niedzielę do Guben (10 ½ m.od K) pierwszego miasta na granicy Saskiey leżącego. Tu na pocztę dwa dni czekając, miasteczko równie iako piękne iego okolicę obejrzałem. Zwłaszcza z mostu piękny iest widok na góry. Miasto samo dobrze iest zabudowane i ma gocką strukturę i stawiany Kościół. Na publicznym mieyscu za miastem się znayduiącym szczęśliwym trafem spotkałem się z P. Bomparsdorf dawnieyszym Studentem Witemberskim a teraz iuż nie filisterio żyiącym. Z tymem czas pobytu mego w Guben mile przepędził. Pożegnawszy się z nim dnia 17 Listopada w Wtorek wsiadłem na Dyliżans Saski wraz z córkami Uniwersytetu Saskiego w Torgan będącego, i minąwszy Liberoze (3 m.od G.) do Lüben (5 m.od G.) o 12 godzinie przybyłem. O 3 godzinie z rana dnia 18 Listopada maiąc wyjechać dostałem niespodziewanego wcale kompana P.Kowalskiego, który także do Lipska iadąc z Frankfurtu do Lüben, z Kupcem iakiemś Żydem pocztą przyjechał. W iego kompanii w wesołych śpiewach do Lukan przybywszy, ziedliśmy obiad i po obiedzie niechcąc się po nocy poztą tłuc, która wieczorem dopiero odchodziła, naięliśmy razem z wyż. wspomnianem Kupcem i Mięszańcem iakiemeś Niemcem i Francuzem furmana do Hohenluke wioski 2 mile od Lukau odległey. Tu do 3 godziny z rana się przespawszy, poiechaliśmy znowu dyliżansem do Herzburg (4 mile od Lukau) w teyże samey co pierwey Kompanii. Wieczorem dnia 19 Listopada do Torgau (2 mile od H.) przybywszy, zamiast Unteryfiurek, pół mendla ślepych Pasażirów aż do samego Lipska, do któregośmy minąwszy Rilenburg i Tanche o 11 godzinie z rana dnia 20 Listopada w Sobotę przyjechali. W Lipskum żadney przemiany nie zastał, prócz tego, że Basiński wyjechał a Klichowski dawny móy Kollega szkolny przyjechał, i że się nowy związek (…) kontynuował. Dnia 24 Listopada w Wtorek odprowadziłem wraz z memi rodakami i kilkadziesiąt Niemcami Müllmanna in filuterium odieżdżaiącego na koniu do Wachmiester karczmy 3 godziny od Lipska odległey. Przy tey świcie było kilku konnych Müllmann sam y 2 Chucpendhonneurs sześćmi konno jechał. Dnia 6 Października byłem na Assambly u Prof. Erharda. Dnia 12 Października był wielki Komersz na Funkenburg. Dnia 18 Października odprowadzona Damma in filuterinn, sankami i konno. Dnia 29 Listopada wypiłem z memi rodakami Węgrzyna któregom był z Polski przywiózł. Dnia 19 Października umarł Prof. Dynndorf i siostra Money Gospodayni Pani Reben. Dnia 23 Października pokończywszy przepisywanie Kollegiów którem opisał następuiący plan na to półrocze ułożyłem. Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota 5 – 10 Przygotowanie się na Examinatorium nad Pandektami i czytanie Książek 10 – 11 Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota Prawo Kryminalne u Prof.Bienera 11 – 12 Proces u Prof.Bienera Poniedziałek 10 – 12 Czytanie Książek Poniedziałek, Wtorek, Szroda, Czwartek, Piątek, Sobota Po obiedzie Do 2 Powtarzanie Kollegiów rannych 2 – 3 Examinatorium nad Pandektami u Magistra Biedermanna 3 – 5 Czytanie Książek 5 – 6 Kodex cywilny Napoleona u Doktora Iunenbergera (z początku 4 godziny na tydzień, po tym 5, a na końcu 6) 6 – 10 Powtórzenie Kollegium poobiedniego, przepisywanie Historyi Kościelney u Prof.Wielanda i opisywanie podróży Berlińskiey W Niedzielę czytałem Książki lub też opisywałem podróż Berlińską. Po obiedzie zaś chodziłem nayczęściey do Golic, i na niebieską czapkę, równie iako pare razy także byłem na obiedzie, na kawie i na Kollacyi u Radcy Dworu i (…) Profesora Ecka. Dnia 3 Grudnia byłem u Trzecińskiego na szkandalu a 14 u Kowalskiego. Dnia 24 Grudnia w dzień Bożego Narodzenia byłem na obiedzie i Kollacyi u Radcy Dworu Ecka. 1813 Rok. Dnia 1 Stycznia byłem wieczorem w Koncercie równie iako potem na Kollacyi u Prof.Ecka Dnia 16 Stycznia przyjechał nas odwiedzić Bursz Berliński Królikiewicz, z którym dzień dzisieyszy równie iako następuyący (w którym Tyxicki szkandal swóy wyprawił) mile przepędziwszy dnia 18 Stycznia do Grosehalm cztery godziny od Lipska odległey wioski, konnośmy go odprowadzili – Bieńkowski zaś i Kowalski sankami z nim aż di Wittemberga poiechali. Dnia 28 Stycznia w Czwartek byłem na Koncercie, w którym się Pan Muthaci pierwszy skrzypek Lipski pięknie popisywał. Dnia 27 Lutego umarł o godzinie 8 z rana ieden z najpierwszych Profesorów Lipskich Oberhofgerichterath Erhard. Dnia 20 Lutego został z wielką pompą Akademicką, na nowym cmentarzu w grobie Fakultetu Iurystycznego pochowany. Ieden ze Studentów Brunkwell piekną miał mowę pogrzebową, lecz nieco długą. Na pamiątkę śmierci szanownego i z wielu miar zasłużonego męża różne wiersze wydrukowane zostały. W Marcu przechodziły przez Lipsk różne Półki woyska Polskiego, równie iako sam Generał Dąbrowski długo w naszym mieście bawił. Przy tey okazyi miałem to szczęście widzenia się z dawnemi memi Kollegami szkolnemi, Kapitanem Dziemińskim Kawalerem Krzyża Francuzkiego, Kapitanem Trzcińskim Kawalerem Krzyża Polskiego, Porucznikiem Bogusłaskim Kawalerem Krzyża Francuzkiego i Polskiego, Podporucznikiem Kurowskim, Porucznikiem Gwardii Litewskiey Gełyntem, Kapitanem Sucheckim Kawalerem Krzyża Francuzkiego, równie iako zapoznania się z Porucznikiem Wiśnieskim, z Kapitanem Florentinim, Kapitanem Nofokiem i z wielu innemi Officerami, których imion nie iestem sobie w stanie przypomnieć. Dnia 7 Marca w Niedzielę wyjechałem konno z Kapitanem Florentinim i P.P.Ieidmer i Pfaf, (z któremi razem w Liceum byłem), Kupczykami Lipskiemi, do Golic. Dnia 10 Marca byłem wieczorem na tak nazwane Kränzchem od Pani Aktuarin szereg Lipnem proszony. Kränzchem ot to Kompania w Lipsku po większey części z uczonych się składaiąca, którey Członki przez całą zimę w Szrody po kolei małe baliki wydai, na których od 7 do 10 się tańcuie, a po tym małe Komendyiki bywaią dawane, lub się też wszyscy w grę iaką bawią. Między tańcami zimną także Kollacyą daią, równie iako podług stanu członku przy niey wódką, winem lub pończem częstują. Pod czas tańcu zaś herbatę obnoszą, równie iako piwo zawsze na zawołanie stoi. Lokale (…) od upodobania każdego Członka. Tą razą (równie iako nayczęściey) było u Państwa Geizerów mieszkających na Nemmarkt w domu naprzeciwko Gewandhaus stoiącym cztery piętra wysoko. Wchodząc tamże składa się naprzód w iednym pokoiu Kapelusz, w drugim grać można w karty lub lulkę palić, w trzecim gra Muzyka, a czwarty formuie małą lecz dla tey Kompanii dostateczną salkę do tańca. Lubo wprawdzie Kompania nie zupełnie iest dobrana, przyznać muszę żem się na tem Krünzchen równie iako na następujących bardzo dobrze bawił. Panna Mussner Córka Profesora Lipskiego, równie iako Panna Ernest naylepiey mi się tak co do piękności, iak co do ułożenia w tey Kompanii podobały. Dnia 14 Marca umierał na nerwową frybrę w lazarecie Ś.Iakuba dawny nasz Kollega i Przyiaciel Knoll, młodzieniec który iużkurs swój Akademicki ukończył, z wielką pochwałą Nauczycieli swoich ex amen na Doktora złożył, młodzieniec który tyle miał iuż wprawy iż tysiące z innych a nie iednego z teyże wyprowadził choroby, który się stał ofiarą. Z nie małem żalem wszystkich Profesorów, równie iako Współkollegów swoich, od nas Polaków na nowy cmentarz wyprowadzony i tamże 17 Marca pochowany został. O śmierci! śmierci! przestań podobnych Młodzieńców Kraiowi naszemu wyrywać, gdyż nakoniec i nadzieia wszelka (nieczytelne). Dnia 17 Marca byłem proszony na Krünzchen od Rady Stanu byłego Profesora Ecka, która się w domu Państwa Geizerów odbyła. Dnia 14 Marca wyprawił Klichowski swoie imieniny, 19 Marca Minasowicz, 25 Marca Topolski, a 1 Marca Bieńkowski. Dnia 29 Marca byłem na teatrze, na którym Ifigenią z Aulidy grali – Pan Gerstecker równie iako aktorowie, którzy pierwszy raz tey zimy grali, wielce mi się podobali. Trupa tey zimy znacznie się polepszyła, załowałem przeto bardzo żem dla późno się kończących Kollegiów na teatrze mało co mógł bywać. Tego razu miał Trzciński z filistre szkandal o czapkę. Dnia 30 Marca wpadło 20 Kozaków o godzinie 8 wieczorem do Lipska, z okrzykiem pospólstwa przyięci zostali. W następujących dniach dopiero więcey woyska przyszło. Dnia 24 Marca byłem od Sekretarza poczty Langenhans na Kränzcher proszony. Dnia 3 Kwietnia byłem od Pani Chenlonier na Kränzcher proszony. Dnia 12 Kwietnia umarł Professor filozofii Meisner, mąż wielce pobożny przykładny i światły. Kollegia akademickie wielkanocne na czytaniu Książek o powtarzaniu Kollegiów przepędziłem, równie iako kilka razydo Pani Meissnerowey, byłey żony Prof.Lipskiego do ogrodu proszony byłem, z Prof.Meissner równie iako z całą iey godną familią, a czasami u niey bywaiąc, tak dalecem się z niemi zaprzyjaźnił, iż mnie byli łaskawie tydzień przed zielonemi świątkami do siebie na stancyą przyiąć. Z szanowną tą familią dwa razy odwiedziłem ich syna w Grymie zastaiącego równie iako przyiemne letnie spacery robiłem. Przez cały miesiąc Iulii w ogrodzie bywałem. Nie mogąc dla rozruchów wojennych do domu powrócić wziąłem w letniem tem półroczu Examinatorium z Pandektów z Panem Tyxieckim, a Examinatorium z prawa Kanonicznego z Panem Minaszewiczem razem, u Magistra Biedermana od 9 – 10 z rana codziennie. Prócz tego słuchałem muicinam forensem 2 godziny na tydzień, od 10 – 11 u Prof.Ludwiga, równie iako ex aminowałem się z Panem Tyxickim z teorii i procesu cywilnego Francuzkiego. Dnia 6 Maia poszedłem z Panem Trzcińskim, Tyxickim i Meissnerem na plac bitwy pod Lütun, i nie tylko zabitych lecz i rannych z głodu umierających widziałem. Niechcąc odnowić smutnych ciosów, które sercu memu podobny widok zadał, żadnego tu nie umieszczam opisu. W czasie zawieszenia broni między Francyą, Rosyą i Prusami, odprowadziłem Pana Walewskiego i Bieńkowskiego do Wunen, z kąd oni do Oyczyzny poiechali, a ia do Lipska się powróciłem. Nie dostawszy z domu żadnych posiłków musiałem bez celu w tem mieście zastawać, i doczekac się naysmutnieyszey dla niego Katastrofy. Gdy się bowiem Napoleon nad Elbą utrzymać nie mógł, zebrał wszystkie swoie woyska pod Lipskiem i straszną trzy dni trwaiącą bitwę Nieprzyiaciołom stoczył. Nie tak były dla mnie okropnemi kule armatnie, granaty i kule karabinowe do miasta wpadające, między któremi wielu się także własnych moich rodaków znajdowało, z wielkim iękiem z pola bitwy powracających i nie maiących żadney pomocy. W kilka dni potem z smutkiem oglądałem zwłoki Xięcia Józefa, które w Elster znalezione dnia 26 Października z wszelkiemi honorami woyskowemi pochowane zostały. Na brzegu miejsca tego, w którem sławny ten Bohatyr utonął, wdzięczny mu rodak z piaskowego kamienia czworograniasty pomnik z następującym napisem wystawił. Tu w nurtach Elstery Józef Xiąże Poniatowski, Wodz Naczelny Woysk Polskich i Marszałek Państwa Francuzkiego, trzema śmiertelnemi dotknięty ranami okrywając ustąp Wielkiego Woyska Francuzkiego i ostatni uchodząc z pobojowiska życia sławiąć Oyczyźnie poświęconego dokonał w dniu 19-tym Października Roku 1813 Żył lat 52 Tą skromną pamiątkę łzami swoimi skropioną Polak Współrodakowi, Żołnierz Wodzowi Alexander Rożniecki położył
Z drugiey strony tenże napis po łacinie
Hio In undio Elystri Iosephus Poniatowski Princeps Iummus Exenellus Polonorum Prafalm Imperii Gullici Marechalus, tribuns un Ins ribus Lacliforis acuptis, ultimus ex acie disudens Dum ruptum magni Gallorum Exiritus tuctur Vita Gloriae A Patriae sacruta fonctus ent Die XIX Octobris A. MDCCCXIII Anno actatis implato 52 Popularis Populari, Duci Miles, Hoc manumentum lacrimis irrigutum, Posuit Alexander Rożniecki
W czasie tych rozruchów woiennych miałem to ukontentowanie widzenia się z dawnemi moimi Kollegami i Przyiaciółmi: z Tadeuszem Ostrowskim, Stanisławem Moszkowskim, Witoskim, Alexem, z Trzcińskim, z Mumockim, z Lagoskim, równie iako zaznajomić się z Xięciem Radziwiłłem i innemi Officerami, których sobie imion przypomnieć nie mogę. Nie mogąc dnia 19 Oktobra imienin moich z przyczyny nadzwyczynego rozruchu wyprawić, obchodziłem na to mieysce dnia 19. bm urodziny moie. Prócz rodaków zaprosiłem także na nie Pana Schreckensteina, Szlabaca Bocheńskiego, wielce mi szanownego przyjaciela Pana Minasowicza, dla choroby nie mógł bydź przytomnym. W domu Pani Profesorowey Meissner, która się na Ś.Michał z Marisztal do Klune Fiuerkagel przeprowadziła, miałem honor się poznać z Panem Rektorem szkoły I.W.Nikotaiu i godną iego familię, z Panem Wieganclem prywatyzującym Malarzem i iego żoną, równie iako z Panią Pascher żoną półkownika francuzkiego w czasie rozruchów wojennych w Lipsku zostającą, i z Państwem Aktuariuszostwem Kühn. Obawiaiąc się, abym nie został ofiarą nerwowey frybry, która epidemicznie w Lipsku panować zaczęła udałem się dnia 23 Listopada z Panią Professorową Meissner do Lumbberg, miłego 600 mieszkańców maiącego miasteczka, gdzie ona z córką swoią u Ciotki swoiey zamieszkała, ia zaś naiąwszy sobie stancyą w aptece, u Państwa Flug stanąłem. Iedzenie brałem od Pana Oberżysty tuteyszego. Czas tu móy na powtarzaniu Kollegiów z geografii i czytaniu Książek przepędziłem, równie iako czasami odwiedzałem Panią Professorową i iey Ciotkę, Panią Graber i Brata Pana Fuscha, Panią Döhring. Dnia 11 Grudnia odwiedziłem moich w Lipsku, lecz iużem więcey nie zastał Pana Tyxickiego, który dnia 8 Grudnia do domu odiechał. Koło Lundsberga (który 3 mile od Lipska iest odległy) znayduie się dość znaczna górka, na którey niegdyś wielki stał zamek, teraz się zaś tylko małą starożytną Kapliczkę – widzieć można, w którey raz w rok nabożeństwa odprawiane bywa.
Część II
Opis Lipska
Lipsk w dyplomach Luibiaz, Libzi, Lipzk, Lipskiem zwany, leży między małemi rzeczkami Plu β, Elster i Burde. Naypierwszą wzmianką o nim Biskup Ditmar w roku 1005 czyni.Na początku 12 Wieku należał Markgrafowi Henrykowi II z Eilenburg, później zaś dostał się Markgrafowi Konradowi Wielkiemu, który w nim Iarmarki postanowił. Z dawnych tych nazwisk wnosić można, iż Lipsk od Lipy, która tu w obfitości rośnie imie swe otrzymał. Pewniey zaś iest, iż Otto Bogaty, który miasto to ufortyfikował, w roku 1176 – 1182 Iarmarki na Ś. Michał wprowadził. Wniesienie Iarmarków w Lipsku stanowi pierwszą Epokę Historyi Lipska, która się aż do założenia Uniwersytetu w Roku 1409, gdzie się druga Epoka zaczyna, ciągnie. Iarmarku pomyślność, Uniwersytet zaś kulturę nie tylko miastu lecz całemu Kraiowi przyniosły. W 1458 roku Noworoczny Iarmark się rozpoczął. W roku 1420 pożar (400 Domów się bowiem spaliło) i Huβyci wielką klęskę miastu zadali, równie iako trzydziestoletnia i siedmioletnia woyna. Po pokoiu Hubertsburskim Lipsk się na nowo podniósł, handel bowiem kwitnąc zaczął, pieknemi budynkami miasto przyozdobione zostało, wewnętrzne urządzenie się polepszyło, gdy na nieszczęście woyna między Francyą i Prusami wybuchnęła, która początkiem trzeciey niezbyt pomyślney Epoki będzie. Lipsk leży na płaszczyźnie w niezbyt piękney lecz ślicznie Angielskiemi ogrodami upiększoney okolicy, domy w nim są po większey części murowane, piękne i w sklepy opatrzone, rynek regularny, wesoły z starożytnym ratuszem. Kościoły wspaniałe, bramy piękne, lecz ulice nie zbyt proste a nedewszystko bruk tak niegodziwy iż damy tutejsze nadzwyczajnie wielkich i płaskich nóg podostawały. Miasto samo trzyma 1035 Prętów i dzieli się na Peters =, Ranstedter =, Hulische =, i Griuminische = viertel. Podobnież są podzielone przedmieścia, które nieco są od miasta obszerniejsze. Główne ulice, zwłaszcza Grymska, Kethrinen, Heyn i Petersstraβe, są szerokie, niektóre zaś iak Brühl i Katarinstraβe dosyć długie. W całym Lipsku znayduie się 8 Kościołów, 7 Placów publicznych, 16 głównych a 12 mnieyszych ulic. Na południe stoi w 1692 wystawiona Halska Brama z małą wieżą, na wschód w 1577 – 1588 wybudowana Grymska z murowanym mosteczkiem, na zachód odnowiona Munnstädter Brama 1685, a na południe tak nazwana Petersthor która w 1723 pod Augustem I zrobiona została. Na iedney stronie znayduie się herb Krółewski odmalowany, na górze Insignia, a na drugiey stronie (od miasta) nastepujący napis. (wpisu brak). Z mostu, który się przy tey Bramie znayduie, pięknego używać można widoku na ogrody pod nią się znayduiące, na patrzalnie od niey a na tak nazwaną Bürgerschule z drugiey strony,a naprzeciwko piękne Esplamuda w porzadku, którey stoi Statua teraźniejszego Króla z marmuru na postumencie z Granitu. Na tym na nastepuiący czytać można napis. (wpisu brak). Całość iest nieforemna, Król sam niepodobny, szkoda więc kosztów, które na to wyłożono. Między z wyż. namienionemi czterema bramami znayduią się ieszcze 3 Furtki. Hallska, tak nazwana neue Ausgang Pforte na Brühlu z pięknym mostem i Burfeβerpforte, równie iako 2 wchody, ieden przez zamek a drugi od roku 1796 zrobiony między Grymską i Hallska Bramą. W roku 1805 został cały Lipsk za 2.049.256 Talarów do Kaβy ogniowey wpisany. Na miejscu wałów, które miasto nie miało zwłaszcza w 30 letniey woynie szkodziły wzniósłszy się w roku 1770 piękne Alee, które nayprzyiemnieyszym spacer czynią między Bramą Grymską a Hallską, gdzie pod stopami góry pięknie się wiiący staw i naprzeciwko niey znayduiącą się Gocka Brama, która na pamiątkę Gellertowi wystawiona zastała, piękny widok i zachwycaiącą okolicę sprawiaią. Góra ta nazywa się Schneckenburg, dlatego że sztucznie usypana, krążąne się naokoło niey znayduią drogi. Na stawie koło Schneckenburg równie iako na wodzie koło Pleiβenburg się znayduiącey Łabędzie pływają. Pozostałe miejsca warowne dzielą się na tak nazwany – Peters = Hallische z Manstüdten i Thomas = Zwinger równie iako Schleβbaraquen, czyli dawniejszą Kwatyrą załogi zamkowey Między Kościołami iest naydawnieyszy oraz i naypięknieyszy Mikołaia, który na końcu 12 wieku założoney, 1512 – 1525 zeń powiększony i przyozdobiony został. Latami równie iako woyną 30 letnią upośledzony, na nowo prawie przez Dyrektora Budowli Pana Danthe wystawiony został (w 1795 – 97roku). Naywięsey odmian wewnątrz Kościoła zrobiono, które zostawiwszy gdzie niegdzie szlady starożytności wielce go gustownym i pysznym uczyniły. Kościół ten iest owalowaty, 3 ma wieże, 104 łokcie iest długi a 52 łokcie szeroki i 33 łokcie wysoki. Podłoga w nim iest kamienna w białe i czarne tablice ułożona. W szrodku Kościoła 10 słupów czerwonawo malowanych się znayduie. Sciany zieloną są farbowane. Chór na Korynckich spoczywa filarach. Chrzcielnica z białego iest marmuru, równie iako ściany i podłoga koło niey się znayduiące gypsowym sa wykładane marmurem. Na ścianach z kilka obrazów Oesera widzieć można, między któremi Powstanie w Ułtarzu się znayduiące, Rozmowa Chrystusa z Samaritanką, wiara i zgoda, równie iako Anoł pokoiu z różką palmową, iedne są z naypięknieyszych. Ułtarz iest z ciemnego marmuru, pozłacanego bronzu, Ambona z białego marmuru zrobiona, którey wierszak 4 metalowe pozłacane słupy utrzymują. Organy zrobione przez Trampoli w Adorf w Vogtlande. Dnia 1 Stycznia 1797 Kościół ten, którego odnowienie 100.000 Talarów kosztowało poświęcony został. Kościół Ś.Piotra, obok Bramy Ś.Piotra stoiący, w Urkundach w 1222 roku iest iuż wspomniany. Zresztą ławki w rzędach w szrodku stojące, loże na bokach, stół kamienny zamiast Ułtarz i Ambona iedyną są cecha Kościoła tego. Kościół Ś. Tomasza założył Dietrich uciemiężony (der Bedrangte) wraz z Klasztorem w 1222 roku. W roku 1537 wieża na nim nowo wybudowana zastała. Kościół ten 144 Łokci iest długi, 57 ½ Łokci szeroki, w Gockim stylu budowany i ma bardzo piękny murowany Ułtarz zpozłacanemi metallowemi przyozdobieniami. Zamiast dawniejszych zabytków szredniego wieku znayduią się tu obrazy wszystkich Lipskich Superintendentów od Reformatorów zacząwszy i wielu Pastorów, którzy nad tym Kościołem przełożonymi byli. Biblioteka nad Zakrystią się znayduiąca do 2000 wynosi. W iadalney Sali Klasztoru, do którego dawniey Kościół Ś. Tomasza należał został Uniwersytet Lipski, dnia 2 Decembra 1409, z rana o 9 godzinie w zgromadzeniu świetnym duchownych i świeckich, równie iako w przytomności Fryderyka Walecznego (Strietbare) i Herzoga Wilhelma potwierdzony uroczystym dyplomem. Kościół Ś. Pawła w stylu starożytnym budowany (który do Uniwersytetu należy), wraz z Klasztorem, z kamieni zrujnowanego zamku, przez Dominikanów założony i poświęcony został w roku 1240. Xiążę Morite darował po reformacyi Klasztor z Kościołem Unwersytetowi. Kościół w Luterski przemianowany został w roku 1544. Luther kazał tu sam po pierwszy raz dnia 12 sierpnia 1545. Późniey Kościół ten na uroczystości Akademiczne tylko był używany, aż w roku 1710 na nowo poświęcony został. Prócz z wyz. Namienionych Kościołów znayduią się tu iezcze następujące: - Neue Kirche, która się na pmieście znayduie, - Ś. Iana albo Szpitalny, - Ś. Grzegorza albo Sierot, - Lazaretowy albo Ś.Iakóba. 3 te ostatnie Kościoły znayduią się na przedmieściu. Iedne z naypięknieyszych budynków publicznych, są: tak nazwanym Petersviertel Ratusz na rynku, który przez Hieronima Lotter w roku 1556 wybydowany został. Na wieży iego znayduie się zegar, na dole zaś sklepy, a na pierwszym piętrze wielka obrazami i kobiercami przyozdobiona sala i wielka ilość pokoiów dla różnych Magistratur. Obok Kościoła Ś. Piotra stoi skład zboża w ogromnym domostwie się znayduie. Tak nazwane Petrinum albo Peterkollegium należało od roku 1410 Akademii, od roku zaś 1503 otrzymał ie Fakultet Iurystyczny, który wazne posiedzenia swoie miewa. Na zamkowym placu wybudowane zostałe w roku 1773 Collegium iuridicum, wspaniały Budynek, który przeznaczony został na iurystyczne Promocyie, Dysputacye i Mowy. Królewski Amt w 1534 założony, znayduie w sobie prócz innych Magistratur Pocztę i Salę do nabożeństwa dla Reformatorów. W Runstädter Viertel w roku 1555 wystawiona została Waaye. W Grymskiey części miasta znayduie się Burgkeller (1572), Börse (1678-80) gdzie także loteria ciągniona bywa piekny dom Iatki w 1578 zbudowana. Tak nazwana Gewandhaus, ieden z największych Gmachów Lipska, w szlachetnym stylu stawiany (1740). Na dole znayduią się sklepy, waga wełny i Aukcya – nieco wyżey sala do fechtowania, w którey podczas Iarmarku sukna przedaią. W główney zaś części Budynku Biblioteka miasta. Sala Koncertowa i inne na Bale Kupieckie przeznaczone pokoie, równie iako gustowne malowaniem Oezera przyozdobione, Auditorium Pana Hoβratha Olathera (znayduie się obok Gubandhaus w tak nazwanym Zeughaus) Paulinum dom Akademicki nayuiąkszy budynek w Lipsku, dzieli się na 2 części na dawne i nowe Paulinum. W pierwszym znayduie się Audytorium Prof.Haubolda, audidorium Theologiczne, Biblioteka, Koncilium czyli Sąd Akademiczny, Teatr Anatomiczny, Komitet i pomieszkania dla Uczniów. W nowym zaś równie iako pobocznych budynkach znayduią się Xięgarnie Auditorium Pana Erharda, Wendta, Czirnera i nayduiący pomieszkania dla Profeβorów i Studentów. Fürstenhaus dom Akademiczny w roku 1575 wystawiony,od czterech Synów Xięcia Fryderyka Wilhelma, który w nim iako Studenci mieszkali, imie swoie otrzymał. Obok niego znayduie się Botaniczny ogród medycyńskiego Fakultetu. Tu stoi Pamiętnik Gellerta, który był w ogrodzie Wendta umieszczony. Wielkie Fürstenkollegium czyli tak nazwana Schwarze Brett, (Dlatego, że na czarney desce za kratami wszelkie doniesienia tak względem Kollegiów iako tez innych rządowych rzeczy przybite bywaią) zaraz przy założeniu (…) Uniwersytet otrzymał. W roku 1429 na nowo prawie dom ten wybudowany został. W nim się to znayduie Nationalstube czyli miejsce, w którym się Elekcyea Rektora odprawia., wielkie czyli filozoficzne Auditorium, równie iako Medycyńskie, w którym Rektor obierany zostaie. Prócz tego znayduie się w tym budynku Księgarnia, drukarnia równie iako mieszkanie dla Profeβorów i innych prywatnych osób. Nowe czyli tak nazwane rothe Kollegium,(może dlatego, że czerwono iest pomalowane) należy do Filozoficznego Facultätu. Znayduia się w nim pomieszkania dla Profeβorów i prywatnych osób. Na dole Aukcye się odprawiaią, na pierwszym Piętrze czyta (od W.Nocy 1811 roku) Prof. Wieland, na drugim zaś Prof. Praβe Kollegia. Małe Fürstenkollegium, w którym dawniey tylko Uczniowie i Profeβorowie mieszkali, równie iako w nim Auditoria się znajdowały, teraz dla Prywatnych tylko osób iest przeznaczone. W 1456 wybudowane, 1602 zaś odnowione zostało. Frauenkollegium, od Kaplicy Ś. Maryi, która tu w Roku 1222 założona, 1545 zaś zruynowana została tak nazwane, wystawione zostało przez pierwszego Rektora Uniwersytetu D.Hoffmana, który ie dla 10 Studentów z Szląska, i dla iednego z Pruβyi na pomieszkanie przeznaczył. W roku 1700 – 1702 zbudowany Georgenhaus tak iest ieden z największych i naypięknieyszych Budynków w Lipsku, dzieli się na przednią, pobocznią, Kościelną i tylną część. Celnieysza część budynku wychodzi na Hallische Zwinger i ma ganek z 4-ma słupami. Na przedniey części Budynku widzieć można na drzwiach Grzegorza z smokiem, a po obydwóch stronach allegoryczne figury karności i opieki. W Kościelney części znayduie się w roku 1705 wystawiona Kaplica, którey Familia Friesen w roku 1721 nowe organy Silbermanna podarowała. W przedniey części sieroty, w tylney Zucht i Arbiethaus się znayduie. Na miejscu Georgenhaus stało od połowy 15-ego wieku Kollegium Bernardyńskie. N a Hallskim Zwinger stoi Teatr a obok niego Ratszul – Teatr, który na miejscu dawney Bastyi, w roku 1766 przez Kompanią Kupców wybudowany został. Ma prócz Galeryi 3 rzędy lożów i wygodnie 800 osób pomieścić może. Kortyna i zasłona, historyę teatralną alegorycznie przedstawiające przez Oesera iest zrobiona. Zresztą powierzchowność teatru iest wielce nikczemna, lecz nie dziw, gdyż go Lipska szlachta wybudowała. Zamek Pleiβenburg, który się przed Petersthor znayduie iest ieden z nayważnieyszych budynków w historycznym względzie w Lipsku. Wielka tu dawniey forteca, oblężeniem Fryderyka zniszczona, przez Augusta w roku 1557 na nowo zbudowana została. W 1631 przez Filly równie iako przez Holk w632 wzięta, w 1642 zaś od Forstenson oblężona została. Od 1661 roku Kommendanta w niey iuż nie było, w szląskiey i siedmioletniey woynie odporu żadnego nie dała, w 1764 roku przeto przestała bydź Fortecą. W tak nazwanym Fortzer znayduie się skład wina, gdzie beczke 805 konwi w sobie pomieścic mogącą, widzieć można. Przy Wieży znayduie się na dole Kościół Katolicki, który w roku 1710 załozony, w roku zas 1767 odnowiony został. Prócz 3 Ułtarzy z obrazami, wazny iest nad grobek murowany Xięcia Iabłonowskiego, który od niego nazwane literaryczne towarzystwo założywszy w Lipsku 1777 umarł. Wieża zamku 100 łokci wysokości maiąca w Roku 1787 w Patrzalnie przemieniona została. Sama budowla, prócz 2000 Talarów na Książki i Instrumenta, równie iako 3500 Talarów na wystawienie pomieszkania dla Obserwatora, kosztowała Króla 11.000 Talarów. W roku 1794 Uniwersytetowi legowana została. Po kamiennych schodach idąc wchodzi się na szóstem piętrze do wielkiey sali z sześcioma drzwiami otoczoney szerokim gankiem z żelaznemi poręczami i 6 Gabinetami na Instrumenta przeznaczonemi, z których Dach otwarzyć można. Nad wielką salą znayduie się mniejsza a nad tą okrągły plac. Patralni, przez którey szrodek otwór okrągły 2 łokcie szrenicy maiący przechodzi, za pomocą którego z wielkiey Sali na Niebo patrzec można. Obok wiezy znayduie się 3 pokoie, dwa na Bibliotekę i Instrumenta, ieden zaś na Auditorium przeznaczony. W roku 1800 o 6 Sali powiekszył pierwsze Graf Brühl w Londynie zmarły Poseł, zbiorem swym Instrumentów i Książek w Londunie i Horcfield, siedem lat pierwszy legował zmarły Landkugel v. Sternbach 2000 Talarów na Obserwatorium. Zbiór ten był owocem czterdziestoletniey pracy iego. W Sali malowaniem Oezera przyozdobioney Towarzystwo Ekonomiczne posiedzenia swe miewa. Na prawym skrzydle zamku od miasta wchodząc, znayduie się Kancelarye Prowiantów i Soli, równie iako w roku 1764 założona Akademia Rysunków, malowania i Atchitektury. Pan Schnor iest teraz nad nią przełożony. W przeznaczony czas to iest od 2 do 4 po obiedzie. Każdy z Uczniów zapłaciwszy za wpis podług upodobania naymniey zaś 4 Złote Polskie, chodzić tam może. Pan Schnor lub inny do pomocy ma dany Nauczyciel, w godzinach są przytomni i pilni na pracę Uczniów zważają. Naycelnieysze rysunki Uczniów w czasie Iarmarku Wielkanocnego publicznie w salach rysunkowych wystawiczne, widzieć można. Zamek Pleiβenburg z wielu względów iest pamiętny. W nim się bowiem wiele znacznych Seymów, zaślubień Xiążąt i Dyβputacyi z Lutrem odprawiło. Niegdyś był także na więzienie Kraiowe przeznaczony. D.Cracau w 1575 roku d. 16 Marca na mękach tu skonał. Peucer siedział w nim 10 lat, używał zamiast atramentu, piwa opaloną skórkę od chleba zaczerniałego, by po ścianach lub na kartkach próżnych i brzegach książki swey od nabożeństwa, mógł pisać. Z domów Prywatnych, które także podwórzami „Hofe” nazywane bywaią są naypięknieysze. Thomäscha Dom na rynku, w którym Król Iegomość pod czas swoiego pobytu w Lipsku przemieszkiwał. Auersbachs Hof (wybudowany przez D.Henryka Strohmeier nazwany Auerβbach 1530) 4 piętra wysoki, niezliczone ma mnóstwo sklepów, budów Kramarni i innych iarmarcznych stanowisk, w których w czasie sklepy naypięknieyszych i najdroższych rzeczy galanterycznych równie iako innych towarów dostać można. Podwórze Hohnera i hieglitza. Dom Küstnera z Muzeum Beyganga. Muzeum Beyganga z pism Periodycznych i z Biblioteki się składa. Na Lekture pierwszych przeznaczona iest wielka, pieknie malowana i gustownie przyozdobiona sala, która od 8 rana aż do 9 wieczór iest otwarta. Różnych gatunków Gazet, Iournalów, Doniesień, iak najnowszych, które tylko w Niemczech i Francyi wychodzą równie iako Gazety Petersburgskie czytać w niey można. W Książce przy drzwiach na półce leżącey stoi napisane iakie Pisma, w którym dniu przyszły. Wzdłuż ściany na przeciwko okien się znayduiącey stoi, szafa z przegródkami małemi, w których różne gatunki gazet są oddzielone, podług napisów na nich się znayduiących. Iournale iako droższe rzeczy w małey szafce zamknięte, lecz w każdym że momencie od Człowieka przy Gazetach będącego dostać można, byleby mu się tylko po przeczytaniu ie wręczyła. Komu się nie podoba samemu na czytanie przychodzic, może po Gazety i Iournale przysyłać, lubo na tenczas iuż ani tyle ani tak nowych Gazet nie dostanie. Cena abonowania iest na rok 12 Talarów, na pół roku 7 Talarów, na miesiące 4 Talary, na miesiąc 2 Talary, na tydzień 1 Talar. Cały ten Instytut iest iedyny w swoim sposobie i więcey honoru Panu Beygengowi czyniący iak Biblioteka, która w katalogach obfita, w rzeczywistości zaś iest wielce szczupła i romansikowa. Dom Hohenthala – Dafoura – Resursowy – Freya z Komptoaym sławnym tegoż Bankiera – Schmidta – Reichenbacha, Kocha, Zuanda, Winklera. Dom pod kulą ogniową pod złotym niedźwiedziem – pod srybrnym niedźwiedziem, w którym się naysławnieysza w Lipsku Breitkopfa i Hörtela Drukarnia tak Książek iako Nutów, równie iako Księgarnia znayduie. Dom Loży Farmaβońskiey z ogrodem, w którym Poecie Gallisch w roku 1783 zmarłemu marmurowy monument iest wystawiony. Przedmieścia Lipskie, które w w Szmalkaldskiey i trzydziestoletniey woynie prawie zupełnie były spalone, do 6 Domów, 4 Placów, 25 Ulic, 60 – 70 Ogrodów liczą. Za Bramą Ś. Piotra znayduie się Thomas i Nonnemühle, w których mąkę, oliwę, korzenie i Tabakę mlić można. Za bramą Ransdtädter zwaną stoi Banfuβ i Angermühle. Lazaret między Elster i Pleiβe dzieli się na stary i nowy. Pierwszy w roku 1569, drugi w 1680 dla zarazy wybudowany. Kościół, który z nim iest złączony w 1648 roku wybudowany, 1713 odnowiony został. Kościół Ś. Iana na Grymskim przedmieściu przez Iana Fryderyka przy oblężeniu Lipska w Batterię przemieniony, a w roku 1749 i 1797 zewnątrz i wewnątrz upiększony został. Gellertowi wystawili w nim Przyiaciele z białego Marmuru i z czarnego Alabastru, piękny Monument. Przy którym głowa, wielkiey iest godna uwagi dla samego podobieństwa, gdyż 14 Dni przed śmiercią Gellerta był na nią Modell wzięty. Imię teraz do tego Kościoła należący, w roku 1484 dla całego miasta przeznaczony i wielce późniey powiększony zastał. Między wieloma pięknemi monumentami daie się widzieć Ultarsz (ołtarz) z czarnego marmuru, który na rozkaz Xięcia w.d. Lippe,Burscha natenczas Lpskiego Nauczycielowi był wystawiony. W domu Krupnego miał Tilly przed bitwą pod Breitenfeld radę wojenną. Nie deleko z tąd stoi Szpital Ś. Iana, którego główne domostwo, nowy czyli polny dom nazywane bywa. Znacznieysze ogrody na przedmieściu są następujące: Kronprinza, Reichela, Winklera, Triera, Gerlacha, Müllera (albo Plua de Repos), Hermanna, Löhra, Stieglitya, Groβbosa, D.Müllera, Mummela. Przy wielu ogrodach znaiduią się budowle na kształt Pałaców, równie iako wody. W Reichla ogrodzie znayduie się Drukarnia, Fabryka jedwabiu, Browar Oeta, Magazyn Meblów, Łazienki w Hinskim guocie założone i tak nazwane Nonnemnühle. Ogród ten nie tylko swą wielkością pięknością iest znakomity, lecz nade wszystko wiśniami słynie, gdyż wielkie w nim Aleie iak naypięknieyszemi wiśniowemi drzewami są powysadzane. Ogród Löhra, którego głóną aleę aż na pole z Esplandy przeyrzeć można, nazwany iest także Studentengarten, dla tego, że do niego często studenci na czytanie chodzą. Z publicznych ogrodów iest znaczniejszy Rudolfa, który w czasie Iarmarku Wielkanocnego naywięcey iest ugąszczany. Müllera, Frankenburg od Studentów Burg albo Klein London nazwany, Blanemütze, Milchinael. Handel i Uniwersytet od dawna iuż główny zarobek Lipskim przynosił. Browarnie i rolnictwo w małym zawsze były znaczeniu. Ludność do 33.000 wynosi. Prócz zwyczaynych po miastach rzemiosł – znayduią się także w Lipsku Fabryki złotych Galonów, szlifów i trepów, axamitu, jedwabnych i bawełnianych Pończoch, woskowych płucien, woskowych swic, Kart, Papiru Kolorowego, Pergaminu, Tapetów, Dętych Instrumentów, Farbiernie sukna i Futrów, Fabrykacya Tabaki. W Lipsku można 4 Apteki (Iulomonis, Löwen, Mohrer, Adler), 63 Księgarnie, 217 Kupców, 409 Kramarzy – 23 Księgarnie – 1734 innych Kunsztnistrów i rzemieślników, prócz 100 oberżystów i szynkarzy, liczyć. Nad wszystko zaś nayważnieyszy iest handel, który podczas Ś. Michalskiego, Noworocznego i Wielkanocnego Iarmarku w świetności się swoiey widzieć daie. Pierwsza Epoka w handlu Lipskim zaczyna się od Iarmarku na Ś. Michał postanowionego przez Ottona Bogatego i ciągnie się do wniesienia Noworocznego Iarmarku w 1459 roku. Miny koło Freiberga wynalezione niemało się w początkach zaraz do powiększenia handlu przyłożyły. Druga Epoka od 1453 roku do pokoiu Westfalskiego (1648) się ciągnie. Handel z Merzerberga, naprzód do Grymmy ptem do Tanchy, a na koniec do Lipska, po spaleniu się miasta tegoż przeniesiony został. Fryderyk Łagodny chcąc wyswobodzic Lisk z długów w które go woyny pogrążyły. Iarmarki w nim na Nowy rok postanowił Fryderyk III w 1465 roku do 29 Ianuary potwierdził. Trzecia Epoka datuje się Westfalskiego pokoiu, który wolność większą w myśleniu rozszerzywszy wiele przywilejów dawnych handlowych miast zniósł. Lipsk się zaś za pomocą czynnego oka rządu przy swoich zachował. Czwartą Epokę rachować można od roku 1772 w którym Fryderyk II w Franfurcie nad Odrą. 8 P.C. Cła za towary, które wywożone, a 30 P.C. za przywożone towary płacić kazał. Od tego czasu północne i wschodnie Niemcy zamiast z Frankfurtu nad Odrą, - z Lipska przez Żydów, Moskali i Greków towary dostawały. Dawniey ieden tylko Żyd Polski Herz na Iarmarki Lipskie przyieżdżaiąc i Herz Leipziger nazwanym został. Po wniesieniu zaś z wyż. namienionego podatku w Frankfurcie, do 700 Żydów Polskich, 60 Moskali a 100 Greków na Iarmarkach Lipskich liczono. Woyny, które Francuska rewolucya za sobą przyciągnęła a niektórych względów dla Lipska były korzystne, w ogólności mu upadek przyniosły. Handel Lipski składa się z kraiowych produktów i fabrykatów, równie iako z zagranicznych, które do potrzeb kraiowych służą lub które luxus na potrzebne uznał. Kupcy tutejsi cały handel Saxonii w swych rękach maią, gdyż wszystkie towary przez nich wywożone i przywożone bywaią. Niektóre towary Lipska są właściwe iako to, płótna woskowe, złote i srebrne materiały, tabaka, tapety papirowe, axamitne i iedwabne rzeczy, książki. Towary, które na każdy Iarmark przywalone bywaią do 300.000 Cetnarów ważąc, 18 milionów mogą bydź szacowane. Pieniężny i wieholowy handel do tego nie iest liczony. Niektórzy mniemaią, iż sam handel z przywożonymi towarami do 50 milionów wynosi. Materialny hadnel przynaymniey, który w Lipsku nieustannie iesst prowadzony, nie w iednym domu kupieckim ma do 2 ½ miliona wynosić. Handel wełną kraiową milion, książkami zaś 1 ½ milion blisko iest szacowany. Dawniey przeszło 1000 zagranicznych księgarzy na Iarmark zjeżdżało. Wszystkie kupiectwa dzielą się na Gełdy Kupców i Kramarzy. Każda Gełda ma radę handlowego i Gełdę deputatów handlowych. W 1806 roku 59 Księgarni, 23 Drukarni, 40 Sztycharni w Lipsku się znaydowało, które rocznie do 20.000 Ballów Papiru wypotrzebowały. Na Lipski Iarmark Księgarze zazwyczaj 4000 dzieł przywożą. W Roku 1480 naprzód w Lipsku w Lipsku drukować Książki zaczęto, pismo zaś tu w połowie 18 wieku. Ostatnią sławny Drukarz Breitkopf założył, który także drukarnie Not i Karl z ruchomemi Typami i Hiński druk wynalazł. Ta Schreflyieβerei pod imieniem Breitkopfa i Härtela znaioma, 400 Cetnarów pism rocznie wygotowywa, które po częściey do Azyi poczęściey do Ameryki idą. Nie mało się także przykłada do żywności mieszczan Uniwersytet, który do pierwszych w Europie Akademii liczony bydź może. Niesnaski religiyne, które się na Uniwersytecie Pruskim wczęły były przyczyną, iż wielu Studentów z Nauczycielami swemi do Niemiec się schroniła – część tychże pod dowództwem Magistra Iana Hofmanna, Iana Otto München, Hennig Boldenhagen do Lipska się udawszy, mile od Fryderyka Walecznego przyięci tamże Uniwersytet założyli, który od Papieża Alexandra 9 Września i Pruską Akademię, prawa otrzymał. Na Kanclerza Uniwersytetu Biskup z Merzeburga, na pierwszego zaś Rektora Ian Otto z Münsterberg, nominowany został. Założyciele darowali małe i wielkie Fürstenkollegium, 20 Magistrom na pomieszkanie, którzy stosownie do swoiey Nauki na Teologów, Iurystów i Filozofów. Stosownie zaś do płacy i dostoyności na 12 Kollegiatów wielkiego a 3 małego, się dzieli. Pierwsi 30, drudzy 12 Złotych Niemieckich, ieden tylko Magister Teologii 60 Złotych roczney pensyi dostawał. 1414 darował Papież Ian XIII trzem pierwszym Nauczycielom Teologii – 2 Kaninie w Meiβen – iedne zaś w Zeitz – pierwszych zaś Nauczycielom Prawa. 2 Kanonie w Merzerburgu a iedne w Naunburg u. W 1415 roku medycyński Fakultät wniesiony, w 1438 płatny, a w 1531 trzecią Profeβurą powiększony został. W 1438 roku darował Fryderyk Łagodny i Herzog Wilhelm, Uniwersytetowi czynszy dziedziczne 3-ch miast i 4 ½ wsi. 1504 założył Herzog Grzegorz 2 Profeβury Prawa. Lubo się w początkach Uniwersytet wielce Reformacyi sprzeciwiał, 12 Sierpnia 1539 świetnie ią iednakże przyiąć musiał. Moryc Profeβurę Anatomii i Hirurgii postanowił, rocznie Uniwersytetowi 2000 Złotych czynszu darował. 1541 Klasztor Paulinów z Biblioteką. 1543, 5 wsi Klasztoru Ś.Tomasza, 300 Złotych i 600 korcy żyta Konwiktorom, 100 Stypendiów założył i stal się niejako drugim Oycem dla Uniwersytetu. Kunfürst August założył 12 Profeβur Filozofii, i wydał przepis Uniwersytetowi, podług którego cały Instytut z piąciu teologicznych, z piąciu iurystycznych, czterech meducyńskich i 9 filozoficznych Profeβur się składa, które pod imieniem dawney fundacyi do dziś dnia się zachowawszy, dostojność Rektorów, Dekanów ie otrzymywać i korzyści z posiadłości Uniwersytetu ciągnąć mogli. Chrystian I zmieniwszy przepis stypendiom i filozoficznemu Fakultetowi terażnieyszą dał postać. Pod administracyą Fryderyka Wilhelma z Altenburg Konwiktorium lepsze otrzymał mało urządzenie. Fryderyk August I dał Fukultetowi Iurystycznemu Prawo Kreowania Notariuszów, postanowił od 1702 – 1725 roku 7 nowych ordynaryinych i 3 extraordynaryinych Profeβur, równie iako Nauczyciela ieżdżenia na koniu. Fryderyk August II dał Uniwersytetowi Prawo Koronowania Poetów, i darował iey znaczną liczbą książek z Biblioteki Weiβenfelsa. Xiążę Xawery wprowadził w 1764 Profeβurę Akademii. Król teraźniejszy wielce się nowemi przwami, zwłaszcza policyjnemu dla Uniwersytetu stał zasłużonym, postanowił Profeβurę extraordynaryiną historyi naturalney, powiększył pensye, dał wielu Profeβorom prywatną płacę, wsparł w domy i dzici wielu zasłużonych Nauczycieli, roczną wniósł płacę, dla metrów rysunków, tańcowania kupił dla Profeβora Fizyki zbiór fizycznych Instrumentów Ludwika. Darował 1780 Daktyliotekę Lipperta założył Instytut głuchoniemych i Klynikum, kazał Uniwersytetowi 10.000 Talarów wypłacić, które Grzegórzł za szkody w 30 letniey woynie poszerzenie Akademii przyobiecał – zbudował i darował Obserwatorium, kazał dnia 3 Decembra 1804 w Plufsenburg Laboratorium założyć 200 Talarów na kupienie Apparatu i rocznie 150 Talarów na utrzymanie tegoż z skarbu płacić. W 1519 – 20 i 1546 iuż to dla głodu iuż też dla oblężenia Lipska, Uniwersytet do Miśni przeniesiony został. Cztery razy Lipsk iuż Iubileusz odprawił. Ostatnia woyna nie tylko że nie Lipsku nie szkodziła, ale nawet dla buntu, który był w Hali powstał, do powiększenia się liczby uczniów przyłożyła. Uniwersytet co do początkowego swego urządzenia dzieli się na Naród Saβów, Miβniów, Bawarów czyli Franków i Polaków, co do Nauk zaś na Fakultetów Teologów, Prawników, Medycynów i Filozofów. Fakultet Teologiczny składa się z 5 Profeβorów ordynaryjnych, Iurystyczny, który dykarterium kraiowe pierwszey i drugiey Instancyi formuie z 8 ordynaryinych i 3 extraordynaryinych. Filozoficzny z 10 ordynaryinych i 4 extraordynaruinych Profeβorów i 20 habilitowanych Magistrów. Prócz tego liczeni są do Uniwersytu Nauczyciele Francuzkiego, Hiszpańskiego, Nowogreckiego, Angielskiego, Włoskiego ięzyka, równie iako Metrowie ieżdżenia na koniu, fechtowania, tańcowania, rysunków, 1 Optyki. Przy końcu wakacji mieysca iakowego ma każdy Fakultät prawo podania kilku subiektów, z których cała Akademia iednego dopiero wybiera. Rektor, który w pół roku podług Fakultetów się przemienia, i na Schwarzbrett z zabytkiem dawnych ceremoniow odbierany zostaie, pierwsze ma miejsce i dozór nad intereβami Akademii się tyczącemi. Prócz królewskich pensyiów założonych iest dla Wdów Profeβorów fiscus. Uniwersytet z następuiących się Magistratur składa: 1. Concilium perpetum, izba sądowa, w którey tak większey iako i mnieyszey wagi rzeczy rozstrzygane bywaią. 2. Concilium national magnum, które się z 4 narodów składa i całość Uniwersytetu formuie. 3. Concilium profesorów, którego członki sami tylko Rpofeβowowie ordynaryini dawney fundacyi bydź mogą, i od którego Direktorium ubogich, Instytut Głuchoniemych, Cenzura, Biblioteka, Archiwum i ułożenie Kalendarza zawisły. 4. ConciliumDecemoiros, które ma dozór nad Kościołem Paulinów, samym domostwem Paulinum i Korwiktorium. 5. Concilium Decanale, pod którym Fürstenhaus i 5 wsi nowych zostaie. W każdym z tych rządów prezyduie Rektor magnificus, który co pół roku dnia 23 Kwietnia i 16 Października obierany bywa. Od roku 149 do 1700-122-918 od 1700 do 1800-39,019 inskrybowanych była liczba Studentów, których w roku 1810-11 przeszło 800 wynosiła, na 600 się teraz zmnieyszyła. Dla różnych niesnask, które się między Studentami wszczęły. Uniwersytet Lipski, w iak wielkim poważaniu od naydawnieyszych iuż czasów stać musiał, stąd wnosić można, że naypierwsi do niego Xiążeta na Nauki przyjeżdżali. Tak np. w 16 wieku Zygmunt Ulrich z Schleswig Holstein, w 17 wieku Radziwił Xiążę Litewski, Herzog Pomeranii Iulian Romanus, Herzog Adolf Fryderyk z Meklenburga, w 1764 roku 3 książąt z Saksonii Altenburgskiey, Herzog Kurladii Iakob itd. W 18 wieku Herzog z Holstein, Augustenbuerg, Landgraf z Heβen Kaβel i Darmstadt, Xiążę z Nuβau, Schwarzburg. Od 1476 do 1642 – 13tu na Uniwersytecie będących Xiążąt urząd Rektora piastowali. Od 1730 do 1802 zostawało na Nauce 72 książąt i Grafów, 1806 – 52 Książąt i Grafów. Graf Hohenthal założył 1759 osobny stół obiedny dla 30 studentów, których liczba dla drogich czasów na 13tu zmnieyszona została. Lipsk w towarzystwo ludzi uczonych zawsze obfity, dawniey do 20 teraz półowe mniey liczy. Naydawnieysze z nich iest Collegium Philobiblieun, które 1607 powstało i teraz z 12 tu Członków się składa. Towarzystwo Ekonimiczne Grafa Hohenthal 1763 założone wielki ma biór Książek i Medallów. Przez Xięcia Xawerego w 1764 roku założóna Akademia rysunków, malowania i architektury, którą Profeβor Tischbein dyryguie, iest tylko częścią Drezdeńskiey Akademii Kunsztów, i składa się z 1 Profeβora i 7 Nauczycieli. W roku 1768 przez Xięcia Iabłonowskiego założone towarzystwo, trudni się naywięcey historyą, Mathematyą, Fizyką i Ekonomią i stanowi rocznie 3 nagrody w Medallach z których każdy 24 Dukatów waży, założone Towarzystwo filologiczne (10 członków) w roku 1784 przez Prof. Becka, Linneusza 1789 przz D.Ludwig założone. Psychologiczne towarzystwo od roku 1799 exystuie. W 1697 założone Görlitza poetyckie towarzystwo, od 1727 niemieckim się towarzystwem zowie. Przez Gottscheda uformowane towarzystwo Kunsztów wyzwolonych niewygasło. Żaden Uniwersytet Niemiecki tyle dla Żurnalów nie uczynił – iak Lipski. Od 1632 do końca 18 wieku wyszło 91 uczonych gazet i Żurnali, między któremi (od 1682 – 1751) Heta Erndzeit, iako naydawnieysza i pierwsza Gazeta uczona w Niemczech są nayważnieysze. Szkoła, która wraz z Klasztorem Ś. Tomasza w 1540 założona, 1543 roku zaś nowo organizowana została, składa się z 56 Alumnów i wielu Externów, dzieli się na 6 Klaβ i ma 8 Nauczycieli. Wielcy Filolodzy Ernesti i Fischer, niegdysiey aktorami, sławni zaś Muzykanci Doles i Hiller iey Kantorami byli. W roku 1395 założona, w 1511 zaś roku polepszona szkoła Nikołaia, na 6 się Klaβ dzieli i ma 7 Nauczycieli . Prócz tych dwóch Instytutów wyższych, założone zostały dwie tak nazwane Obywatelskie szkoły od rządu Lipskiego. Pierwsza Freischule nazwana i dla dzieci ubogich przeznaczona, założona została 16 Kwietnia 1792 roku, a składa się z iednego Dyrektora, Vicedyrektora z 4ma Nauczycielami, i liczy przeszło 140 dzieci, które 7 lat do szkoły chodzić mogą, na nabycie Nauki dobremu i światłemu Obywatelowi potrzebnych. Szkoła ta, równie iako druga tak nazwana Allgemeine Bürgerschule, która prócz Rektora i 5 ordynaryinych wielu przybranych Nauczycieli liczy, między naylepszemi w Saxonii Iurystami, umieszczona bydź może. Prócz tego znayduie się w Lipsku wiele prywatnych i od prywatnych osób założonych szkół Grafa Hohenthala i Wendlera. W roku 1773 załozył Król przez zmarłego Direktora Heinicke, Instytut Głuchoniemych – który późniey na wzór innym podobnym w Niemczech Instytutom, służył. Na koszt Króleski otrzymują Głuchoniemi wikt i Nauki, na suknie zaś i tym podobne wydatki Familia łożyć msi. Nie tylko mieysca bezpłatne lecz nawet i pensionowane się tu znayduia. Biblioteka Uniwersytetu, która się w dwóch pokoiach starego Paulinum znayduie, właściwie Klasztorowi Paulinów należała. W roku 1545 darował ią Herzog Moryc Uniwersytetowi, przydawszy do niey 4000 Książek, po różnych Klasztornych Bibliotekach zebranych. W 1685 roku złączono z nią zbiór Książek i rękopism filozoficznego Fakultetu, równie iako wielkiego i małego Fürstenkollegium. W 1748 roku darował iey August II część Biblioteki Herzoga Iana Adolfa z Sachsen Weiβenfels. Temi i podobnemi podarunkami równie iako kupnami wzrosła Biblioteka do 25.000 Książek i 2.000 Manuskryptów, między któremi iest nayważnieyszy 1.000 lat stary na Pergamencie pisany Kodex Homera, równie iako 2 edycye Paktów Wolframa z Eschilbach i Alberta z Halberstadt, w roku 1477 drukowane. W 1806 roku powiększona została książkami i rękopisami, które iey D. Röβig darował. Bibliotekarz i dway Custodes, którzy są nad nią przełożeni z Profeβorów wybierani bywaią. W 1711 roku w szrodę i sobotę tylko od 10 – 12 publicznemu użytkowi iest zostawiona. Do Biblioteki należy także naturalny i kunsztowny kabinet, który w roku 1774 Doktór nadworny iey darował, równie iako zbiór obrazów dawnych Profeβorów. Fond iey składa się podarunkami do 4.000 Talarów wzrosłego z Kapitału z dochodów rocznych za promocje. Nierównie znaczniejsza iest tak nazwana Ruthobibliothek, którą Ulrich Grose, Prawnik, w 1677 roku Legacyą 2.000 Książek założył. W 1711 roku do 14.000, w 1733 zaś do 30.000 wzrosła, teraz z 35-36.000 Książek się składa i więcey iak z 2.000 rękopiśm. Naywięcey w sobie zamyka filozoficznych, iurystycznych i historycznych Książek. Znayduie się w niey także Gabinet naturalny i rarytasów. Do 1711 znaydowała się ta Biblioteka na ratuszu, późniey 1746 roku do dawnego Domu Poprawy, a nakoniec do tak nazwanego Gawandhaus, w którym całe trzecie piętro w iedną salę i przedpokóy przemieniono, przeniesiona została. Między rarytasami pokazują tu Bibliam Purpuram, wiele Polyglotów, Biblią Włoską, z 1477 roku i ½ łokcia długi a łokieć szeroki Koran na jedwabnym papirze w 1307 roku pisany, łaciński Kodex Biblii z 1273 roku, kodex Grecki Homilea Chrysostoma, podobnyż 3 Tragedyi Sokratesa, rękopismo (podług mniemania niektórych autogreyshow) Popa Pirneiskiego, 31 dyplomów z historyi Saskiey. Pop ten w Pirnie urodzony, nazywał się Ian Lindner, rękopismo zaś iego tu wzmiankowane historyczno – geograficznem iest dziełem, w alfabetycznym porządku z Chroników i ustnych powieści zebrane, pełne baiek lecz dla Saskiey historyi ważne. Podczas trzydziestoletniey woyny wyrzucili szreni stary ten Manusrypt na ulicę . Kupiec korzennego sklepu na swoy go chciał obrócić użytek, gdy szczęściem od Proboszcza wykupiony, historykowi Krauth oddany, Lipskiey nakoniec Bibliotece zostawiany został. Do Biblioteki należy także zbiór Map i kupersztychów, równie iako Kula ziemska i niebieska, mumia, oryginalne statuy Merkurego i Epoka z Toksańskiego marmuru, Kabinet pieniądzy do 6.000 sztuk wynoszący i zbiór Urniów Serbskich. Sala, w którey się Biblioteka znayduie równie iako przedpokóy przyozdobione są obrazami, między któremi naywięcey są szacowane, Obraz Lutra i iego żony, Kranacha, Melachtona, Bugenhaya, wszystkie przez Kranacha robione, równe iako Obraz Grafa Fuyger przez Holbeina itp. Ieden z członków rady iest zawsze nad Biblioteką przełozony, równie iako dway do pomocy mu dani Obserwatorowie. W szrodę i sobotę od 2 – 4 publicznemu iest zostawiona użytkowi. Biblioteka Kościoła Ś. Tomasza przez D. Wirth założona, 2.000 Książek po większey części teologicznych liczy. Równie wielka iest Biblioteka do Kościoła Ś. Nikołaia należąca. Biblioteka tak nazwaney Thomaschule do 3.000 Książek wynosi; Nikolasschule zaś tylko 2.000. Nad Biblioteką do Ptrzalni należący przełożony iest Prof. Astronomii. Biblioteka Beyganga do 10.000 ma wynosić. Król na wsparcie Muzeum Beyganga rocznie mu pensyi 100 Talarów daie. Biblioteka Anatomicznego Teatru iest nieznaczna. W Aptece pod złotym lwem znayduie się kunsztowny i naturalny Gabinet oraz i Biblioteka, którą Henryk Link na końcu 17 wieku założył. Gabunet Naturalny Profeβora D. Ludwiga ma między innemi naydokładnieyszy zbiór Saskich Mineraliów. Prócz tego znayduią się mineralne zbiory Geiβlera, Hansena, fizykalny Magazyn Taubera. Gabinet modellów, naywięcey z przedmiotów rzemiosł i rolnictwa należących się składa. Galerya obrazów Hermanna, nayważnieysza iest w Lipsku. Widzieć w niey bowiem można prócz 400 obrazów, wiele Kupfersztychów, oryginalnych rysunków, wiele na słoniowey kości rzniętych figur przez Permosera, 4 gruppy z Marmura przez Hurmanna. Tak nazwana Kunstfabrik, która się w Aerobuchhof znayduie i przez Henryka Rosl założona była, robi dawne i teraznieysze Gruppy, Büsta, Figury, Wazy, Ramy z gipsu i marmuru gipsowego. Nie zbywa talże Lipsku na szpitalach i innych domach dobroczynnych. Między niemi naywięcey iest założone tak nazwane Armondyrektorium, które dnia 23 Marca 1803 roku pod dyrekcją D. Einerta założone było. Wydatki przeszło 30.000 Talarów rocznie wynoszą. Szpital Ś. Iana przed Grymską bramą przyimuie ludzi podeszłych płci oboiey, za małą nagrodą stosownie do wieku i majątku, i pielęgnuie ich do końca życia. Do Szpitalu czyli Lazaretu Ś. Iakuba wszyscy chorzy, w nędznym stanie zastaiąci, wolny przystęp maią. Z szpitalem tym złączony iest Instytut Akuszerski równie iak od roku 1799 Klynikum. W tak nazwanym Gefangenhaus, iednym skrzydle Lazaretu, znayduie się 2 wielkie sale przeznaczone na operacye chirurgiczne i anatomiczne – równie iako pokóy z potrzebnym do ocucenia uduszonych, utopionych z aparatem. Tak nazwany żółty dom, na kąpiele dla 30 – 40 chorych iest urządzony. Dom roboczy (Arbeitshaus für Frauenliege) w 1792 przez senatora L.Hansen subskrypcami został założony. Szpital Ś. Grzegorza w różnych oddziałach sieroty, ubogich, starych, chorych (zwłaszcza Wariatów) liderlichów i zbrodniarz przyimuie. Wszyscy zbrodniarze na 3 klaβy się dzielą, i chodzą na pół szaro, na pół zaś żółto ubrani. Rocznie wychodzi w tym Instytucie 1300 korcy żyta, 2500 sążni drewna. Almosenamt, który z 3 Deputatów Rady i 4 Aβeβorów Gełdy Kupieckiey i Kramarskiey się składa, od 4 – 12 złotych (…) dniowo Iałmużny daie. W Lipsku iako handlownym mieście obszerne pole dla zabaw iest otwarte, iuż to bowiem Muzyka lub Teatr, iuż to Taniec i Konwersacye mieszkańców do siebie przyciąga. Wielki Koncert, który w Gewandhause w zimie zazwyczay w Czwartki, podczas jarmarków tylko w niedziele dawany bywa, zostaie pod dyrekcyą 6 Uczonych i 6 Kupców. Sala gustownie pędzlem Oezera przyozdobina została. Ściana Muzów (wynalazek i moc Muzyki przedstawiająca) równie iako malowanie na zasłonie, ściąga się na oświecenie z pozami powstające za naydoskonalsze dzieła.Mistrza owego poczytane zostały. Wielkim tym Koncertem, do ktrego w roku 1741 kupiec Zelmusz dał pobudkę, w nie iednym talent do Muzyki wzniecony i ukształtowany został. W tymże samym domu i na tym samym piętrze znayduie się wielka sala balowa, którą Oezer allegorycznemi do Tańca malowaniami upiększył. W lecie grywa ba teatrze Trupa z Drezna Franc starszy daie Drama i Komedie, w zimie zaś daie Trupa młodszego Sekundy, która na lato do Drezna iezdzi, Opery. Prócz wielu zabaw w publicznych miejscach formuią Kupcy i Uczeni różne towarzystwa balowe, do których Studenci mało co przypuszczeni bywaią z bojaźni żeby się w nich Damy Lipskie niepokochany. Każde towarzystwo Innem imieniem iest oznaczone, iako to: Reβource, Concordia, Ekonomia itd. Z poprzedniego ieszcze wieku, w którym Obywatel każdy w broni się ćwiczyć musiał, pozostał zwyczay strzelania na Peterschiesgraben Karabinami i strzałami. Od czasu, w którym August I 1714 urodziny swoie w Lipsku świętował, odprawia się corocznie na Pluβe tak nazwane Fischestechen, do którego Królna tenczas chorągiew podarował. Na północ od miasta leży Rosenthal, lasek lipowy między Pluβe i Elster, 2400 prętów kwadratowych mieysca zaymuiący, w okolice Merzeburga się ciągnący. August I w 1704 aleami go przedzielić kazał, naypieknieysze zaś spacery przez tajemnego radcę królewskiego Müllera założone zostały. Z resztą znayduie się naokoło miasta 40 – 50 wsi, w których poczęściey zaś Mieszkańcy co dzień się na spacery do nich udaią, iako to do Gollis, Kollgärten, Stötterite, Plugnite, Lindenau, Schönfeld, Konnewite, itd., do których to wsi naywięcey Chauβi toplami wysadzane prowadzą. Publiczne Magistratury w Lipsku są: 1. Króleski, 2. Uniwersytet, 3. Ratusz. Do pierwszych należy:
Prócz tego ma w Lipsku siedlisko swoie – Kreis i Amtstewereinnahme, Steurkrudstkuβi, Hauptalzwerwalterei, skład wina, lustr i porcelany. Deputacya Kraiowa ekonomiczna, Manufaktur i handlu podczas Iarmarku na Wielkanoc i Ś. Michał posiedzenia swe miewa. Magistratur Uniwersytetu w zwyż. wzmiankowane były.
Policya do Ratusza należy w niektórych zdarzeniach iednakże i do Kreisamtu i Uniwersytetu Miasto utrzymuie na swóy koszt 299 żołnierzy, którzy przy ratuszu, bramach i furtkach na przemian na warcie stoią. Oświecenie miasta latarniami od 1701 roku wprowadzone, utrzymywane iest poczęściey z tak nazwanego Thorgch. Urządzenia ogniowe wielce iest chwalebne, gdyż się rzadko zdarzy żeby się miał cały dom spalić. Kanały w ulicach się znayduiące 2 razy na tydzień czyszczone bywaią. Drzewo do Lipska poczęściey przywożone, poczęściey na rzece Elster spuszczane bywa. Węgle o 6 – 7 Mil sprowadzane zostaie. Tak nazwana rothe i schwarze Waβerkunst przed Bramą Ś. Piotra, na bokach młyna się znayduiąca, czerpaiąc wodę iuż to z rzeki Pluβe, iuż też ze studniów rurami ią miastu komunikują. Benedyktyni w 13 wieku fundament do nich załżywszy a w 16 wieku urządzone, w 17 zaś przez Schlegel, równie iako w 13 przez Dähma i Gellerta wykształcone zostały. Nad Budowlą przełozony iest Dyrektor budowki, tak nazwany Rathsmeister i Cieśla. Ton w Lipsku panujący iest dwoiaki, Kupiecki i Studencki. Pierwszy wprawdzie spokoynieyszy i na pozór grzeczniejszy, lecz drugi nie tak uprzeimy iest i przyjacielski niż drugi. Z oczów bowiem i gestów Kupca, spekulacją i przymus, z studenta zaś wesołość i szlachetną prostotę wyczytać można. Wolny student z otwartym się wszędzie czołem widzieć daie, naydroższym kleynotem ludzkim honor mieniąc. Kupiec przeciwnie zawsze skryty olbo się z bogactw swych nadumiewa albo też pałaiąc żądzą nabycia tychże przed każdym się uniża. Kładąc zysk za metę do którey się przez całe swoie życie ubiegać powinien. Mimo przeciwnych tych charakterów dziwnym iakimsiś sposobem, kupiec z Studentem zgodzić się umieią. Obyczaie Lipska, równie iako każdego miasta handlowego a do tego ieszcze takiego w którym się Akademia znayduie, wielce są rozwiązłe. Birbanteria do najwyższego stopnia iest posunięta – na ulicach, publicznych miejscach, zgoła wszędzie lubieżne kobiety z towarami się swemi produkuią – nie iednego na swe kupno przywabiaią – a daiąc nie zawsze coś w przydatku przez czasem w szkielet przemienianego, do grobu zsyłaią. A do tego wieleż to ieszcze Oyców na swe dzieci patrząc, westchnią czem martwić muszą. Pater est gnem iustae nuptiae demonstrant. Zgoła chcąc Lipsk charakteryzować, porównać go trzeba z Gościńcem, do którego różnego kalibru ludzie zieżdżaią i we wszystkim go pierwszym przed innemi czynią.
Koniec części II
|
|